Close the door, throw the key...

poniedziałek, 23 lipca 2012

Rozdział 5

Godzina 23.43- leżę w  łóżku w „moim” pokoju. Tak, wróciłam z Liamem do jego domu. Jakiż był zaciesz na twarzach chłopców, gdy mnie zobaczyli. Boże! Jak o tym pomyślę, to wszystko mnie boli, tak mnie wyściskali. No, ale mniejsza. Pogodziłam się z bratem. WOW! Nie mam odruchu wymiotnego. Pół godziny temu skończyliśmy oglądać „Paranormal Activity”. Straszne!!! Nawet jeśli chłopaki komentowali każdy moment. Nie wiem, jak ja będę spać tej nocy, ale to szczegół. W sumie, jak teraz na to patrzę, to po tej „naszej” stronie ekranu był niezły cyrk; Louis wymachujący marchewką do telewizora, Niall topiący się w popcornie, Harry chowający się za sofą, Zayn nakładający żel na włosy (Okay), Liam skaczący ze strachu po moich nogach i ja… Siedziałam i gapiłam się w ekran, aby nie ominąć ani jednej scenki. Teraz żałuję…
Przykryłam się kołdrą po sam nos i wtuliłam się w poduchę. Morfeusz się chyba na mnie fochnął, bo za nic nie chciał otworzyć mi drzwi do swojej niesamowitej krainy. Cały czas miałam przed oczami te sceny z filmu. MASAKRA!

<OCZAMI NIALLA>
Godzina 23.43. Rose wróciła.  A co ja robię? Siedzę na łóżku, jem czekoladę i myślę. Myślę o Renesme. Ona musi być tak cholernie ładna? Nie zdziwię się, jeżeli za niedługo przy niej nie wytrzymam i zacznę ją znienacka przytulać. Ona jest idealna i tyle! Kurde! Czekolada mi się kończy. Chyba trzeba iść spać. Położyłem się w łóżku i automatycznie usnąłem.

<OCZAMI ZAYNA>
Godzina 23.43. Dużo się dzisiaj wydarzyło. Ale najważniejsze, że Liam jest szczęśliwy. Wreszcie pogodził się z Rose i jest tak jak powinno być. Strasznie się cieszę, że ona tu jest. Że z nami mieszka. Pokochałem ją, oczywiście jak siostrzyczkę i teraz wiem, dlaczego Liamowi tak na niej zależało. Jest niesamowita.

<OCZAMI LOUISA>
Godzina 23.43- Jem marchewkę.
Godzina 23.44- Dalej jem marchewkę.
Godzina 23.45- UWAGA! UWAGA! Zaskoczenie! Nadal jem marchewkę! Ha! Wiedziałem, że was zagnę!

<OCZAMI HARRY’EGO>

Zakochałem się. KURDE, no! Zakochałem się! Matko Boska! Wiem na pewno, że się zakochałem. Tak dawno się nie zakochałem! Popatrzyłem na tapetę mojego telefonu, czyli JEJ zdjęcie. Zrobiłem je, ale ona o tym nie wie. Ona jest taka śliczna, mądra, zabawna… Kurczę, taka perfekcja powinna być zakazana.

<OCZAMI LIAMA>
Jestem chyba najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Pogodziłem się z Rose i wydaje mi się, że będzie dobrze. W każdym razie, ja zrobię wszystko, żeby było dobrze. Bo nie może być źle… Nie tym razem!

