Close the door, throw the key...

niedziela, 26 sierpnia 2012

Rozdział 18

Tak szczerze, to sama nie wiedziałam, co mówię. Te słowa wypłynęły ze mnie tak szybko, że nie miałam czasu ich powstrzymać. Nie miałam czasu, lub po prostu nie chciałam. Widocznie tak miało być.
Niall spojrzał na mnie z wyraźnym zdziwieniem w oczach.
- Co?- zapytał, jakby chciał się upewnić, czy jego uszy nadal działają.
- Kocham cię- powtórzyłam.
- Z kim się założyłaś?- spytał niepewnie.
- Z nikim, Niall. Czy na serio tak trudno ci uwierzyć, że jestem w tobie zakochana?
Zrobiło mi się trochę przykro, że mi nie wierzy. To jest chyba logiczne, że z takich rzeczy się nie żartuje!
Pojedyncza łza spłynęła po moim policzku. Odwróciłam się i pobiegłam w stronę domu. 

<OCZAMI NIALLA>

Odwróciła się i pobiegła. A ja? Stałem tam jak idiota. Nie ruszyłem za nią, żeby ją zatrzymać,  tylko stałem i gapiłem się w miejsce, w którym przed chwilą wypowiedziała te dwa słowa. Dwa, najważniejsze dla mnie słowa... Byłem zbyt oszołomiony, by móc cokolwiek zrobić. By móc wykonać jakikolwiek ruch...

<OCZAMI RENESME>

Mocno nacisnęłam klamkę i pchnęłam drzwi. W domu było ciemno, salon był pusty. Chłopcy pewnie spali.
Nie rozumiałam zupełnie nic! Niall całuje mnie na imprezie, wyznaje mi miłość, złości się na Harry´ego i mam wrażenie, że zaraz zabije go wzrokiem z zazdrości, a potem jest jakiś cyrk, gdy mówię mu, że go kocham. To jest na serio jakiś absurd! Kurde! W filmach życie nie jest tak poplątane. Powiesz człowiekowi "Kocham cię" i od razu sypią się kwiatuszki, jakieś fiołki, różyczki i już po kilku minutach stoicie razem przed ołtarzem, albo latacie za rączkę po łące. A czemu nie jest tak w życiu? Ja się pytam!!! Ja naprawdę uświadomiłam sobie, że go kocham. A on? Szkoda gadać!
Ze łzami w oczach ruszyłam do pokoju i trzaskając drzwiami, położyłam się na łóżku. Zaczęłam płakać. Chłopcy spali obok mnie, ale spali na serio twardo, więc byłam pewna, że nie słyszą. A przynajmniej miałam nadzieję, że nie słyszą, bo płakałam bez opamiętania.

<OCZAMI HARRY'EGO>

Rose weszła do pokoju, a ja automatycznie zamknąłem oczy. Wyglądała na smutną i zdenerwowaną, więc nie chciałem jej jeszcze bardziej wkurzać. Rozległ się huk, a potem kątem oka zobaczyłem jak kładzie się zapłakana na swoim łóżku. Jeszcze nigdy nie widziałem jej w takim stanie.
- Rose- zacząłem cicho, by nie obudzić Louisa.
Odpowiedział mi jej szloch.
- Rose???
- Ty nie śpisz?- podniosła się z łóżka- Przepraszam, że cię obudziłam Harry. Może lepiej pójdę się ogarnąć.

