Close the door, throw the key...

piątek, 28 września 2012

Rozdział 35

- No ty sobie chyba żartujesz?!- powiedziałam.
- NIEEEEEEEEEEEEEEE!!!- krzyknęli chłopcy- Rose nie może od nas jechać!!!
Hmm... Nie chciałam jechać od chłopaków. Są teraz moimi "braćmi" i przyjaciółmi. Nie mogę tak po prostu jechać do domu. Teraz TU jest mój dom. W Londynie mam Nialla, Liama, Louisa, Hazzę, Zayna, Elaenor... A w Wolverhampton??? Nie mam zupełnie nic... Tylko mamę i Richarda. I nic więcej!!!
- Kochanie, przecież rozmawialiśmy o tym- Richard zwrócił się do mojej mamy- Jeżeli chce, może zostać z chłopakami. Liam jest przecież odpowiedzialny, zajmie się nią.
- Ale... Co ze szkołą?- zapytała moja rozdzicielka, chociaż wiedziałam, że nie o to jej chodzi.
- W Londynie też są szkoły- powiadomił ją mój ojczym.
Wzruszyła ramionami i wydukała jakieś tępe "OK".
I to był jeden z tych wielu momentów, w których One Direction ma zaciesz na MAXA i zachowują się jak małpy w ZOO. Ale to jest równocześnie jeden z tych powodów, dla których chcę zostać tutaj, w Londynie.
Pocałowałam Nialla ze szczęścia i wtedy...
- Wy jesteście razem?- zapytała mama.
Kiwnęłam głową.
- No... Wiesz...- zaczęłam- Tak, trochę.
Mama nie wyglądała na zachwyconą, ale minimalnie uniosła kąciki ust ku górze. Posłałam jej pełne wdzięczności spojrzenie, bo chyba wiecie, jak to jest z matkami...
Liam zaczął zbierać talerze ze stołu, oczywiście uprzednio pytając każdego po 500 razy, czy zakończył konsumpcję obiadu, i wpakował je do zmywarki. Zrobił kawę Richardowi i z powrotem usiadł pośród nas.
- Może... opowiedz nam coś o sobie Niall- zaproponowała mama.
KURDE! A jednak! Bez SIARY się nie obejdzie, co? A miało być tak pięknie.
Mój chłopak był jednak zachwycony tym pomysłem i już po kilku sekundach zaczął streszczać (o dziwo bardzo obszernie) swoją irlandzką historię rodzinną.
- Gdy mój tata umarł, moja mama, Maura Horan- albo mi się wydawało, albo na dźwięk tego imienia, moja rodzicielka lekko się wzdrygnęła- niezbyt sobie radziła z jego śmieracią i przez pierwsze pięć lat wychowywała mnie ciocia. Mama była wtedy w- tu uciął i pojedyncza łza, która do tej pory kręciła mu się w oku, wypłynęła na zewnątrz- ośrodku psychiatrycznym. Teraz czuje się już dużo lepiej, ale nadal jest jej ciężko...
Mama cały czas przyglądała się blondynkowi, jakby powiedział coś, czego niegdy nie powinna usłyszeć. Byłam pewna, że coś jest nie tak.
- Rose... Możemy się przejść?- zapytała.
Richard spojrzał na nią, jakby właśnie popełniała jakieś przestępstwo, ale po jakimś czasie kiwnął głową ze zrozumieniem i zdenerwowany upił łyka kawy.
- Jasne możemy iść- powiedziałam i niechętnie udałam się w stronę drzwi.
- Ja też chcę!- krzyknął Liam.
- Proszę Cię... To rozmowa w cztery oczy, synu. Muszą sobie coś wyjaśnić- Richard zgasił zapał Liama. Ja... Byłam PEWNA, że coś się święci. I to nie za bardzo mi pasowało.
Wyszłyśmy z mamą na dwór. Przechadzałyśmy się londyńskimi uliczkami, i choć znałam je na pamięć, nie patrzyłam gdzie idę. W końcu usiadłyśmy na ławce na jakimś zadupiu, gdzie nie było żywej duszy.
- Renesme musimy porozmawiać- odezwała się mama podniosłym tonem- Jeżeli po tym wszystkim nie będziesz chciała mnie znać, zrozumiem. I z góry przepraszam, że tak długo to ukrywałam, ale...
- JEZU! No mów już wreszcie! Przecież to nie może być nic strasznego- pospieszyłam ją.
- Dziewiętnaście lat temu trochę pokłóciłam się z twoim ojcem. On wyjechał. Nie wracał przez tydzień, jednak potem pojawił się w domu...
- Przejdź już do rzeczy!!!
- Rose, ja... Ja nie jestem twoją prawdziwą matką...
I wtedy mnie zatkało. Czułam, że moje życie właśnie legło w gruzach. Że straciłam coś cholernie ważnego...
- JAK TO K***A NIE JESTEŚ MOJĄ PRAWDZIWĄ MATKĄ?!- wrzasnęłam tak głośno, że gdyby był tutaj jakiś człowiek, już dawno zadzwonił by na policję za naruszanie spokoju mieszkańców.
- Nie krzycz tak, proszę cię- powiedziała przez łzy- twój ojciec mnie zdradził. Ja mu wybaczyłam. Ja... Jestem bezpłodna i... Zawsze chciałam mieć dziecko. A kiedy on powiedział mi o tym, że twoja prawdziwa matka nie będzie w stanie cię wychowywać, ja... Cię przygarnęłam... I zawsze  będziesz moją córeczką.
- JAK TO PRZYGARNĘŁAŚ? CZY TY SIĘ W OGÓLE SŁYSZYSZ, KOBIETO?! Czyli mam rozumieć, że przez cały ten czas wychowywali mnie obcy ludzie, tak?! No to naprawdę fantastycznie!!!- krzyczałam ile sił w płucach, a możecie mi zaufać, że moje płuca mają naprawdę siłę jak strongman.