<OCZAMI RENESME>

Usłyszałam dźwięk gitary i It’s time to get up, a już po chwili ktoś skakał po moim łóżku. Otworzyłam oczy. Chłopcy byli u mnie w pokoju i milusio mnie budzili. Z powrotem opuściłam moje powieki. Byłam zmęczona. Przespałam tylko trzy godziny, bo nie mogłam zasnąć przez ten genialny horror.
Podobnie jak reszta domowników, którzy co chwilę włazili do mojego pokoju, by ze mną spać, bo się bali. Ale ja się tylko na nich darłam, żeby mnie nie wkurzali.
Ktoś na mnie skoczył, lądując na moim brzuchu.
-Pogrzało?- wrzasnęłam niezadowolona.
-Troszkę- uśmiechnął się Zayn i zlazł ze mnie.
-Która godzina?- zapytałam.
-Ósma chyba- zawahał się Niall.
-To po cholerę żeście mnie budzili?- usiadłam na łóżku.
-A tak dla jaj- zaśmiał się Louis i wszyscy w piątkę wyszli z mojego pokoju.
Przeciągnęłam się i ruszyłam w stronę walizki. Może przydałoby się rozpakować? Coś mi się wydaje, że chwilę tu pobędę. Wyjęłam jakieś ciuchy i poszłam do łazienki się ogarnąć. Umyłam kły, ubrałam się , uczesałam włoski i pomalowałam usta błyszczykiem. Przeglądnęłam się w lustrze i opuściłam mój pokój. Nim się obejrzałam siedziałam już przy stole w jadalni i opychałam się naleśnikami z nutellą. I <3 NUTELLA!!!
- Co dzisiaj chcesz robić?- zapytał Liam.
-Bo ja wem. Moghem jefś- powiedział Niall z ustami pełnymi naleśników.
-Jedz normalnie, bo wiochę robisz- skarcił go Daddy- A poza tym pytałem Rose.
-Aha. Nie wiem- zamyśliłam się-Zakupy???
Chłopak chwilę się zastanowił, po czym uznał mój pomysł za doskonały.
Wstałam od stołu, podziękowałam za pyszne śniadanko i udałam się na górę. Stanęłam przed lustrem i ziałam się jak głupia do sera. To głupawka, kojarzycie tą laskę? No właśnie! Zdarza się. Po chwili do pokoju (bez pukania) wlazł Louis. Stanął obok mnie i też się lał, ale chyba ze mnie, bo mój śmiech podczas głupawki brzmi jak odgłos wydawany przez głodną fokę i zew godowy pawia. Aha! Geniusz! Powinnam dostać za niego nobla!
I staliśmy tak z Louisem ciesząc mordy raz do lusterka, raz do siebie nawzajem. Nasz wygląd- bezcenny. Ale co poradzisz?
Gdy się już w końcu ogarnęliśmy (co nam chwilę zajęło), zeszliśmy na dół jakby nigdy nic. Tylko co jakiś czas posyłaliśmy sobie znaczące spojrzenia i wybuchaliśmy niepochamowanym śmiechem, ale oprócz tego- wszystko w normie. Liam co chwila nas uspokajał, a gdy już mu się udało, wcisnęliśmy się wszyscy do samochodu. Pięcioosobowego samochodu. Wyszło na to, że siedzieliśmy na dwóch siedzeniach w trzy osoby; ja, Harry i Niall. Nie było zbyt wygodnie, ale niech będzie.
Ruszyliśmy w stronę jakiejś „niesamowitej” galerii handlowej. Najpierw skoczyliśmy do jakiegoś sklepu z męską odzieżą, bo Louis musiał sobie zakupić bluzkę w paski, choć (jak się dowiedziałam od Hazzy) miał ich już milion. Gdy już jakąś tam wybrał poszedł przymierzyć. Zapłaciliśmy i wyszliśmy.  Potem trafiliśmy na jakąś kosmiczną wyprzedaż. Liam znalazł sobie jakąś idiotyczną koszulę, ale mówił, że jest świetna, więc zahaczył o przymierzalnię. My w tym czasie stylizowaliśmy Louisa na Miley Cyrus. Wbiliśmy go w obcisłe, damskie spodnie, różowiutki, sweetaśny sweterek i dwudziestocentymetrowe szpilki. Cyknęliśmy mu fotki i nagraliśmy filmik, jak chodzi po wybiegu. Ludzie gapili się na nas jak na idiotów, a babki za sklepu wypierdzieliły nas gdy tylko Lou zdjął wdzianko. Liam był strasznie zły, ale tylko przez chwilę, bo pokazaliśmy mu filmik. Miał niezłą polewkę i co chwilę kręcił z niedowierzaniem głową, powtarzając  „Idioci” albo „Wy jesteście pokręceni”. A my się tylko gapiliśmy.
Później znaleźliśmy jakąś drogerię i znowu zaczął się małpi gaj. Testowaliśmy próbki cieni do oczu. WSZYSCY- nawet Liam. Gdy już wyglądaliśmy jak klowni, wyszliśmy na „galerię”, ale szybko zawróciliśmy i udaliśmy się do łazienki w celu usunięcia perfekcyjnego makijażu.
Potem to w sumie już nie działo się nic ciekawego. Pomijając to, że darliśmy się do ludzi „PIRAT” albo „JESTEM SYRENĄ”, kiedy koło nas przechodzili. I to, że wleźliśmy do jakiegoś sklepu i zapytaliśmy się sprzedawcy „Który mamy rok?”, a gdy on nam odpowiedział, odpierdzieliliśmy taniec „I am sexy and i know it”, krzycząc „UDAŁO SIĘ!!!”. I pomijając też to, że jakaś starsza babka zaatakowała Louisa torebką. I to, że zrobiliśmy sobie wyścig w wózkach. I to, że Harry flirtował z manekinami. I to, że chowaliśmy się za wieszakami i szeptaliśmy do ludzi „WEŹ MNIE”. Ogółem- normalka... Ale w efekcie mamy zakaz wchodzenia do kilku ze sklepów. W sumie, i tak nas nie zapamiętają, więc… SEE YA LATER!