<OCZAMI RENESME>

Wyjęłam piżamę spod poduszki i po cichu, próbując opanować swój jakże histeryczny płacz, ruszyłam w stronę łazienki. Zaświeciłam światło i zamknęłam oczy. Chyba każdy z was ma takie coś, że oczy przyzwyczajają się do ciemności. W moim przypadku jest podobnie. Ale tym razem nie miałam pewności, czy to przez przeraźliwie ostre światło, czy może przez łzy, które tym razem nie lały się już jak szalone.
Wzięłam szybki prysznic, by w przynajmniej niewielkim stopniu wypłukać z siebie tą sytuację. Wytarłam się ręcznikiem do sucha i włożyłam na siebie piżamę.
Opuściłam łazienkę i z powrotem położyłam się na łóżku.
- Powiesz mi dlaczego płakałaś?- zapytał niepewnie Harry. To dziwne, ale jego głos brzmiał tak, jakby bał się, że zaraz go zjem.
- To skomplikowane- westchnęłam- I jak na razie nie mam ochoty o tym mówić.
- Rozumiem- przytaknął- Dobranoc!
- Dobranoc!
Przewróciłam się na drugi bok, szczelniej otuliłam się kołdrą, wsunęłam rękę pod poduszkę i po godzinie krącenia się, myślenia i rozpaczania nad swoim życiem towarzyskim, zasnęłam.
***
Otworzyłam oczy. Słońce świeciło tego dnia wyjątkowo mocno. A przynajmniej takie miałam wrażenie. Harry'ego i Louisa nie było w pokoju. Wygramoliłam się leniwie z łóżka. Prawda jest taka, że najchętniej przeleżałabym cały dzień (albo i dłużej) zamknięta samotnie w tym pomieszczeniu. Wszystko, żeby tylko nie musieć widzieć się z Horanem. Tak na serio, to nie wiedziałam nawet, czy dotarł do domu. 
Wyjęłam ubrania z walizki i poszłam do łazienki, by się przebrać. Rozczesałam włosy, umyłam zęby i wsadziłam w uszy jakieś dzikie kolczyki.
Stanęłam na środku pokoju i myślałam. Byłam strasznie głodna. Ale przecież, jeżeli nie chcesz się spotkać z Niallem Horanem, to kuchnia jest ostatnim miejscem, do którego powinnaś się udać. Niestety, potrzeby mojego organizmu zwyciężyły.
- Cześć- rzuciłam na powitanie, gdy weszłam do kuchni.
Wszyscy (w tym Irlandczyk) siedzieli przy stole i zajadali się kanapkami z Nutellą i (w przypadku Louisa) marchewkami. Gdy Liam mnie zobaczył, automatycznie zerwał się z miejsca.
- Chcesz kakao?- zapytał i nieczekając na odpowiedź, sięgnął do lodówki po mleko.
Posmarowałam sobie dwie kromki chleba i zasiadłam przy stole jak najdalej "miłości mojego życia".
Zerknęłam na niego kątem oka. Wyglądał na przybitego. Wydaje mi się, że żałował swojej reakcji na moje wczorajsze słowa.
Liam postawił przede mną kubek i sam zajął miejsce w celu dokończenia konsumpcji kanapek.
- Jak się czujesz?- zapytał troskliwie.
- W porządku- powiedziałam.
Reszta śniadania minęła w dziwnej atmosferze. Nikt się raczej nie odzywał. Tylko co jakiś czas padały zwroty typu "Podasz mi proszę nóż" i "Jest jeszcze ciemne pieczywo?". Czułam się trochę dziwnie, bo po byłam po części winna temu zachowaniu.  
- Co dzisiaj robimy?- zapytał w końcu Zayn przerywając niezręczną ciszę, która panowała już od dobrych pięciu minut. A to przy tych chłopakach graniczy z cudem.
- Co powiecie na zakupy?- zaproponował Louis, a my wysililiśmy nasze karki i kiwnęliśmy głowami.
Tak na prawdę, zakupy były ostatnią rzeczą, na jaką miałam dziś ochotę, ale jesteśmy w Los Angeles i nie wypada nie odwiedzić tych wszystkich niesamowitych sklepów.

<OCZAMI NIALLA>

Od razu po śniadaniu poszedłem do mojego przyjaciela po radę. Zapukałem do drzwi jego pokoju.
- Proszę- usłyszałem.
Nacisnąłem klamkę i znalazłem się w środku pomieszczenia.
- Liam, potrzebuję pomocy- oświadczyłem niepewnie- Chodzi o dziewczynę.
Podniósł głowę znad książki.
- Renesme?- zapytał, na co przytaknąłem.
Opowiedziałem mu całe wczorajsze zajście. Był na mnie na serio wściekły i ja doskonale o tym wiedziałem, jednak nie chciał tego po sobie pokazać.
- Przepraszam cię, stary- zakończyłem monolog.
- To nie mnie powinieneś przepraszać. Myślę, że pewna blondynka zasługuje na twoje "Przepraszam cię" bardziej niż ja.

<OCZAMI RENESME>

- Ruszać się! Idziemy na crazy shopping! TERAZ!- usłyszałam z dołu głos mojego brata.
Chwyciłam w pośpiechu torebkę i z prędkością światła znalazłam się przed drzwiami wejściowymi.
__________________________________________________________________________________
Cześć! Na początku dziękuję za osiem komentarzy od was pod poprzednim rozdziałem (jeden był ode mnie). Przepraszam, że nie napisałam nic przez weekend, ale nie było mnie w domu i nie miałam dostępu do internetu.
Rozdział nie jest jakoś super dłuuuuuuuuuuuuugi, ale mam nadzieję, że się podoba.
Jeżeli chcecie do mnie napisać macie mój adres e-mail: kocia3ekstyles@gmail.com.
I... pracuję już nad rozdziałami na nowego bloga!!!
Życzę wam miłego spędzenia ostatniego tygodnia wakacji! <3
Kocia3ek

5 komentarzy:

  1. Nialler baranie wytłumacz jej wszystko i to napraw ! :D

    pisz, pisz, pisz bo talent masz :*

    OdpowiedzUsuń
  2. dziewczyno masz talent :)
    zapraszam do mnie + obserwuję

    OdpowiedzUsuń
  3. Super, jak każdy! <3
    Tak przy okazji to co myślisz o moich ostatnich rozdziałach, są chociaż troszkę wciągające czy wcale? ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. to była piżama? xd

    OdpowiedzUsuń