Close the door, throw the key...

niedziela, 2 września 2012

Rozdział 24

- Tak, jutro. Jest jakiś problem?- zapytała, jakby nic.
- E...N-n-n-nie ma problemu- zaczęłam się jąkać. Bo co jej miałam odpowiedzieć: "Tak do cholery jasnej, jest problem! I to duży!"? No chyba nie wypada, co?
- Świetnie, przyjedź po mnie na lotnisko o 10:00- zarządziła i się rozłączyła.
Co to w ogóle miało być, co? Wprasza się do (bądź, co bądź) MOJEGO domu, rząda, żebym JA odebrała ją z lotniska!!! Masakra! Zmieniła się przez ten miesiąc rozłąki. Zdecydowanie na gorsze.
Zeszłam na dół, ponieważ stwierdziłam, iż jakaś melissa na uspokojenie dobrze mi zrobi.
W kuchni siedzieli chłopcy i popijali pepsi.
- Chcesz łyka?- zaproponował Niall.
Pokręciłam przecząco głową.
- Coś niewyraźnie dziś wyglądasz- powiedział Harry.
- No- przytaknął Louis- weź rutinoscorbin.
A my oczywiście w rechot.
Zaparzyłam sobie herbatkę i usiadłam między Liamem, a Niallem. Ci natychmiast się ode mnie odsunęli. Spojrzałam na nich pytająco.
- Łyżka!- krzyknął Liam.
- Herbata!- zawtórował mu mój chłopak.
A pozostali mieli niezłą polewkę.
- Ej, słuchajcie- zaczęłam, bo przecież musiałam im to powiedzieć- bo Colette przyjeżdża.
- Super- ucieszył się Zayn- następna laska w domu.
- Kiedy?- spytał Liam.
- Jutro- oznajmiłam, na co wypluł na mnie pepsi.
- Jak to jutro?- dopytywał się.
- Tak wyszło. Teraz cała się kleję- posłałam mu pełne nienawiści spojrzenie, ale coś mi nie szło, bo ciągle się uśmiechałam.
- Sorki. Chciałem być spektakularny- wyjaśnił.
Pobiegłam na górę wziąć prysznic i już w piżamie, z mokrymi włosami zawitałam w salonie wśród reszty chłopców, co wywołało u nich lekki opad szczeny.
- Wow- skomentował Louis- ładnie ci w piżamie.
- Mojej księżniczce ładnie we wszystkim- poprawił go Niall.
Rozłożyłam się obok niego na sofie (zwalając z niej uprzednio Zayna). Głowę miałam na jego kolanach, a nogi na kolanach Harry'ego.
- Będę mokry- stwierdził Niall i pocałował mnie w czoło.
Na podłodze siedział Zayn, a na fotelach Louis i Liam.
Siedzieliśmy tak i gadaliśmy. Było naprawdę bardzo fajnie. Poznałam wiele sekretów chłopców, oni poznali moje. To był pierwszy taki wieczór odkąd się znamy, w którym aż tak bardzo się do siebie zbliżyliśmy. Teraz wiedzieliśmy o sobie prawie wszystko!
Później Niall przyniósł z góry trzy gitary. Gdy wstał z miejsca, miał całe mokre (od moich włosów) spodnie, co wyglądało, jakby się posikał, ale nic nie mówiliśmy, tylko się śmialiśmy. Po jakimś czasie brechtał się razem z nami. Takie zianie było, że... No! Nie ważne.
Więc przyniósł te trzy gitary: dla mnie, dla siebie i dla Liama. Dlaczego ja kurna jego mać nie wiedziałam, że mój brat gra na gitarze? To znaczy... W dzieciństwie chodziliśmy razem na lekcje, ale mi zdecydowanie lepiej szło niż je... Czemu ja znowu odbiegam od tematu?
Wręczył nam instrumenty i zaczęliśmy grać i śpiewać. Najpierw kilka ich piosenek na rozgrzewkę, a potem już leciało z górki. Na koniec stworzyliśmy z Zaynem duet i śpiewaliśmy "I gotta feeling". Nie zbyt znałam tekst rapu (on w sumie też), więc sami go wymyślaliśmy. Głównie opowiadał o nas... O mnie i o chłopakach. Jak to możliwe, że przez własną głupotę zaprzepaściłam kilka lat takiej znajomości?
Potem puściliśmy jakiś niby horror, ale że w ogóle nie był straszny nikt go nie oglądał.
***
Otworzyłam oczy i ujrzałam twarz Nialla, który uważnie mi się przyglądał.
- Cześć księżniczko!- przywitał mnie i pocałował w usta.
Wszyscy inni jeszcze spali. Harry miał głowę na moich kolanach i obejmował rękoma moje nogi, Zayn leżał na podłodze pod stolikiem na kawę, Liam siedział w fotelu z miską po popcornie na głowie, a Louis mruczał coś o marchewkach i morderczym króliku, który mu je zjada.
