Close the door, throw the key...

wtorek, 17 lipca 2012

Rozdział 3

Otworzyłam gały i usiłowałam przywrócić resztę ciała do życia. Ciężkie zadanie, ale jako tako podołałam, bo już po chwili stałam pod prysznicem i nakładałam szampon na włosy, które niemiłosiernie tłuszczyły się, z dnia na dzień coraz bardziej. Spłukałam je, wytarłam się i owinęłam się ręcznikiem na wypadek, gdyby ktoś wlazł mi do pokoju. Ubrałam się, wysuszyłam i uczesałam włosy, po czym zeszłam na dół, bo do moich uszu dochodziły zacne hałasy z tamtych stron. Spoko. Louis biega dookoła Nialla z krążkiem cebulowym w ręce i drze się „ZNALAZŁEM HORKRUKSA!”, Zayn tańczy jakieś niesamowicie śmieszne połączenie walca angielskiego i makareny do piosenki Adele, a Harry stoi przy garach w różowym fartuszku w serduszka i pichci jakieś śniadanko.
-Hej- zaśmiałam się niepewnie, ale już po chwili wszyscy odwrócili się w moją stronę.
-Cześć!- krzyknął Harry z kuchni- Jak się spało?
-Możesz zdjąć te paski? U nas jest taka zasada, że nikt w nich nie chodzi, oprócz mnie- Louis wrzucił sobie do gęby „horkruksa”.
-Ładnie wyglądasz- uśmiechnął się Niall.
-Widziałaś mój występ?- zapytał zmieszany Zayn.
- Dobrze, nie, dzięki i… tak, widziałam- odpowiedziałam kolejno na każde z powitań.
Harry zaprosił wszystkich do stołu i już po chwili zajadaliśmy się jajecznicą z warzywami. Nie lubię jajek, ale zjadłam, bo nie chciałam być niemiła dla Harry’ego. Nawet za to nieszczęsne zajście w kuchni. Gdy skończyliśmy jeść, wpakowaliśmy brudne talerze do zmywarki i klapnęliśmy przed telewizorem, oglądając jakieś niesamowicie nudne i nikomu niepotrzebne bzdety pt. „Ciekawostki o marchewkach”, ale Louis uparł się, że to emocjonujące i naukowe, więc wgapialiśmy się tylko w ekran, mrucząc co jakiś czas „Naprawdę? Nie wiedziałem” i „WOW”. Ale to tylko, żeby Louis nie skapnął się, że nie oglądamy.
-Niall, pomógłbyś mi dzisiaj znaleźć jakiś hotel albo mieszkanie?- zapytałam. Fajnie się z nimi mieszkało przez tą noc, ale nie będę im się narzucać.
-Znalazłem!- krzyknął, a następnie podał półgłosem jakiś adres, którego właściwie wcale nie dosłyszałam.
-Przecież to nasz adres- zdziwił się Zayn.
Niall strzelił potężnego Face Palm’ a.
-Przecież wiem, geniuszu. Ona tu zostaje, jasne?- blondyn wzniósł oczy do nieba- Niech Liam już wróci.
-Liam? Jaki Liam?- zapytałam zdezorientowana.
-Powiedziałem Limo- zmieszał się.
-Nie, Niall, powiedziałeś Liam. Słyszałam- kłóciłam się, chociaż sama nie wiedziałam, czy mam rację.
-Niall powiedział Limo, Rose- Harry bronił przyjaciela.
-Ok, niech wam będzie- poddałam się i ruszyłam na górę do „swojego” pokoju.
Zaczęłam czytać książkę, którą niedawno sobie kupiłam, czyli „Igrzyska Śmierci”. Jak dla mnie to jest geniusz. Byłam na tym dwa tygodnie temu w kinie z Colette, Tomem, jakąś dziewczyną Toma i Dallasem. Film był świetny, ale Dallas i „dziewczyna Toma” (chyba Monica) cały czas sobie dogryzali, przez co się nie dało w spokoju wczuć się w akcję. A szkoda!
W książkę też nie za bardzo mogłam się wczuć, bo co chwilę przerywały mi jakieś hałasy z dołu. W końcu się wkurzyłam i zeszłam do chłopaków, udając oczywiście, że nic się nie dzieje, bo nie będę dla nich niemiła, zwłaszcza, że u nich mieszkam.
W salonie odbywały się rozgrywki piłki nożnej na konsoli. Zayn i Niall vs. Harry i Louis. Wynik 3:4. Spoczko.
-Chcesz zagrać?- zaproponował Louis.
