Close the door, throw the key...

wtorek, 11 września 2012

Rozdział 28

- Co? Przepraszam, możesz powtórzyć?- zapytałam z niedowierzaniem.
Moja najlepsza przyjaciółka postawiła mnie właśnie przed jednym z najtrudniejszych wyborów w moim życiu! Tzn. Byłby to najtrudniejszy wybór jeszcze tydzień temu. Teraz? Byłam pewna swojej odpowiedzi.
- To co słyszałaś- wzruszyła ramionami- Nie lubię ich, więc... Albo ja, albo oni.
- Ciebie już do reszty pogięło, co? Czy ty sądzisz, że to jest takie proste? A gdybym ja kazała Ci wybierać pomiędzy jedynymi ludźmi na świecie, przy których możesz być sobą, a najlepszą przyjaciółką, z którą spędziłaś całe życie?! Ciekawe kogo byś wybrała?!
- Ej, ja rozumiem, że wybór może być...
- Jaki? Trudny?
Kiwnęła głową.
- No to się mylisz!- wrzasnęłam.
- O! No to wiedziałam, że wybierzesz mnie! Przecież nie dało się inaczej- poprawiła włosy- Chodź, pakuj się wracamy do domu.
- Nie dało się inaczej?- zapytałam- No to popatrz! Nienawidzę cię! Stałaś się najbardziej rozwydrzonym bachorem we wszechświecie! Zachowujesz się jak ostatnia idiotka! I wyobraź sobie, że wybieram chłopaków!
Zrobiła jakąś dziwną minę.
- Tak, bardzo dobrze słyszałaś! Chłopaków! C.H.Ł.O.P.A.K.Ó.W!- przliterowałam, aby ta wiadomość napewno trafiła do jej rozkapryszonej główki- Wybieram mojego brata, mojego chłopaka... Moich najlepszych przyjaciół! Najlepszych przyjaciół, jakich kiedykolwiek miałam! Najlepszych przyjaciół, jakich mogłam sobie w ogóle wymarzyć! Ludzi, którym nie przeszkadzały moje humorki. Ludzi, którzy byli przy mnie cały czas, kiedy ich potrzebowałam. Ludzi, którzy uratowali mi życie!
- A co ze mną?- spytała w końcu, gdy dotarło do niej to, co właśnie powiedziałam.
- A gówno mnie to obchodzi! Leć do tego swojego Filipka i zajmij się sobą. I taka mała rada na przyszłość: dupą świata nie zdobędziesz! A teraz wynocha z mojego domu i nie chcę cię więcej widzieć na oczy! Zrozumiano?!
Ona kiwnęła niepewnie głową i poszła na górę po swoją walizkę. Po chwili zeszła i zniknęła za drzwiami. Rzuciłam się na kanapę i zaczęłam ryczeć. Ale dlaczego? Wygarnęłam jej! Była wredna dla mnie, dla chłopaków... Mam ją gdzieś!
Kilka minut później usłyszałam odgłos otwierających się drzwi i krzyki chłopców "Daliśmy czadu!", "Musimy to uczcić!".
- Rose?- spytał niepewnie Zayn, gdy zobaczył w jakim jestem stanie.
- Hej, młoda co się dzieje?- zapytał Louis i usiadł na brzegu sofy.
- Kochanie- Niall klęknął obok mnie i zaczął głaskać mnie po głowie.
- Żyjesz jakoś?- zaniepokoił się Liam.
Harry poszedł tylko do kuchni i zrobił mi kakałko.
Usiedliśmy wszyscy w salonie.
- Co się stało?- spytał w końcu Loczek, a ja w przerwie od płaczu opowiedziałam im o wszystkim, co się wydarzyło.
- I ja... Wiem, że zachowywała się okropnie, ale czuję, jakbym coś straciła- zakończyłam monolog.
Oni mnie przytulili i zaczęli pocieszać.
- Wszystko będzie dobrze- powiedział Liam- to była jakaś debilka, nie przyjaciółka.
- Właśnie- przytaknął Zayn- obrażała moje włosy. A poza tym... Nikogo nie straciłaś. Masz nas, pamiętaj!
Uśmiechnęłam się przez łzy i objęłam ich mocniej.
Byłam pewna, że dokonałam odpowiedniego wyboru. To oni są moimi prawdzwymi przyjaciółmi. Nie Colette, tylko Liam, Louis, Harry, Niall i Zayn.
***
Obudziłam się w swoim pokoju w ubraniach. Pewnie chłopcy mnie przynieśli. Zerknęłam na zegarek- godzina 9:00. Zeszłam na dół w piżamie. Na stole w kuchni leżała karteczka:"Przepraszamy Cię strasznie, ale musieliśmy jechać na próbę. Nie chcieliśmy Cię budzić, wiemy, co teraz przechodzisz. Powinniśmy być teraz z Tobą, ale nadrobimy po południu. Postaramy się szybko skończyć. Liam, Harry, Lou, Zayn i Twój kochany Nialler xoxoxoxoxoxoxo". Uśmiechęnełam się do siebie i zaparzyłam sobie gorącej herbaty. Wypiłam, po czym stwierdziłam, że nie mogę przesiedzieć całego dnia w domu, więc postanowiłam wyjść gdzieś na miasto. Ubrałam się w jakieś ludzkie ciuchy, które mogą ujrzeć światło dzienne i opuściłam dom.