- Która godzina?- zapytałam.
- Coś koło 8:30.
Jak poparzona zerwałam się z miejsca, wywracając przy tym Hazzę, który spadł na Zayna.
Oboje wstali i zaczęli się na siebie drzeć.
- Sorki za to!- wrzasnęłam ze schodów.
Wzięłam prysznic, umyłam zęby, związałam włosy w luźnego warkocza z boku głowy i ubrałam się.
Gdy byłam już na dole, wszyscy siedzieli w kuchni. Zalałam sobie jakieś płatki mlekiem i usiadłam razem z nimi.
- Jak się spało?- zaczął rozmowę Zayn.
- Mnie? Wspaniale- uśmiechnęłam się do Nialla.
- Mnie już trochę gorzej- powiedział Liam- mam sól z popcornu we włosach.
I zaczął trzepać grzywą na wszystkie strony.
- Head&Schoulders, ludzie pomocy!- krzyczał Louis i jak opętany biegał wokół stołu.
- I, I wanna save ya!- krzyknął Zayn z teatralną miną i pobiegł po szampon.
Zaczęłam się śmiać i za nic nie mogłam dokończyć konsumpcji śniadania, więc podarowałam je w spadku Niallowi.
- Louis- zaczęłam- pojedziesz ze mną na lotnisko.
- Się robi- zasalutował, przerywając nakładanie szamponu na włosy Liama i poszedł ubrać buty
- Harry, Liam, Niall i Zayn- zwróciłam się do chłopaków- posprzątajcie w domu. Albo... albo chociaż nie nabałagańcie bardziej.
Wsiedliśmy z Louisem do samochodu i w milczeniu pojechaliśmy na lotnisko. Na miejscu byliśmy o godzinie 10:02.
Colette stała przy drzwiach portu z wyraźnym niezadowoleniem.
- Cześć Cookie- przywitałam ją i już chciałam ją przytulić.
- Dwie minuty spóźnienia- upomniała mnie- Ej, Rori, jakiś pedał się do ciebie przyczepił- wskazała na Louisa.
- Uspokój się dziewczyno!- wrzasnęłam, ale zaraz potem się opanowałam- to jest Louis, Louis Tomlinson.
- Boże! Z kim ty się przyjaźnisz?- zapytała z kaprysem.
Louis wziął jej walizkę, ale przed tym oczywiście popatrzył na mnie z miną zbitego psa. Widać na serio zrobiło mu się przykro.
Wsiedliśmy wszyscy w trójkę do samochodu, ale nikt się nie odzywał. Ani jednym słowem. Leciało tylko radio.
Z piskiem opon wjechaliśmy na podjazd domu i bardzo szybko opuściliśmy pojazd. Weszliśmy do domu, a naszym oczom ukazała się cała czwórka chłopców.
- Colette, to są Harry, Liam, Zayn i Niall, mój chłopak- kolejno pomachali, a ona zbadała ich wzrokiem.
- Ty się z NIMI przyjaźnisz?- zapytała. Wyraźnie skrzywiła się na słowo "nimi".
Jej zachowanie naprawdę działało mi na nerwy.
___________________________________________________________________________________
Witam was moim mili!
Mamy nowego bohatera w opowiadaniu. Jednak nie będę wstawiać żadnej fotki, ponieważ nie zagości u nas na długo (tyle mogę zdradzić).
Jak wam się podoba 24 rozdział? Sorki za jego długość (jest bardzo krótki), ale piszę na bieżąco i prawie codziennie, więc... Chyba rozumiecie.
Myślę nad dedykacjami pod każdym rozdziałem, także piszcie jeżeli chcecie dedykację :).
Będę oczywiście bardzo wdzięczna za komentarze i strasznie wam dziękuję za czytanie.
I <3 U SO MUCH!
Kocia3ek

5 komentarzy:

  1. Kocham twojegooo blogaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa

    OdpowiedzUsuń
  2. Zakochałam się w twoim blogu. Rozdział bardzo mi się podoba. Jesteś cudowna...:D

    OdpowiedzUsuń
  3. to ma być "przyjaciółka"? ja bym jej w psyk dała, a nie -,-
    ale rozdział mi się bardzo podoba *___*
    zresztą jak każdy <3

    OdpowiedzUsuń
  4. JA TEŻ DALABYM JEJ W PYSK!!!!!!! Kocham twoje opowiadanie (chociaż znalazłam je dzisiaj) i u ważam, że powinno się kłaniać na widok takich ludzu jak ty, bo to jest zajebiste!!! Czekam na nn. Ten związek niallerka i rose taki troszkę pusty mi się wydaje. Braku je mi w nim czegoś, ale to jest twoja inwencja a ja nie wiem jak się sprawy potoczą(ale fajnie by było jakby się troszkę bardziej do siebie zbliżyli) :**

    OdpowiedzUsuń