Close the door, throw the key...

niedziela, 22 lipca 2012

Rozdział 4

Co on tu robi? Ja pierdzielę. Wszedł sobie do domu, ściągnął te swoje wieśniackie trampki i przywitał się z Hazzą i Niallem. WTF?
- Może mi ktoś wytłumaczyć, co się tu do jasnej cholery dzieje?- zapytałam w końcu.
Pięć par oczu zwróciło się w moją stronę.
- Renesme!- Liam podbiegł do mnie, jak do starego przyjaciela, z którym nie widział się długie lata.
- Spadaj! Pogrzało cię chłopczyku?!- odepchnęłam go, gdy próbował mnie przytulić, po czym zwróciłam się do chłopców- I to jest ten wasz Limo, tak?! No to kapitalnie! Jak mogliście mnie tak okłamać? W sumie, to jeżeli zaraz się okaże, że Zayn jest królową Elżbietą, a Louis królikiem z "Alicji w Krainie Czarów", to nie będę jakoś specjalnie zaskoczona.
-Ale Rose- zaczął niepewnie Niall- to nie jest tak...
-A jak? Może mi któryś wytłumaczy, co? Albo nie- wbiegłam na górę i chwyciłam walizkę, po czym wróciłam do moich poprzednich rozmówców, którzy wymieniali zaniepokojone spojrzenia- żegnam panów! Chyba, że czegoś nie wiem i powinnam powiedzieć "panie".
Trzasnęłam drzwiami i z prędkością jakiej się po sobie nie spodziewałam, wybiegłam z domu. Biegłam, potykając się o walizkę. Chłopcy coś tam za mną wrzeszczeli, ale nie chciało mi się z nimi gadać. Oszukali mnie. Kuźwa! A czego ja się właściwie spodziewałam? Przez całe życie nic, tylko trafiam na debili. Richard, Liam, Diego, Brad. Ogólnie płeć męska nie kojarzy mi się z niczym fajnym, ale myślałam, że może ta czwórka będzie… Em… lepsza? normalniejsza? Sama siebie oszukuję!
W końcu, gdy stwierdziłam, że jestem wystarczająco daleko, zwolniłam. Trafiłam do jakiegoś parku. Były tam skały i różne takie. Od razu w oczu rzuciła mi się „zielona ściana”. Na jednej ze skał wisiało bardzo dużo jakichś zielonych pnączy, czy czegoś. Odgarnęłam je, a za nimi była jaskinia. Kumacie? Jaskinia w parku! Albo dzieje się ze mną coś niedobrego, albo… Nie, to jedyne wytłumaczenie. Wlazłam do tej jaskini i rozejrzałam się. Wszędzie było cholernie dużo pyłu i takich innych, więc stwierdziłam, że dawno tam nikogo nie było. To dobrze, bo musiałam teraz pobyć sama ze sobą, a to nie bierze pod uwagę meneli, którzy zaczepiają cię co chwilę, ponieważ brakuje im kasy na piwko.
Położyłam walizkę i usiadłam na niej. Schowałam twarz w dłoniach i rozpłakałam się. Rozpłakałam się, bo czułam, że coś straciłam. Rozpłakałam się, bo czułam, że mogłam to inaczej rozegrać. Rozpłakałam się, bo… bo ich kochałam. Kochałam ich jak braci. Wszystkich pięciu. Z Liamem włącznie. Ale nie, bo ja muszę być tak beznadziejnie uparta!

<OCZAMI LIAMA>
I znowu ją straciłem. A mogło się wszystko ułożyć. Włożyłem trampki i wybiegłem z domu. Skierowałem się w stronę mojego miejsca.