Postanowiłam przejść się na jakieś śniadanie. Weszłam do pierwszej lepszej knajpki i zamówiłam naleśniki. Niestety, nie było żadnych wolnych stolików, więc chcąc, nie chcąć musiałam się do kogoś przysiąść. Zbadałam wzrokiem ludność; jakiś napakowany koleś z setką tatuaży, matka z drącym się dzieckiem, grupa uchachanych trzynastolatek... No THX! W końcu moją uwagę przykuła dziewczyna, mniej więcej w moim wieku. Była całkiem wysoka, miała długie, kasztanowe, falowane włosy i muszę przyznać- do najbrzydszych nie należała.
- Hej!- zagadałam, na co podniosła wzrok z nad książki- Mogę się przysiąść? Bo... Nie ma tu miejsc.
- Jasne- uśmiechnęła się i zgarnęła swoją torebkę z sąsiedniego krzesła- Eleanor- podała mi dłoń.
- Renesme- chwyciłam ją- Co tam czytasz?
- Uczę się matmy- odparła z grymasem.
- Znam to- mruknęłam ze zrozumieniem- Jaki temat?
- Równania i nierówności trygonometryczne- wyrecytowała z pamięci- Zupełnie nic z tego nie rozumiem.
- Raczej ci nie pomogę- stwierdziłam- Nigdy nie byłam dobra z majcy.
Dziewczyna tylko się uśmiechnęła.
- Tak w ogóle, ile masz lat?- zapytała po chwili.
- 18- poinformowałam ją- A ty?
- Niedawno obchodziłam 19 urodziny.
- Najlepszego!
Podziękowała i upiła łyk kawy rozpuszczalnej. Zaczęłyśmy ze sobą rozmawiać. Ta Eleanor to bardzo fajna dziewczyna. Polubiłam ją.
- Dałabyś mi swój numer telefonu?- spytała, gdy zakończyłyśmy temat jej dziwnej koleżanki z klasy.
Wpisałam dziewczynie dziewięć cyferek na jej telefonie. Puściła mi sygnał, a ja zapisałam jej numer.
- Eleanor... Co?- uświadomiłam sobie, że nie znam jej nazwiska.
- Calder- odpowiedziała- Przepraszam Cię, ale muszę lecieć. Mama mnie zabije, jeżeli po raz kolejny nie wyjdę z psem.
Potem widziałam już tylko, jak wyrzuca pusty, jednorazowy kubek po swojej latte do śmietnika i wychodzi z knajpki. Zostawiłam kelnerowi pieniądze i napiwek (głównie za jego zajebiste buty, ale nieważne) i opuściłam restaurację.
Szwędałam się jeszcze chwilę po ulicach Londynu, ale zdecydowałam się w końcu powrócić do domu.
Usiadłam na łóżku z laptopem na kolanach i wlazłam na twittera. Zaobserwowałam Eleanor, a ona już po kilku sekundach pojawiła się w osobach obserwujących mnie.
"Dzięki za rozmowę w kawiarni"- twitnęłam.
"Nie ma za co! Może to powtórzymy?"- odpowiedziała.
Chwyciłam za telefon i wybrałam jej numer z kontaktów.
- Cześć!- zaczęłam rozmowę- Co robisz dziś wieczorem?
__________________________________________________________________________________
Hejo! Rozdział 28 i: mamy nową bohaterkę w opowiadaniu, nie mamy Colette w opowiadaniu.
Co wy na to? Piszcie komentarze, ponieważ (głównie ze względu na to, że mam szkołę i nie mam tyle czasu na pisanie rozdziałów) nowy wpis pojawi się, gdy otrzymam... 10 KOMENTARZY!!! Jestem podłym człowiekiem, wiem, ale taki mój charakterek! W sumie, to nie zatrzymałam wam w jakimś ważnym momencie, więc...
Nie dodam wam fotki El, bo nie widzę sensu. Jak chcecie to ją sobie wklikajcie w googlach i BUM! Będziecie wiedzieli, jak wygląda.
Acha... Zapomniałabym! Podam wam mojego twiterra: @kocia3ek_styles. Wbijajcie, obserwujcie... Nie wiem... Róbcie, co chcecie! Acha... No i pytanie: KIEDY (i czy w ogóle) chcecie TWITCAMA?! Odpowiedzcie, bo muszę jakiś termin ustalić, ok?
Rozpisałam się... Ale kij!
LOFFCIAM WAS i dziękuję za ponad 3,5 tysiąca wyświetleń!!!
Kocia3ek

7 komentarzy:

  1. FAJNY ROZDZIAŁ. JAK ZAWSZE. CZEKAM NA KOLEJNY:D
    http://opowiadanie-1d-boys.blogspot.com/
    LOFCIAM...<33

    OdpowiedzUsuń
  2. Ekstraa rozumiem czekam na kolejny a co to ten TwiCam bo nie wiem co to więc nie mogę się wypowiedzieć

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. TWITCAM polega na tym, że ja gadam do was do kamerki, a wy piszecie do mnie na czacie ;) I ja na przykład odpowiadam na pytania, które zadajecie ;)

      Usuń
  3. ♥♥♥superr♥♥♥(dzisiaj się nie rozpisuje w komentarzu) ;))

    OdpowiedzUsuń
  4. g-e-n-i-a-l-n-i-e :D
    ale mi ulżyło, że pogoniła tą dziunie :P
    a rozdział świetny :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział świetny!!!!!!! Jak każdy... Czekam na następny <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajnie piszesz!
    PS. zapraszam;
    http://one-direction-opowiadanie-i-inne.blogspot.com/2012/09/rozdzia-4.html#comment-form

    OdpowiedzUsuń