- Nie denerwuj się- "mama" płakała.
- Wiesz, co? WAL SIĘ!!!- wysyczałam i pobiegłam w stronę domu- Mam cię gdzieś! Nienawidzę cię!- krzyknęłam na odchodne.
***
Wtuliłam głowę w poduszkę. Nie chciało mi się żyć!!! To się nie trzyma kupy:
przez pięć lat wychowywał mnie mój przwdziwy ojciec i moja "sztuczna" matka,
potem (po śmierci prawdziwego ojca) mieszkałam ze "sztuczną" matką, "sztucznym" ojcem i "sztucznym" bratem.
JPDL!!! Dlaczego akurat ja????!!!!
- Rose otwórz!- do mojego pokoju zaczęli dobijać się chłopcy i Richard.
Mama wróciła tu, do domu. Jestem tego pewna. Słyszałam bowiem trzask drzwi pokoju gościnnego i całkiem donośny szloch, który być może dochodził nawet do sąsiadów.
- WYPIER**LAJCIE!!!- krzyknęłam i zaczęłam jeszcze bardziej ryczeć.
Usłyszałam zgrzyt klucza w zamku. NO TAK! Mój geniusz! Przecież Liam ma drugi klucz w razie czego... KUŹWA!!!
Do mojego pokoju wpakowali się wszyscy chłopcy, lecz Richard wygonił ich, mówiąc, że chce ze mną pogadać w cztery oczy.
- Mała, jak się czujesz?- zapytał, gdy Niall opuścił pomieszczenie. Mój chłopak wyglądał na bardziej załamanego moim stanem, niż ja sama.
- A jak mam się k***a czuć? Nie mam matki, nie mam ojca!!! Nie no wszysto jest The BEST!!! Idziemy na pizzę to uczcić?- spytałam i ponownie schowałam twarz.
- Masz mamę, masz mnie... Kochamy cię Rose. Jesteś dla nas bardzo ważna i dla nas zawsze będziesz "naszą córką". Niezależnie od tego, czy będziesz chciała nią być, czy nie. Jeżeli nie chcesz ze mną rozmawiać, w porządku, ale... Z mamą musisz sobie wszystko wytłuamczyć- powiedział.
- To co mam ją do jasnej cholery przepraszać, tak?
- Nie, nie masz jej przepraszać- zaczął- masz z nią pogadać.
- Przykro mi Richard, ale ja najpierw sama musze sobie to poukładać...
- Rozumiem- szepnął.
- A ty... Wiesz kto jest moją prawdziwą matką? Kto mnie urodził?- zaciekawiłam się.
- Może powinnaś zapytać tej mamy, która cię wychowała... Jak własne dziecko, pamiętaj o tym- wyszedł z pokoju i znów zostałam sama z tym wszystkim.
I zaczęło się rozmyślanie... Nad sensem życia generalnie... A to miały być najlepsze wakacje w moim życiu!!!
***
Obudziłam się... Choć po tym, co wczoraj usłyszałam, wcale mi się nie chciało. Osiemnaście lat żyłam w kłamstwie. Nie miałam obok siebie nikogo "prawdziwego". I dopiero teraz się o tym dowiaduję.
Zwlokłam się z łóżka, lecz dopiero za piątym razem mi się to udało, gdyż moje nogi odmawiały posłuszeństwa. Widać były tak samo skrzywdzone, jak moje serce, mózg...
Zerknęłam w lustro. MASAKRA! Wyglądałam, jak potwór. Podpuchnięte powieki, rozczochrane włosy, sine usta, blada twarz... Nigdy nie widziałam siebie w takim stanie.
Nie miałam ochoty nic robić. Położyłam się z powrotem w łóżku i nakryłam kocem po sam nos.
Usłyszałam pukanie do drzwi. Nie odzywałam się, ale jak widać, ten ktoś się tym jakoś specjalnie nie przejął, tylko spokojnie wlazł do środka.
- WYJDŹ- zarządałam, nie wiedząc nawet kim jest osoba, która śmie zaburzyć moje (i tak już nieźle zrujnowanie) zdrowie psychiczne.
- Rose... Przepraszam- to była moja "mama".
- Dlaczego? Ja się pytam: dlaczego ja? Co ja takiego zrobiłam?- zapytałam raczej sama siebie.
Zapadła cisza.
- A kto mnie... no wiesz... Z kim tata...- nie wiedziałam, jak dobrać słowa.
- Kto cię urodził?- spytała.
Kiwnęłam głową, a mama otworzyła usta, by udzielić odpowiedzi.
- Więc...
_______________________________________________________________________________
HEJ! Rozdział 35!!!
Pragnę serdecznie podziękować mojej najlepszej na świecie przyjaciółce, Jossie, która na lekcjach matematyki obdarzyła mnie niesamowitymi pomysłami na bloga. Jest pokręcona, ale wyobraźnie ma przednią. JESTEŚ NAJLEPSZA i nie wiem co bym bez ciebie zrobiła. KOCHAM CIĘ!!!!!!!!!!!!!!!
No... Ckliwą i pompatyczną część mamy za sobą, teraz ta monotonna:
Więc... Jak się podoba rozdział? Nie spodziewaliście się takiego zwrotu akcji? To czekajcie, co będzie dalej!!!
Dzięki za komentarze i... Jest jeszcze jedna sprawa, albowiem razem z Agniesią (którą serdecznie z tego miejsca pozdrawiam) założyłyśmy bloga 1d-takemehome.blogspot.com. Zapraszam na niego! Już niebawem pierwsze rozdziały, ale narazie poczytajcie wstęp...
Kocham Was <3
A rozdział dedykuję mojej wspaniałej, Jossie i wszystkim wiernym czytelniczkom bloga <3
Kocia3ek

