Close the door, throw the key...

poniedziałek, 1 października 2012

Rozdział 36

- Więc... Maura Horan...
Myślałam, że zaraz zemdleję. Nogi się pode mną ugięły, a nie wiem jak to w ogóle możliwe, bo znajdowałam się w pozycji siedzącej.
- Kto, przepraszam?- zapytałam z niedowierzaniem- Możesz powtórzyć?
- Córeczko...
- Nie "córeczkuj" mi tutaj!!!- krzyknęłam.
Potem... Pamiętam już tylko ciemność... Zemdlałam... W głowie szumiało mi tylko kilka słów wypowiedzianych przez "mamę"; "Nie jestem twoją prawdziwą matką... Maura Horan... przepraszam".
***
Otworzyłam oczy. Ujrzałam nad sobą pięć niewyraźnych postaci. Po kilku sekundach obraz mi się nieco polepszył. Poznałam Liama, Louisa, Harry'ego, Zayna i Nialla.
- KURDE!!! Jak dobrze!!!- wrzasnął Lou i był bliski rzucenia się na mnie, jadnak Liam go powstrzymał.
- Zamknij dziób! Ona się źle czuje, matole!- uciszył go Zayn- Harry leć po jakąś wodę!!!
Loczek zerwał się i już po kilkunastu sekundach stał przede mną z pełną szklanką. Chłopaki zaczęli się na wzajem przekrzykiwać. Tylko Nialler był jakiś... NIEOBECNY? Nie wiem, jak to ująć. Siedział tylko. Jego usta były jakby roześmiane, jednak w jego oczach można było dostrzeć dość wyraźny smutek i przygnębienie. Spojrzałam na niego przepraszająco, lecz unikałam jego wzroku. Nie chciałam po tym wszystkim patrzeć mu w oczy. Wiedziałam, że nasz związek się skończy. Nie ma innego wyjścia! Teraz... Poczułam się naprawdę okropnie. Jak jeszcze nigdy w życiu. Po raz pierwszy mam ochotę zniknąć. Tak, o! Po prostu! Zapaść się pod ziemię! Niezostawiając po sobie zadnego śladu! Wszystkim byłoby beze mnie weselej, prawda?
- Gdzie...- zaczęłam. Miałam powiedzieć "mama", ale szybko zastąpiłam to słowo- ma...Richard?
- Pojechali- powiadomił mnie Liam- Twoja mama mówiła coś, że za bardzo cię już skrzywdziła i na pewno nie będziesz miała ochoty jej widzieć. Wrócili do domu...
- O co tak właściwie chodzi?- spytał lekko zaniepokojony Hazza.
Przez chwilę powstrzymywałam łzy. Nie chciałam się rozkleić, ale... To okazało się jeszcze trudniejsze niż przypuszczałam. Słone krople, jedna po drugiej zsuwały się po moich policzkach. Chłopcy nic nie mówili. Nic! Kompletnie! Przytulili mnie tylko wszyscy, zaczęli miziać po głowie i pocieszać "Nie ważne co to jest, będzie dobrze. Poradzimy sobie", itp. Byłam im za to ogromnie wdzięczna... Wiecie, za to, że nie wymagają wyjaśnień. Za to, że... W sumie, za to, że po prostu są!!!
- Dziękuję!- wydukałam przez łzy i objęłam ich mocniej.
Przesiedzieliśmy tak jeszcze z pół godziny. Chłopaki cały czas powtarzali, że są ze mną, że będzie dobrze... Niby takie zwykłe słowa, a podniosły na duchu, jak cholera! Kiedyś nawet nie zdawałam sobie sprawy, że będę miała takich przyjaciół.
Poszłam do pokoju. Stwierdziłam, że nie będę im się już narzucać i dam im chwilę odpocząć od mojej histeri. Położyłam się na łóżku i zaczęłam się wgapiać w sufit. Myślałam i płakałam... Zużyłam chyba z tuzin opakowań chusteczek.
Usłyszałam pukanie do drzwi. Pojawił się w nich Niall. Mój... Były chłopak? Brat?
- Hej- przywitał się i klapnął obok mnie na łóżku.
Automatycznie się podniosłam i usiadłam, opierając głowę o ścianę.
- Niall, musimy bardzo poważnie porozmawiać- zaczęłam.
- Tak, wiem- przytaknął.
- Wiesz?
- Wiem... Liam mi wszystko powiedział- wbił wzrok w podłogę.
- Liam wiedział?!
- Od Richarda. Wczoraj rozmawiali, o tym co się stało przez bite dwie godziny- wyjaśnił- A przed chwilą wiadomość dotarła do nas...
- Do nas? Chłopcy też wiedzą?
Kiwnął głową.
- Czyli, co braciszku? Przyjaźń?- zapytałam.
- Na to wygląda- kiwnął głową- Skoro pokochałem cię w taki sposób, to chyba w ten inny także dam radę- dodał po chwili.
Przytuliłam go.
- Będę tęsknić... Bracie- wytarłam jedną z łez, która postanowiła wydostać się na zewnątrz.
- Ja też... Siostro- odparł- Chyba trzeba się przyzwyczaić, co?