- Nigdy nie grałam, ale mogę spróbować- odparłam i chwyciłam za dżojstik, który właśnie mi podał. Przyciskałam każdy z guzików, byleby tylko ruszyć z miejsca mojego piłkarza. Nie miałam pojęcia o zasadach tej gry. Po pięciu minutach bezsensownego „grania”, trafiłam gola. W efekcie wygrywaliśmy z Harrym 3:5. Przybiłam piątkę z Loczkiem i wstałam z kanapy, bo Malik i Horan wkurzyli się na nas, że oszukujemy i że oni nie mogą przegrać, bo są geniuszami.
- Dobra, dobra… Spoko. Możemy to uznać za remis- Harry puścił mi oczko, bo ważne było, że my wiedzieliśmy o naszym dwupunktowym zwycięstwie.
- A właściwie kiedy wraca ten wasz Limo?- zapytałam zaciekawiona. Stwierdziłam, że skoro ta czwórka jest taka ekstra, to muszą mieć zajebistego kumpla.
- Dzisiaj o 13.00. Mamy po niego jechać- powiedział Zayn, na co chłopcy odpowiedzieli jednym wielkim „CO?”.
- Eee… To lepiej się pospieszcie, bo jest już 12.00, a z tego co wiem, to się chwilę jedzie na lotnisko- zaproponowałam, a Malik i Tomlinson jak na komendę podnieśli się i powędrowali na górę w celu zmiany odzienia.
- Ja też chcę jechać- miałczał Hazza, gdy już zeszli.
- Nie ma czasu. Poza tym, wy dwaj- Lou wskazał na Harry’ ego i Nialla- zostajecie z Rosie.
WOW! Nikt nie mówił do mnie Rosie. Ale mi się spodobało.
- To jak, pasowałoby zrobić jakiś obiad, co?- zapytał Niall- Limo na pewno będzie głodny.
- Niall, to, że ty jesteś głodny, nie znaczy, że inni też- uśmiechnął się Harry, ale posłusznie ruszył w stronę kuchni.
Powlekliśmy się za nim i już po chwili staliśmy przed otwartą lodówką w poszukiwaniu produktów do zrobienia pizzy. Wyjęliśmy jakieś różne dziwne rzeczy. Nagle oberwałam od kogoś mąką. Obróciłam się i ujrzałam Nialla. Otworzyłam szeroko usta z zaskoczenia, ale na głowie blondyna powstała wielka, czerwona plama po ketchupie.
-Nie traktuje się tak dam- Harry wycelował butelką prosto w niego.
I tak zaczęła się „bitwa na żarcie”. Efekt? Brudne ubrania, półgodzinne szorowanie w kuchni i brak czegokolwiek, co umożliwiałoby nam przygotowanie kolacji.
Gdy już posprzątaliśmy, poszłam do siebie do pokoju, by poszukać w walizce jakichś ubrań do przebrania. Wzięłam prysznic, umyłam włosy, ubrałam się, uczesałam, spryskałam perfumami, maźnęłam usta truskawkowym błyszczykiem i zeszłam na dół. Niall kłócił się z gościem od pizzy przez telefon, a Harry zwijał się ze śmiechu na podłodze, zerkając co jakiś czas na zawziętą gestykulacje blondaska.
- Spadaj pan!- krzyknął w końcu zmęczony chłopak i nacisnął czerwoną słuchawkę na telefonie- Facet nie chce nam dać podwójnego sera! Co to ma kurde być za pizzeria, że sera podwójnego człowiekowi nie dadzą? Ja pierdzielę taką obsługę!
- Niall, może trzeba zadzwonić do innej pizzerii, a nie drzeć się na gościa, co?- zapytałam niepewnie.
- Nie wpadłem na to, wiesz?- powiedział ironicznie i już wybierał numer do innej knajpy.
- On tak zawsze?- usiadłam na kanapie obok Loczka, który ledwo pozbierał się po długiej polewce.
Kiwnął tylko głową w odpowiedzi, gdy usłyszeliśmy otwieranie drzwi. Do pokoju weszli kolejno Zayn, Liam i Louis… CZEKAJ!!! WRÓĆ!!! LIAM???
_______________________________________________________________________________
Ej... jest trzeci. Wiem, że to drugi już dzisiaj rozdział, ale w środę wyjeżdżam aż do niedzieli, więc niczego nie dodam...
Chciałam wam jeszcze polecić bloga mojej nowopoznanej, internetowej koleżanki: Oto i on
Kocia3ek