<OCZAMI RENESME>
Ryczałam tak przez czas bliżej nieokreślony. Bez przerwy. Aż się odwodniłam i przestałam. Wyjęłam komórkę i sprawdziłam wiadomości. A raczej usunęłam wiadomości. Nie chciało mi się z nikim pisać, ani z nikim rozmawiać. Czy ja muszę być taka beznadziejna? Na serio? Gdy Pan Bóg dawał rozum, to chyba stałam po urodę. Ale i tak mu się skończyła, więc zostałam bez niczego. Mój wygląd mieści się gdzieś pomiędzy „Co to jest?”, a „Szefie, to potwór. Potraktujmy go paralizatorem!”. Nagle zielsko się odsunęło i stanął w nim… Liam?!
- Co ty tu robisz?- zapytałam.
- Zawsze tu przychodzę, jak mam doła. A co ty tu robisz?- rozpromienił się nieznacznie.
- Sama nie wiem- rzuciłam i wstałam, by wyjść.
-Zostań- zatrzymał mnie- Rose, możemy porozmawiać?
Klapnęłam z powrotem na walizce, a on naprzeciw mnie, na jednym z kamieni.
- Powiesz mi, dlaczego mnie nienawidzisz?- spytał po chwili namysłu.
- Liam, to nie tak. To wszystko jest skomplikowane. Właściwie to ja sama nie wiem, o co mi chodzi. Strata tak ważnej osoby, jaką jest ojciec, na serio boli, wiesz? I ja nie mogę się pogodzić z tym, że ktoś może mi go zastąpić.
- Ok, ale przecież ja nie chcę ci nikogo zastępować. Chcę tylko z tobą rozmawiać. Chcę się do ciebie przytulać, jak mam problem. Chcę się z tobą sprzeczać o głupoty, żeby potem móc się pogodzić. Chcę poukładać z tobą puzzle jak kiedyś. Chcę kłócić się z tobą o ostatni kawałek pizzy. Chcę nazywać cię moją siostrą w twoim towarzystwie, bez narażania się na śmierć spod ostrzału patelni. Chcę, żebyś mnie kochała, rozumiesz? Jak brata- wygłosił długi monolog na jednym wdechu- Wiem, że to bez sensu i pewnie teraz masz mnie za większego idiotę niż wcześniej, ale musiałem ci to powiedzieć- spuścił wzrok i wgapiał się w czubki swoich butów.
Zamurowało mnie. Usiadłam obok niego. Miałam niezły mętlik w głowie.
- Na serio? Tyle dla ciebie znaczę?- zapytałam.
On wręczył mi fotografię sprzed wielu, wielu lat. Długowłosa dziewczynka w białej sukience i chłopiec, niewiele wyższy od niej. Trzymali się za rączki. Tak, to ja i Liam. Miałam wtedy chyba z 7 lat. Liam miał 8. Fotka była zrobiona w dzień ślubu Richarda i mojej mamy. Obróciłam zdjęcie. Na tyle był napis: „If we could only have this life for one more day, If we could only turn back time…”. Łza wzruszenia zakręciła mi się w oku. Bo to było wzruszające. Ja sama chciałabym, żeby było jak dawniej. Ale moja pieprzona duma chciała inaczej. Ale co mogłam na to poradzić?
- Rose. Ja naprawdę za tym tęsknię. W nocy budzę się i płaczę. Przychodzę cię wtedy zobaczyć choć na moment. Siadam obok twojego łóżka i z tobą gadam. Jak jakiś porypany. Wiem, że jestem głupi i dziwny, ale na serio mi ciebie brakuje. I to tak cholernie brakuje, że nawet nie zdajesz sobie sprawy. Nie wyobrażasz sobie, co czułem, gdy nie przychodziłaś na moje występy w XFactorze. Nie wyobrażasz sobie, co czułem, gdy mówiłaś „On nie jest moim bratem”. Nie wyobrażasz sobie, co czułem jak przeczytałem ten list, tam na stole. I w końcu… Nie wyobrażasz sobie, co czułem, gdy kilka godzin temu wyszłaś z domu z walizką- przerwał moje przemyślenia- Ja cię przepraszam, że teraz ci to mówię, ale… Kuźwa, no… Ja nie chcę cię stracić. Nie chcę stracić kolejnej najważniejszej dla mnie osoby, rozumiesz?
Nagle zebrało go na taką pieprzoną szczerość. Z każdym kolejnym słowem więcej łez napływało mi do oczu. To było tak cholernie wzruszające, że aż musiałam się uszczypać, żeby upewnić się, że nie jestem w jakimś nudnym filmie, kiedy to chłopak prosi dziewczynę o to, by z nim została. Ale nie. On tam był. Mówił to wszystko.
- Liam... Ja…- zaczęłam powoli, bo sama nie byłam pewna co chcę powiedzieć- Ja przepraszam. Nawet nie wiesz jak mi przykro. Ostatnie kilka lat też było dla mnie trudne. Udawałam, że cię nie znoszę wbrew sobie. Musiałam udawać. Głupio byłoby mi tak nagle do ciebie przybiec, rzucić ci się w ramiona i nazwać cię bratem po tym, co ci zrobiłam.
-Mogłaś to zrobić. Ja tylko na to czekałem, wiesz?- powiedział.
Przytuliłam się do niego najmocniej jak potrafiłam. Wreszcie miałam przy sobie braciszka. To uczucie było nie do opisania.
_________________________________________________________________________________
Hejka kochani! Wielkie dzięki za wszystkie miłe komentarze i za każdą radę, jaką mi dajecie. To bardzo wiele dla mnie znaczy.
A co do rozdziału- jestem z niego zadowolona... A przynajmniej z rozmowy Liama i Rose.
Jeszcze raz THX za to, że jesteście. Przynajmniej wiem, że mam dla kogo pisać ;)
Kocia3ek



8 komentarzy:

  1. Piszesz dosyć oryginalnie, ale w właśnie to mi się podoba ;)
    zapraszam do mnie: modnie-muzycznie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. fajnie piszesz. bd wpadać.

    ps; ładny wystrój.

    zapraszam do mnie http://lizziecriucker.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  3. szczerze to sie wogule tego nie spodziewalam, ale fajnie piszesz ciekawe co bedzie dalej

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajny blog:) Niestety teraz nie mam czasu i przeczytałam tylko ten rozdział, ale wieczorewm, zobaczę, jakie mam zaległości;p

    OdpowiedzUsuń
  5. kocham Twój blog ! ^ ^


    czekam na kolejną notkę ; d

    OdpowiedzUsuń
  6. Oryginalne opowiadanie :) Zapraszam do mnie :
    www.notkinakazdytemat.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciekawe ; D zapraszam do mn http://laincja-onedirection.blogspot.se/

    OdpowiedzUsuń
  8. No to ja lece czytać 5 rozdział. >o<

    OdpowiedzUsuń