- Do czego? Do tego, że chodziłam z własnym bratem?  Że się z nim całowałam? Nie wiem, czy do tego w ogóle da się przyzwyczaić!
- W sumie... Dobrze, że nie robiliśmy niczego innego- stwierdził, a ja niechętnie przyznałam mu rację.
DOBRA! Sprawa z bratem (nie wiem, kiedy będę mogła tak mówić bez żadnego zawahania) rozwiązana. Zotało jeszcze jakieś 100 innych, znając moje życie.
- Eee... Niall?- zawołałam za nim, gdy stał już przy drzwiach- Rozmawiałeś z mamą?
Pokręcił przecząco głową.
- A... Moglibysmy do niej pojechać na kilka dni? Bo... Chciałabym ją poznać.
- Tak- mruknął i uśmiechnął się lekko.
- Z czego rżysz? Siana czujesz?- spytałam. Sama siebie zdziwiłam, że mam siłę żatrować.
- Nie, nie... Tylko... Myślałem, że przedstawię jej ciebie, jako moją dziewczynę, a nie jako siostrę- odparł i wyszedł z pokoju.
FAKTYCZNIE!!! ABSURD!!! Usłyszałam zamykane drzwi i ponownie położyłam się na łóżku. Wtuliłam głowę w poduszkę. Nie miałam ochoty już z nikim gadać, jednak po kilku minutach do pokoju "włamał" się Liam.
- Jak się czujesz, mała?- spytał.
- Jak śmieć- stwierdziłam po chwili namysłu- Ale dzięki, że pytasz!
Usiadł obok, położył rękę na moim ramieniu i zaczął mnie głaskać... WTF? Nie no, okay... Przyznam, poczułam się lepiej.
- Powiedz mi jedną rzecz Liam: dlaczego mnie spotykają takie rzeczy?
- Nie wiem... Dobrzy ludzie nigdy nie mają z górki- powiedział.
Dlaczego on jest taki mądry i tak filozofuje?
- A jak Niall odebrał to, że... Wiesz... Jego matka przespała się z innym facetem?
Zastanowił się przez chwilę.
- Ojciec Nialla nie za bardzo się nim interesował. Przynosił tylko pieniądze do domu. Głównie dlatego, jego matka tak rozpaczała po jego śmierci. Bała się, że nie utrzyma dziecka sama. A oddała cię zapewne dlatego, że już z jednym sobie nie radziła, a co dopiero z dwoma- wydusił z siebie.
***
Odbyłam z Liamem bardzo długą i poważną rozmowę. On jest narawdę strasznie inteligentny, odpowiedzialny i niesamowicie błyskotliwy (i nie chodzi wcale o jego "cekinowy" nadruk na koszulce). Dał mi całą masę niezwykle przydatnych rad i postawił mnie na nogi.
Poszłam do łazienki. Gdy zobaczyłam się w lustrze, poczułam się naprawdę fatalnie. Wyglądałam jak upiór z horrorów. Po prostu jedna, wielka masakra! Zdecydowałam się relaksujący (?) prysznic i wyjęłam z szafy ubrania. Uczesałam nieźle rozczochrane włosy, umyłam zęby i zrobiłam lekki makijaż, żeby ukryć oznaki długiego płaczu. Stojąc w łazience, postanowiłam sobie, że będę silna. Choć może być to masakrycznie trudne.
Wzięłam się w garść i wlazłam z powrotem do pokoju. Na moim łózku siedział Harry z tacą z jedzeniem.
- Nie jestem głodna- powiedziałam na wstępie.
- A czy ja pytałem, czy jesteś, czy nie jesteś? Ty to i tak zjesz!- zarządził.
- Nie zjem.
- Zjesz.
- Nie zjem.
- Zjesz.
- Nie zje...
- Nie dyskutuj!- krzyknął i wepchnął mi do ust łyżkę zupy- Leci samolocik.
- HARRY!!! Nie chcę jeść!
- Musisz- uparł się i dalej wciskał we mnie posiłek.
Po piętnastu minutach talerz był pusty.
- No... A mówiłaś, że nie chcesz jeść! Widzisz, wujek Harold zawsze wie najlepiej- był z siebie bardzo dumny.
- Bo nie chciałam! Ale trudno nie jeść, kiedy ktoś wpycha ci jedzenie na siłę!- wrzasnęłam.
On uśmiechnął się złowieszczo i zaczął mnie łaskotać. Darłam się, żeby przestał.
- Przestanę, jak powiesz "Dziękuję za pyszne jedzenie. Co ja bym bez ciebie zrobiła?"
- ZAPOMNIJ- wysyczałam.
__________________________________________________________________________________
Siemka! Dobra, wiem, że jestem do dupy i, że pewnie połowa z was przestanie czytać mojego bloga, ale...
Tak... Mamą Rose jest mama Niallera. Cieszycie się?
W sumie rozdział nudny, jak flaki z olejem i nawet hot-dog jest bardziej ekscytujący i ciekawy, ale co ja wam poradzę?
Komciajcie kochani moi, bo następny rozdział po 10 komentarzach!!! I piszcie obowiązkowo, co sądzicie i jak wegług was powinny się potoczyć dalsze losy bohaterów :)
P.S. Rozdział pisany przy pioseneczce "Vegas Girl" :)
Kocia3ek

