Close the door, throw the key...

sobota, 1 września 2012

Rozdział 23

TWysiedliśmy z samolotu jako pierwski i szybko polecieliśmy po bagaże. Złapaliśmy taksówkę i pojechaliśmy do domu. Szczerze mówiąc, stęskniłam się za Londynem. Nawet za tą ponurą londyńską pogodą.
Cali w skowronkach otworzyliśmy drzwi do domu. Niall od razu- głowa w lodówce, Zayn do swojej łazienki w celu nałożenia żelu na włosy, Liam w internet, aby poinformować fanów na twitterze o naszym powrocie, Louis rozłożył się na kanapę, a Harry zniknął w pokoju. Ja natomiast wzięłam walizkę i poszłam się rozpakować. Zrobiłam pranie, poukładałam czyste ubrania w szafie, wzięłam prysznic, przebrałam się w świeże ciuszki i zmęczona klapnęłam na łóżku z laptopem na kolanach. Prześledziłam kilka stronek, wbiłam na youtube'a. W sumie nic specjalnego.
- Nie ma nic do jedzenia!- wrzasnął Niall z dołu tak głośno, że aż zleciałam z łóżka.
Oburzona wyparowałam z pokoju i już po kilku sekundach znalazłam się przed moim chłopakiem.
- Niall, kochanie- zaczęłam cicho i spokojnie- Mógłbyś się tak nie drzeć?! Harry śpi! Nie musisz go budzić!
- Ale ja nie mam co jeść- wytłumaczył się.
Otworzyłam lodówkę. Faktycznie pusto. Tylko światło. W sumie, cieszę się, że tej lampki nie zjadł, bo jeżeli według ciebie lodówka jest pusta, to wiedz, że dla Nialla to istna katastrofa granicząca z końcem świata.
- Chłopaki! Nie ma niczego do jedzenia!- krzyknęłam.
Wszyscy w czwórkę (nawet zaspany Harry) stanęli przede mną z takimi minami, jakbym powiedziała, że ich kariera dobiegła końca. Seryjnie!
- No to czas na zakupy- zarządził Liam i nieczekając na jakąkolwiek odpowiedź włożył buty i zasiadł wygodnie w samochodzie.
Po siedmiu minutach jazdy i słuchania niesamowicie inteligentnej konwersacji Harry'ego z Louisem na temat terminu ich ślubu, staliśmy pod sklepem spożywczym. Ja i Zayn poszliśmy po jakieś pieczywo i coś do picia, Hazza i Lou po warzywa i owoce, a Liam z Niallem mieli wybrać jakieś dobre słodycze.
- To... Jak ci się chodzi z Niallem?- zapytał Zayn, gdy stanęliśmy przed regałem z wodą mineralną.
- W porządku. Powiem szczerze, że nie czuję się jakoś inaczej. Właściwie, jest tak, jak było dawniej. Tylko odrobinę inaczej się traktujemy. To wszystko- wyjaśniłam.
Wpakowaliśmy zgrzewkę wody gazowanej i kilka soków do wózka, po czym ruszyliśmy po jakiś chleb.

<OCZAMI HARRY'EGO>

Poszliśmy z Louisem na warzywka. Z nim to jest na serio jakaś masakra! Wziął chyba z 10 kg marchewki (bo tyle mieli w sklepie) i jeszcze miał pretensje do sprzedawczyni, że mają mały wybór. Ledwo go odciągnąłem! Jeszcze by rozrubę zrobił!

<OCZAMI LIAMA>

- Niall do cholery jasnej! Zostaw tą galaretkę!- wrzasnąłem na blondyna, który recytował jej skład.
Z nim w sklepie jest naprawdę małpi gaj.
- Niall- powtórzyłem, bo właśnie łamał sobie język na nazwie jednego z chemikaliów, które w wyżej wymienionej galaretce się znajdowały.
Z pełnym koszykiem poszliśmy do kasy. Niall zaczął sprawdzać paragon.
- Przepraszam- zagadał ekspedientkę- cena tych krówek powinna być niższa.
- Nie, proszę pana.
- Tak, proszę pani.
- Nie.
- No przecież miała być promocja- kłócił się.
- No i jest promocja.
- Nie, nie ma.
- Jest. Ale jeżeli pan chce, mogę zabrać panu te krówki i oddać pieniądze.
- Nie- chłopak przytulił do siebie paczkę cukierków- bo ja lubię krówki. Tylko nie lubię jak mnie ktoś robi w konia z krówkami!- krzyknął na cały sklep- Do widzenia!