20 komentarzy:

  1. całkiem, całkiem :)
    zwracaj uwagę na interpunkcję i na to aby tekst był bardziej przejrzysty tzn. więcej akapitów
    Zapraszam do mnei
    http://smaczeknazycie.blogspot.com/2012/07/weekend-na-wsi.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zwracam uwagę na interpunkcię :)
      A akapitów nie daję, bo nowy wątek zaczynam po prostu od nowej linijki.
      dzięki za opinię

      Usuń
  2. spoko blog, czekam na nastepne czesci!

    dodałam się do obserwatorów mam nadzieję, że
    zrobisz to samo tutaj na moim blogu
    my-style-and-design.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. podoba mi sie ;3
    Dodaje do obserwowanych , mam nadzieję , że zrobisz to samo :)
    http://world-of-bloody-curses.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajny blog : x
    http://diary-ama.blogspot.com/ --- wbijesz .?!

    OdpowiedzUsuń
  5. Właśnie dodałam 2 rozdział na mój blog :)

    OdpowiedzUsuń
  6. fajnie piszesz ;d
    obserwuję ;3

    http://pejzaze-makro-portrety.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajny blog. podoba mi się oby tak dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  8. ale sie pieklo szykuje w nastepnym rozdziale xD to bedzie niezle czekam na nexta
    btw dzieki za odwiedzenie mojego bloga :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Zayeniste opowiadanie proszę o więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Od wczoraj u mnie jest 4 rozdział.
    Mam nadzieję, że się spodoba :).

    http://honesty-and-imagination.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Właśnie przeczytałam twoje notki. Nie no nie dowierzam, to jest takie świetne <3 Zaczęłam czytać opowiadania o 1D iniepowiem laski tu mają talent :) Miło się czyta, i ten we wcześniejszych rozdziałach to było słodkie, jak Niall się gapił na jej zdjęcia :) Z niecierpliowścią czekam na nn :) Mogłabyś mnie o nim powiadomić? : * Pozdrawiam i zapraszam do mnie :)

    http://beginning-of-the-endd.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetny blog!
    Obserwuję i w wolnej chwili zapraszam do mnie:
    nelqable.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Opowiadanie całkiem,całkiem.
    Wbijaj do mnie:)
    www.notkinakazdytemat.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. aczęłam czytać książkę, którą niedawno sobie kupiłam, czyli „Igrzyska Śmierci”. Jak dla mnie to jest geniusz. Byłam na tym dwa tygodnie temu w kinie z Colette, Tomem, jakąś dziewczyną Toma i Dallasem. Film był świetny, ale Dallas i „dziewczyna Toma” (chyba Monica) cały czas sobie dogryzali, przez co się nie dało w spokoju wczuć się w akcję. A szkoda!

    Ja jestem Dallasem i kłóciłam sie z Lendą?

    OdpowiedzUsuń