Każdy z nas kupił sobie jakieś ubrania i inne badziewia. Poszliśmy też na pizzę. Nim się obejrzeliśmy była godzina 17.00. Wróciliśmy do domu. Oczywiście po drodze na parking nie obeszło się bez wrzeszczenia różnych dziwacznych słów do ludzi np. „BANAN” albo „DACHÓWKA”. 
Stanęłam w progu drzwi mojego pokoju. Odłożyłam zakupy i wzięłam się za rozpakowywanie walizki, bo wiedziałam, że tu zostanę. A przynajmniej chciałam tu zostać. Było mi tu dobrze. Pokochałam to miejsce, pokochałam chłopców….
Po kilku minutach składania ubrań, dołączył do mnie Lou. Zaraz po nim Niall, Zayn, Harry i Liam. W efekcie siedzieliśmy w moim pokoju i porządkowaliśmy moje sweetaśne ciuszki. Chłopaki co chwilę jakieś mierzyli i pytali o swój wygląd. Jedna z moich bluzek uległa zniszczeniu, gdy Louis próbował ją założyć, ale i tak była stara, więc się nie obraziłam. Nigdy nie sądziłam, że wkładanie głupich ubrań do szafy może być takim zajebistym zajęciem.
- Masz niezły gust- pochwalił mnie Zayn po skończonej pracy.
- Wiem- powiedziałam „skromnie”- ale dzięki.
Reszta wieczoru (tak do godziny 20:00) zeszła nam na opychaniu się chipsami i graniu w dziwne planszówki i gry na konsoli, w które oczywiście przegrywałam. 
- Nudzi mi się- marudził Harry, gdy zakończyliśmy jakże emocjonujące rozgrywki w kręgle na Play Station Move. 
- To zdejmij ubrania i sobie ich popilnuj- zaproponował Niall, ale gdy zobaczył, iż Loczek odebrał jego słowa na poważnie i zaczął ściągać bluzę, szybko dodał- Żarowałem przecież!
- No, ale tak szczerze, to możnaby coś porobić, bo nuda jak w szkole- zaśmiał się Louis.
- Ty mnie ze szkołą nie wkurzaj!- odpowiedziałam na jego zacną wypowiedź.
- Grozisz mi?- zapytał.
- Nie, wiesz, kołysankę śpiewam!- wzniosłam oczy do nieba. A raczej do sufitu, ale kij z tym. 
- Możecie się zamknąć?!-  wrzasnął Zayn z łazienki na górze- Żel nakładam.
- Niezła rozdzielczość głosu- pochwaliłam go- Tylko po jakiego grzyba ci teraz żel?
- Wbijamy na imprezkę do moich znajomych, co wy na to?- zaproponował, gdy zszedł wreszcie na dół.
- Jak dla mnie bomba- uśmiechnął się Harry i już go nie było.
- Ja tam nie wiem- zawahałam się.
- Daj spokój, będzie fajnie- namawiał mnie mulat- A jak ci się tylko nie będzie podobało, to wracamy, ok?
- Jak chcecie- zgodziłam się- Ale dajecie mi co najmniej pół godzinki na przygotowanie się.
- Pół godzinki?- zapytał zdziwiony Niall- Zaynowi zajmie to dużo więcej czasu, więc mogę się zgodzić.
Puściłam oczko blondynkowi i zerwałam się z kanapy. Pobiegłam na górę. Wzięłam prysznic, umyłam, wysuszyłam i zakręciłam włosy, pomalowałam się i przebrałam. Po czterdziestu pięciu minutach byłam już gotowa i zeszłam na dół.
- Wow!- usłyszałam ze strony chłopców- Ślicznie wyglądasz.
Uśmiechnęłam się niepewnie i ruszyliśmy w stronę samochodu. Po piętnastu minutach zatrzymaliśmy się przed jakimś klubem.
- Mówiłeś, że to u znajomych- upomniałam Zayna.
- No wiem. Bo ojciec jednego z moich znajomych jest właścicielem tego klubu- wydawał się być z tego dumnym.
- Ok, spoko.
Weszliśmy do środka, gdzie od razu uderzyły w nas dźwięki piosenki "Party Rock Anthem". Bez zastanowienia skoczyliśmy na parkiet i zaczęliśmy "wywijać". Bo nie jestem pewna, czy tańcem można nazwać wymachiwanie każdą częścią ciała na wszystkie strony świata. Gdy piosenka dobiegła końca, ruszyliśmy w stronę baru, gdzie zamówiliśmy sobie drinki. Jak impra, to impra! Potańczyliśmy sobie, popiliśmy... Ja, Liam i Niall byliśmy jeszcze w miarę trzeźwi, bo Zayn, Lou i Harry pili jak najęci.
Hazza biegał dookoła parkietu, skakał, machał rękami i wrzeszczał "Jestem jak gołąb, umiem latać". W końcu oberwał w twarz od jakiegoś napakowanego gościa, bo nie wyrobił na zakręcie i w niego wpadł. Krew mu się lała z nosa, ale jak z Liamem zaproponowaliśmy powrót do domu zaczął się upierać i wierzgać nogami jak małe dziecko, gdy nie chce zjeść obrzydliwej zupki.
Louis zaczepiał jakieś dziewczyny i pytał, czy nie mają namiarów na dobry warzywniak, bo ma ochotę na marchewkę.
Liam mi gdzieś zniknął. Chyba jest w toalecie.
Zayn natomiast flirtuje z niemniej pijanym DJ'em. Wszystko fajnie, ale czekaj... Czy Malik zakłada jego słuchawki? Heh! Mamy nowego DJ'a.
- Dla wszystkich zakochanych gołąbeczków- usłyszałam z mikrofonu głos Zayna, a zaraz potem jakąś genialną wolną pioseneczkę.