9 komentarzy:

  1. Genialny, ale mam nadzieję, że matką Rose nie będzie, którąś z chłopaków, tylko zwykła kobieta :)

    OdpowiedzUsuń
  2. no byle to nie była mama Nialla!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. :) superowy jak wszystkie ;)
    Agniesią ? haha, dziekuje :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Proszę, niech to nie będzie mama Nialla! Błagam Cię, człowieku miej litość! Rose i Niall tak do siebie pasują, a Ty chcesz to zniszczyć?! Będę oburzona, jak to okaże się mama Niallera! Proszę, proszę, proszę. Nie rób mi tego! Ja się chyba załamie!
    A tak już na serio to rozdział świetny ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie no, ja cię pierniczę! TO JEST BOMBOWE!!! Pierwszy raz w moim całym życiu czytam tak zajebistego bloga!!! A jeśli to będzie mama Nialla, to będzie spoko, bo przecież w poprzednim rozdziale, Rose mówiła, że ich ziwązek nie ma sensu... Poza tym- nie lubię tego paszczura, ale... DOBRA!!!
    A co do bloga: JESZCZE RAZ SUUUUUUUUUUUUUUUPER!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny blog!:D Mam nadziej że to nie bedzie mama Nialla prosze oby nie! Lubie go najbarziej z całego One direction więc prosze niech on zostanie z Rose:)

    OdpowiedzUsuń
  7. meeega! :3 Mam nadzieję że to nie będzie mama Nialla, Rose i Niall rodzeństwem? no spoko. Rose powinna być z Harrym, pasuję do siebie : DD
    dodaję do obserwatorów.
    + zapraszam do siebie: http://dopokibede.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie wiem o co wam chodzi! Ogarnijcie się może, co? To jest jej blog!!! I myślę, że ona wie, co robi. Ma jakiś pomysł, to dajcie jej go spokojnie zrealizować, a nie, jakieś problemy macie! Jeżeli matką Rose, będzie matka nialla, to super. Przeciez Kocia3ek nie wymyśliła sobie niczego tak o! To wszystko nie dzieje się bez pwodu!!!
    P.S. Jak dla mnie to Rose powinna być z Harrym i jestem za Rorrym od samiutkiego początku <333

    OdpowiedzUsuń