<OCZAMI ZAYNA>
Teraz to już na poważnie się zdenerwowałem. Wyjąłem telefon z kieszeni spodni Hazzy, bo ja oczywiście swojego nie zabrałem. Nie ma zasięgu! GENIALNIE! Tak ciężko udostępnić zasięg na środku morza? Sprawdziłem także telefony reszty moich przyjaciół, ale również bezskutecznie. MASAKRA! Nie miałem pojęcia co mam robić.
- Zayn, pomóż nam!- krzyknął Liam.
Szybko podbiegłem, by "wtargać" Rose na pokład. Podałem rękę przyjaciołom, którzy po krótkim czasie zaniepokojeni biegali w kółko po całej motorówce.
- Co teraz?- pytał Niall.
Wszystkim nam trzęsły się ręce. To była tragedia.
- Nie wiem- wyszeptał Liam- Sprawdzę puls.
Klęknął przy bezwładnym ciele dziewczyny i przyłożył swoją dłoń do jej nadgarstka. Liczył w myślach.
- Jest w porządku- powiadomił nas po piętnastu sekundach.
- To czemu zemdlała?- zapytał Louis.
- A SKĄD MAM TO WIEDZIEĆ?!- wrzasnął Daddy i już po chwili usiadł za sterem, by doprowadzić nas do portu.
Potrwało to zaledwie 5 minut. Nie jestem do końca pewien, czy takie tępo jest dozwolone na morzu, ale na pewno, nie wolno aż tak szybko jechać samochodem. Harry i Niall próbowali przywrócić Renesme do życia, ale na próżno. Ja i Louis natomiast przyglądaliśmy się jak porąbani, bo nie zbyt wiedzieliśmy, co mamy robić.
Wybiegliśmy z motorówki i szybko zadzwoniliśmy na pogotowie. Oni kazali nam czekać, czekać w spokoju. Czekaliśmy, ale chyba jednak nie w spokoju, bo cały czas chodziliśmy podenerwowani wokół Rose. Harry i Niall trzymali ją za ręce i chyba wspólnie się modlili, bo coś tam szeptali pod nosem.
Po dziesięciu minutach dojechał ambulans. Jeden z lekarzy zaczął się nas wypytywać, jak doszło do wypadku, a pozostali zbadali i wnieśli Renesme na noszach do samochodu.
<OCZAMI LIAMA>
- Czy któryś z was jest z rodziny?- zapytał wysoki facet w okularach.
- Ja- powiedziałem bez zastanowienia- Jestem jej przyrodnim bratem.
Ten dał znak głową, że mogę jechać z nimi.
- A my?- zapytali jednocześnie chłopcy.
- Jeżeli nie jesteście nikim bliskim, to niestety musimy wam odmówić- odparł.
- Ale jesteśmy jej przyjaciółmi, to się chyba liczy, co?- wybuchnął Niall.
- Przykro mi- lekarz poklepał go po ramieniu- Będzie dobrze.
Wpakowałem się do tej karetki. Śmierdziało w środku szpitalem, ale wiedziałem, że muszę być teraz z moją siostrą. Że chcę być teraz z moją siostrą. Siedziałem w środku i patrzyłem jak robią jej jakieś badania i próbują ją obudzić. Ale jakoś średnio im szło. Przez chwilę, miałem ochotę wypierdzielić ich na ulicę i zająć się nią sam, ale wiedziałem, że nie potrafię.
<OCZAMI HARRY'EGO>
- Ale porąbane zasady!- krzyknąłem zbulwersowany- Co to ma w ogóle być za chory pomysł?! To nasza przyjaciółka! Dlaczego nie mogliśmy z nią jechać?!
- Harry- uspokajał mnie mój najlepszy przyjaciel- pojedziemy tam do niej i wszystko będzie dobrze, zobaczysz.
- No to na co jeszcze czekamy?!- zapytałem zirytowany.
W błyskawicznym tępie, przeskakując po cztery schodki, ruszyliśmy w stronę naszego domu. Wrzuciliśmy rzeczy z plaży gdzieś na środek podłogi w salonie, szybko się przebraliśmy i zajęliśmy miejsca w samochodzie Louisa. Droga do szpitala zajęła nam jakieś 20 minut. Siedząc w tym aucie myślałem, że zaraz nie wytrzymam i wyjdę na środek jezdni, żeby tylko szybciej zobaczyć Rose.
