Close the door, throw the key...

czwartek, 13 września 2012

Rozdział 29

- Nic ciekawego- odparła- zapewne spędzę go w towarzystwie telewizorka i kocyka.
- No to wbijaj do mnie- zaproponowałam- poznasz chłopaków...
- Chłopaków?- zapytała- Jakich chłopaków?
- Moich przyjaciół- uśmiechnęłam się sama do siebie na wzmiankę o tej piątce... oryginalnie (?) zachowujących się (bądź, co bądź) dorosłych ludzi.
- Spoko- potwierdziła.
- Widzimy się o 18:00- zarządziłam i podałam jej adres naszego domu.
Jako, że nadchodziła godzina 15:00, postanowiłam zabrać się za przygotowanie jakiegoś obiadu, albo czegoś co choć po części by go przypominało, ponieważ stwierdziłam, iż chłopcy będą strasznie głodni. Z jednej strony podpowiadała mi to kobieca intuicja, a z drugiej... Chyba z czterdzieści wiadomości tekstowych od mojego chłopaka. Na każdej z nich pisał, że umiera z głodu i miłości... Urocze!
Wlazłam do kuchni i wyciągnęłam na blat wszystkie składniki potrzebne do przygotowania ryżu z warzywami, czyli... UWAGA! UWAGA! Ryż i warzywa! Wpierniczyłam wszystko na patelnię i BUM! Gotowe! Właśnie w tej chwili zadzwonił dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć.
- Po jakiego grzyba dzwonicie, wchodząc do własnego domu?- zapytałam, gdy ujrzałam pięć roześmianych twarzy.
- Bo... Możesz tu robić różne dziwne rzeczy, którzych na przykład... Niall nie pownien zobaczyć- wyrecytował Louis i puścił mi oczko.
- Nic takiego nie robię, okay?- broniłam się.
- Tak, tak, tak- pokiwał głową, po czym wybuchnął śmiechem.
- Jak się czujesz?- spytał Liam.
Wiedziałam, że ma na myśli Cookie.
- W porządku- odpowiedziałam- Poznałam dzisiaj w knajpce bardzo fajną dziewczynę i jeżeli nie macie nic przeciwko, to wpadnie do nas o 18:00.
Zayn automatycznie się rozpromienił.
- Jakaś nowa laska w naszym domu?- zapytał uchachany- Wchodzę w to!
- Ale... Nie jest taka, jak ta wiedźma, co stąd wczoraj wyleciała na miotle?- zaniepokoił się Loczek.
- Nie Harruś, już nikt cię nie skrzywdzi- pogłaskałam go po głowie, naśladując głos mojej ciotki.
Zaprosiłam chłopaków do stołu, ale nim usiadłam, nie było już czego jeść. No dobra! Nie ważne! Nie jestem wcale taka głodna.
- Ej, to może by tak po jakieś jedzenie pojechać, co?- zaproponował Niall.
- Co?- zdziwił się Liam.
- No, bo... Przyjdzie ta dziewczyna i może by tak grilla zrobić?
- W sumie- Daddy zaczął bardzo poważnie rozważać jego propozycję.
Wybuchnęłam śmiechem na widok jego miny myśliciela.
- Dobra! Ja i Rose jedziemy po mięcho, a wy tu ogarnijcie!- zarządził i rzucił się na poszukiwania kluczyków do samochodu.
- Ja też chcę jechać!- mruknął Harry.
- Ja też!- zawtórowali Louis i Zayn.
- No... A ja... ten... no... ja... ZNAM SIĘ NA MIĘSIE!- wrzasnął Niall i popędził do samochodu.
BOŻE KOCHANY! Ja go nie ogarniam!
Już po kilku minutach w pełnym składzie wylądowaliśmy w sklepie przed stoiskiem mięsnym.
- To, co? Niall wybierasz, a my idziemy zająć miejsce w kolejce- zaproponował Lou.
- NIE!- zaprotestował Liam- Chcesz, żeby w całym sklepie mięsa zabrakło?
W efekcie Harry został z Niallem, żeby go "pilnować", a my poszliśmy stanąć w jakże długaśniej kolejce, ciągnącej się przez cały sklep i jeszcze dalej! OMG! Czy ci ludzie rozumu nie mają? Te stare babcie... Jeżdżą z tymi wózkami, jeżdżą, jeżdżą, jeżdżą, ryją się przed ludzi i jeżdżą, jeżdżą, jeżdżą... A w wózku jedno, głupie masło! What the hell?
W końcu opuściliśmy ten sklep z pełnym wyżywieniem na dzisiejszego grilla.
Ja i Harry zabraliśmy się za przygotowywanie kiełbasy i tych takich innych dupereli. Oczywiście nie obyło się bez niesamowice niesamowitego śpiewu Hazzy: "Mięsny jeż, mięsny jeż, ty go zjesz, ty go zjesz!". Myślałam, że ze śmiechy pęknę!
Gdy było już w pół do osiemnastej, ruszyłam do swojego pokoju, by się ogarnąć. Związałam włosy w warkocza na bok, zrobiłam lekki makijaż i przebrałam się. Nim się obejrzałam, usłyszałam pukanie do drzwi.
Z prędkością światła znalazłam się przy drzwiach (wywracając po drodze Hazzę, który niósł ketchup na podwórko) i otworzyłam je.
Oczom ukazała mi się bardzo fajnie ubrana Eleanor. Przywitałyśmy się i wyszłyśmy na dwór.