<OCZAMI RENESME>

Zayn zaczął się przeglądać w lusterku nad bułkami.
- Idziemy Zayn! Nie ma czasu. Właśnie dostałam sms'a od Liama, że wszyscy czekają w samochodzie- pospieszałam mulata, a on niechętnie odszedł od stoiska.
Ruszyliśmy do kasy, zapłaciliśmy i już po chwili jechaliśmy do domu z obładowanym bagażnikiem razem z całą naszą "paczką".
Akurat leciała w radiu piosenka "One Thing", więc chłopcy zaczęli robić dziwne miny i strasznie się wydurniali. Nawet prowadzący samochód Louis, choć kilkakrotnie mówiłam mu, żeby patrzył na drogę. Liam opowiedział nam o zaciętej kłótni Nialla z jedną z pracowniczek sklepu. Brechtaliśmy się nawet w domu.
***
Usiadłam na swoim łóżku, bawiąc się telefonem w ręce. W końcu zdecydowałam się jednak zadzwonić do Colette.
- Halo? Rori?- odebrała po trzech sygnałach.
- No pewnie, że Rori! Cześć!- przywitałam się.
- Siemka- odpowiedziała- Co tam u ciebie?
Opowiedziałam jej o moich wakacjach w Los Angeles, ona mi o swoich.
- Mogłabym do ciebie przyjechać?- zapytała.
- No jasne- powiedziałam niepewnie.
Chyba raczej Cookie nie polubi chłopców. To są dwa różne światy, możecie mi wierzyć. Ona niby jest moją przyjaciółką, ale to tylko dlatego, że nikt inny się jakoś do tego nie pisał. Jednak teraz, gdy mam chłopaków już... No nie wiem. Bardzo ją lubię, ale boję się, że chłopcy jej nie zaakceptują, albo to oni nie przypadną jej do gustu.
- Super- ucieszyła się- Będę jutro!
- JUTRO?!- wrzasnęłam.
__________________________________________________________________________________
HEJ! Wiem, rozdział jest naprawdę strasznie krótki, ale musiałam skończyć w tym momencie! :)
Dzisiaj pierwszy września. Cieszmy się ostatnim weekendem wakacji. W końcu normalnie o tej porze bylibyśmy już dawno po rozpoczęciu i szykowalibyśmy się do szkoły na następny dzień.
Dzięki za 4 komentarze pod poprzednim rozdziałem. Naprawdę super, że jesteście i że czytacie bloga. Fajnie byłoby, gdybyście go polecali innym osobom, ale oczywiście do niczego nie zmuszam.
Kocham was!
Kocia3ek

6 komentarzy:

  1. Aaa... Ta akcja w sklepie całkowicie mnie rozwaliła. Hehehe...:D
    Super rozdział. Czekam na NEXT.:D
    opowiadanie-1d-boys.blogspot.com
    Lofciam<33333

    OdpowiedzUsuń
  2. krótki, ale fajny!
    boże Niall i jego krówki mnie rozwaliły na łopatki! :D
    <3

    OdpowiedzUsuń
  3. fajnie piszesz ale przesadzasz juz z Zaynem wsedzie tylko leci do lusterka robisz z niego bardzo pølytka osobe, on taki nie jest a jakbym ich nie znala to bym pomyslala co tam Zayn do cholery robi jak z nim wyczymuja bo taki narcyz :\

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może masz rację. Jednak musisz przyznać, że jest z niego dość próżny człowiek (także w rzeczywistości). A w moim opowiadaniu opisuję ich tak, jak są przeze mnie postrzegani. Zapewne w prawdziwym życiu są dojrzalsi i doroślejsi, ale przecież to te wszystkie wygłupy dodają blogowi humoru, prawda?
      Mimo wszystko dziękuję za radę i postaram się ograniczyć motyw lustra w moim opowiadaniu ;)

      Usuń
  4. Super. Na serio ty dziewczyno masz talent.. Akcje to ty nieźle opisujesz. Czekam na następny rozdział. Wpadaj. lovciamm <3
    all-for-1d.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. suuuper, ja każdy! ;)
    nie można się oderwać <33

    OdpowiedzUsuń