11 komentarzy:

  1. o kurde, ale się narobiło ! ;O
    biedny Horanek, jak on to przeżyje?
    a Harry już widzę na nowo coś próbuje zdziałać :D
    ale fajny ten rozdział ogółem :*

    OdpowiedzUsuń
  2. maybe rose będzie z hazzą?
    Zapraszam do siebie:
    mazajaczki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Miałabym przestać czytać Twój blog ? Nigdy, siłą mnie do tego nie zmuszą ;)
    Na początku byłam na Ciebie cholernie zła, że mama Nialla to mama Rose, ale jak się tak zastanowiłam to... nie jest źle ;P Widzę, że Harry już zaczyna działać ^^

    http://faith-hope-love-opowiadania.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow.! Ale akcja.
    Trochę szkoda że Rose i Niall nie będą razem.
    Ale teraz do akcji wkracza Harold.:D
    Super rozdział i ani myślę przestać czytać twojego opowiadanie.:D
    opowiadanie-1d-boys.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. SUPEROWY!!! Dziewczyno! Jesteś niesamowita!!!
    Harold widać zaczyna się rozkręcać... I dobrze! Niech będzie z Rose ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. super, ciekawe czy Rose zacznie chodzić z kimś innym z 1D Jest jeszcze Louis, Harry no i Zayn :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i Liam :) Jakby nie paczeć nie są spokrewnieni, nie?

      Usuń
  7. Dlaczego ? :( Tak polubiłam ich razem ... No cóż, zobaczymy co przyniosą nowe rozdziały :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Hmm... Kocham tego bloga!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! A ten rozdz. jest genialny!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! A co ma się dzieć dalej, to ci powiem jutro w szkole ;-)

    Jossie

    OdpowiedzUsuń
  9. WOW! ale się porobiło! troszkę mi smutno, że Rose i Niall nie będą razem, ale przecieć takie jest życie! Teraz do akcji wkracza Harold! :D AHA! i ani mi nie myśl, że przestanę czytać Twojego bloga! Wiesz z jakim zniecierpliwieniem czekam na następny roździał?!
    buziaczki! ;*

    OdpowiedzUsuń