<OCZAMI NIALLA>

Zayn- on nawet jak jest cholernie pijany, to trzeźwo myśli. Właśnie na to czekałem, na wolną piosenkę. Podeszłem niepewnie do Renesme. Ona stała, opierając się o ścianę, robiąc miejsce dla tańczących par.
- Eeee... Zatańczysz?- zapytałem, wyciągając rękę w jej kierunku.
Skinęła głową i chwyciła moją dłoń. Po chwili staliśmy już na środku parkietu. Trzymałem ją w talii, a ona objęła rękami moją szyję. Nogi mi się trzęsły jak nie wiem, ale starałem się tego nie pokazywać. Szczera prawda jest taka, że nie jestem najlepszym tancerzem.

<OCZAMI RENESME>

Tańczyliśmy... A raczej kiwaliśmy się w rytm muzyki, bo ja tańczyć nie potrafię. Ale i tak było fajnie. Gdy Niall poprosił mnie do tańca zrobiło mi się tak jakoś... No nie wiem... Miło? Miałam motyle w brzuchu. Ale się zgodziłam, bo jakżeby inaczej.
- Heh. Zayn to chyba zawsze chciał być DJ'em, co? Jest w tym całkiem dobry- zaczęłam niezwykle interesującą konwersację.
- Tak. To jego jakby marzenie. DJ Malik wkracza do akcji- odpowiedział i uroczo się uśmiechnął.
Nasze twarze zaczęły się niebezpiecznie przybliżać. Czułam jego oddech.
__________________________________________________________________________________

Heh! Zakończyłam w genialnym momencie! Ale co mam wam napisać? Po raz kolejny dziękuję, że jesteście!

Kocia3ek

4 komentarze:

  1. hehe najlepszy lou z tym warzywniakiem i o 23.43 xD spadlam prawie z lozka ze smiechu co do reszty fajnie sie czyta :) ciekawe co nastapi xD

    OdpowiedzUsuń
  2. http://eeverythingstartswithadreamm.blogspot.com/ polecam ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej!
    Z góry bardzo przepraszam za ten SPAM!
    Niedawno powstał nowy blog. Biblioteka- rejestr blogów z opowiadaniami i recenzjami książek. Jeśli byłbyś/ byłabyś zainteresowana umieszczeniem Twojego bloga na naszej liście opowiadań/recenzji. Zapraszamy: http://internetowa-biblioteka.blogspot.com/ , do zakładki ogłoszenia. Do niczego nie zmuszamy, ale nie ukrywamy, że będzie nam miło gdy wyślesz do nas zgłoszenie swojego bloga.
    Blog też pomaga początkującym pisarzom!
    A jeśli byłbyś zainteresowany zapraszamy także do zakładki NABÓR! Chętnie przyjmiemy kogoś do załogi, aby podniósł się nam poziom ;).

    Pozdrawiamy, załoga biblioteki ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Oh nie! nie przybliżajcie twarzy! T^T Co z Harrym?! xd

    OdpowiedzUsuń