- El, to jest Louis, to Harry, to Niall, to Liam, a to Zayn- przedstawiłam jej chłopaków.
Na szczęście nie zareagowała tak jak Colette, tylko uśmiechnęła się i uścisnęła kolejno pięć dłoni moich przyjaciół.
- Kurcze- zaciągnęła mnie na bok- Jak mówiłaś o chłopakach, to zapomniałaś uwzględnić jednego, malutkiego szczególiku.
- Jakiego? Nie powiedziałam, że jest ich pięciu?
- Tego też, ale widzisz... Chodzi mi raczej o fakt, że oni są...
- Dziwni? Dziecinni?- przerwałam jej.
- ONE DIRECTION!
- Acha, no fakt. Tego nie powiedziałam.
Wróciłyśmy do nich. Liam oczywiście stał przy grillu, jako ten najodpowiedzialniejszy. W sumie, to i tak wszystko spalił, ale czy to ważne?
- Gremy w butelkę!- zarządził Zayn.
- Za całowanie- dodał Louis, spoglądając na Eleanor.
Wszyscy się zgodzili i usiedliśmy na kocach na trawie. Wzięliśy tylko jakąś deskę, żeby się jako tako ta butelka kręciła, bo na trawie były na to raczej nikłe szanse.
- Ja pierwszy!- zawołał z entuzjazmem Liam.
Zakręcił i wypadło na Zayn'a.
- Czekaj, czekaj. Trzeba w usta?- zapytał mój braciszek.
- Trzeba, trzeba!- wrzasnął Lou, a chłopcy niechętnie wykonali zadanie.
Gdy Zayn zakręcił wypadło na mnie. Cmoknęliśmy się szybko, a ja automatycznie poleciałam do łazienki wypłukać wnętrze mojej jamy ustnej (tak na wszelki wypadek). Po jakiejś minucie, zaczęli się mi dobijać.
- Co ty tam robisz?- zapytał Harry.
- Odkażam usta domestosem!- krzyknęłam sarkastycznie i wyszłam z łazienki.
Moim oczom ukazał się dość niecodzienny widok. Zayn klęczał przed drzwiami, a Harry mruczał, coś w rodzaju "Czy on naprawdę aż tak fatalnie całuje?"
Pozostawiłam to bez komentarza.
Wróciliśmy do gry i tym razem to ja kręciłam. Wypadło na... HAZZĘ!!! Bosz! Dlaczego?
Pocałowaliśmy się, co było naprawdę cholernie trudne, zważając na to, iż on jest we mnie chyba nadal zakochany, a ja mam chłopaka... Z tego wszystkiego rozbolał mnie brzuch!
Harry zakręcił i wypadło na Louisa. Zrobili jakąś dziką scenkę i się skończyło.
Butelka Louisa wskazała na... ELEANOR. Czy tylko mnie się tak wydaje, czy on zrobił to specjalnie, używając swojej marchewkowej mocy?
Pocałowali się, ale... Ich pocałunek trwał baaaaaaaaaaaardzo, baaaaaaaaaaaaaaaaardzo, baaaaaaaaardzo długo...
__________________________________________________________________________________
Witam was serdzecznie. Mamy 29 rozdzialik! Nudny, jak flaki z olejem i bardzo was za to przepraszam, ale wena mi wygasła przez lekcje języka polskiego :(
Pod ostatnim postem miałam 7 komentarzy, z czego jeden był mój. Ale dzisiaj są urodziny Nialla Horana (w realu oczywiście), więc nie wypadało nie napisać czegoś nowego.
Rozdział do najdłuższych i do najlepszych nie należy, ale mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe.
Nie robię TWITCAM'A, ale jeżeli tylko macie do mnie jakieś zapytanie, to wbiajajcie na twittera (@kocia3ek_styles), bądź piszcie e- maile (kocia3ek_styles@gmail.com).
To by było mniej więcej na tyle.
Dzięki za wszystko, co dla mnie robicie, jesteście naprawdę kochani!
Nowy rodział, jak dostanę 9 komentarzy!!!
Kocia3ek

9 komentarzy:

  1. i love it <3
    Niall zna się na mięsie, PADŁAM ! :D
    dziewczyno skąd ty te pomysły bierzesz?
    no już widzę, że Lou z El będzie kręcił, a potem wprowadzisz reszte dziewczyn? ;>
    pisz, pisz, pisz <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam pewną koncepcję dotyczącą związków w zespole, ale co z tego wyniknie, nie mam pojącia, ponieważ (choć trudno w to uwierzyć) moje opiwiadanie żyje własnym życiem...
      Dziękuję ci bardzo za wszystkie komentarze i... ciekawy login ;)

      Usuń
  2. już drugi komentarz <3 <3 <3 Kocham i czekam na następny


    OdpowiedzUsuń
  3. Fantastyczny rozdział. Całkowicie rozwaliło mnie to że Niall zna się na mięsie. Hehehe...:D
    Czekam na NEXT.:D

    OdpowiedzUsuń
  4. aaaaa... to jest gneialne. amen. kocham cię

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam twoje opowiadanie. Nowy wygląd- SUPER!
    Dzięki, dzięki, dzięki, dzięki! Jesteś boska!

    OdpowiedzUsuń