Czemu to akurat jej się to stało? Czemu nie mi? Co ona takiego zrobiła?
Zaparkowaliśmy wóz i wparowaliśmy zdenerwowani do budynku. Szczególnie uderzyły mnie te przeraźliwie białe ściany i ten okropny, medyczny zapach.
W poczekalni była masa ludzi, a wśród nich wypatrzyłem mojego przyjaciela.
- Liam- podbiegłem do niego- Co z Rose?
Chłopak podniósł głowę. Z jego oczu wyczytałem strach, niepewność i smutek.
- Zapadła w śpiączkę- poinformował mnie.
Osunąłem się po ścianie w dół, schowałem twarz w dłoniach i zacząłem płakać. Sorki, nie płakać- ryczeć. W uszach dudniły mi te trzy maleńkie słowa "Zapadła w śpiączkę". Miałem nadzieję, że to jest jakiś zły sen, że zaraz się obudzę i będę leżał na środku plaży razem z całą piątką moich przyjaciół. Ale nie... Nic takiego się nie wydarzyło. Cały czas byłem tam, w szpitalu...
<OCZAMI NIALLA>
Gdy Liam powiadomił mnie o tym, że Reneseme zapadła w śpiączkę myślałem, że zaraz wykituję. To było straszne! Usiadłem obok niego, objąłem go ramieniem i zacząłem płakać razem z nim.
- Kiedy się obudzi?- zapytał Louis przechodzącego akurat lekarza.
- Kto?- zapytał zdziwiony facet.
- Renesme Smith- mruknął.
Lekarz przeglądnął szybko papiery, które miał akurat przy sobie.
- Nie wiemy- powiedział- Może się obudzić jutro, ale może też za rok.
- ZA ROK?!- zerwał się Zayn- Pan sobie chyba ze mnie żartuje? Jak to za rok?
- Jak mówiłem, nie mamy pojęcia, kiedy pacjentka wybudzi się ze śpiączki.
- Ale co jej się właściwie stało?- dopytywał się Malik.
Było wyraźnie widać, że martwi się o nią niemniej niż my wszyscy.
- Szok termiczny- poinformował nas mężczyzna.
- A możemy ją odwiedzać?- kolejne pytanie z ust mulata.
- Oczywiście, sala 83, pierwsze piętro- powiedział lekarz i opuścił poczekalnie, by porozmawiać z jakąś zapłakaną kobietą.
Pędem puściliśmy się w kierunku windy. Pchnęliśmy drzwi z numerem wyznaczonym przez mężczyznę. W środku zobaczyliśmy Renesme. Leżała na łóżku. Miała podpuchnięte powieki i bladą twarz. Do jej ciała było podłączone wiele dziwnych urządzeń, które widziałem pierwszy raz w życiu.
Usiadłem na jednym z krzeseł obok niej i chwyciłem jej dłoń. Była okropnie zimna, ale nadal przez moje ciało przechodził przyjemny prąd, gdy jej dotykałem.
- Rose, obudź się- wyszeptałem- Czekamy...
_________________________________________________________________________________
Siemka! To już dzisiaj drugi rozdział, ale jak mówiłam, za niedługo wyjeżdżam, więc chcę teraz trochę napisać, żebyście ewentualnie mieli co czytać, jak mnie nie będzie.
Oczywiście, jak zwykle czekam na wasze komentarze i proszę was o głosowanie w ankietach.
Kocia3ek
Świetny oczywiście! Czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńTy masz biste pomysły na tego bloga. *w* Szok termiczny.. nawet o tym nie pomyślałam! Podziwiam cie. Idę do trzynastki, bo muszę wiedzieć co i jak >.<
OdpowiedzUsuńczytając myślałam, że napiszesz że wyjdzie ze szpitala cała i zdrowa a tu wymyśliłaś śpiączkę zaskoczyłaś mnie i to oczywiście pozytywnie
OdpowiedzUsuńwierna czytelniczka pozdrawia