Close the door, throw the key...

wtorek, 23 października 2012

Rozdział 44

- QUADY?! Niall, czy ciebie na serio popierniczyło?!- reakcja Harry'ego, gdy zobaczył czym po nich przyjechaliśmy. Dziwnym trafem była identyczna, jak moja kilka godzin temu. Ciekawe, prawda?
Liam chyba też niespecjalnie był zadowolony perspektywą wracania do domu tym czterokołowcem, Zayn skomentował to słowami "WARIACI", a Louis zaczął latać w popłochu i drzeć się jak porypany, że jesteśmy niesamowici i właśnie spełniliśmy jego największe marzenie.
Podzieliliśmy się więc na trzyosobowe grupy- po jednej na quada (ja, Harry, Lou i Liam, Niall, Zayn). Louis uparł się, że on jest najbardziej odpowiedzialny (TA JASNE!) i to właśnie on powinien kierować. Ja się oczywiście zgodziłam, gdyż nie miałam najmniejszej ochoty na prowadzenie tejże maszyny po raz kolejny. Nawet jeżeli znałam trasę.
Załadowaliśmy po jednej walizce gdzieś na "bagażnik" i sami również wpakowaliśmy się na pojazdy.
- Ścigamy się!- wrzeszczał Zayn, który usiadł za "kierownicą".
Ledwie usiadłam na miejscu, Lou wystartował. Pewnie gdyby Harry mnie nie złapał, spadłabym sobie kulturalnie na ziemię i oblazłyby mnie robale. Także... Dziękuję Haroldzie!
***
Po kilkudziesięciu minutowej przejażdżce, byliśmy już w domu. Liam praktycznie zleciał z tego quada i krzycząc "Dziękuję Boże za bezpieczny przyjazd" zaczął biegać wkoło domu jak szalony.
W końcu przekroczyliśmy próg, cali uchachani. Mama przywitała chłopaków tekstami "Jak tam sprawy sercowe?" i "Ale dojrzale wyglądacie". Louisowi udało się skutecznie wymigać i już po chwili znalazł się z głową w lodówce. Kilka minut później, gdy mama podziwiała ubiór Zayna, przybiegł do nas z płaczem.
- Co się stało?- zapytał Niall.
- To nic osobistego, kochanie. Po prostu nie masz w lodówce ani jednej marchewki- wytłumaczył Lou, a my oczywiście zaczęliśmy się śmiać.
Gdy już się uspokoiliśmy (a raczej mama nas uspokoiła), zanieśliśmy te walizy na poddasze, gdzie mieliśmy przez najbliższe kilka nocy wszyscy spać, po czym postanowiliśmy, że wieczorem robimy ognisko w lesie.
Z tego właśnie powodu pożyczyliśmy od mamy samochód i ruszyliśmy "na miasto", żeby kupić jakieś kiełbasy, czy coś. Louis prowadził, obok niego klapnął Liam, a my oczywiście musieliśmy gnieść się z tyłu. Wpieprzyłam się Zaynowi na kolana i pojechaliśmy.
W sklepie ogólnie, jak to z nami zaczął się małpi gaj. Zresztą nic nowego. Dla nas. Bo irlandzka obsługa raczej niespecjalnie była zachwycona naszym zachowaniem i komentowała to jedynie wzrokiem wbitym w sufit.
Zapakowaliśmy jedzeniem chyba ze 3 wózki, po czym Louis zarządził kolejny już tego dnia wyścig na czterokołowym "pojeździe". Jednak tym razem "pojazd" ten był odrobinkę mniej przystosowany do wożenia ludzi niż quad i prawie wlecieliśmy na regał z makaronami. Na nasze szczęście, udało nam się wcześniej zahamować.
***
Do domu przyjechaliśmy około godziny 17:00. Zrobiło się już trochę chłodniej, więc zmieniłam sweterek na cieplejszą bluzę i poszliśmy do lasu. Liam wiózł jedne taczki z drewnem, Lou drugie z jedzeniem (tak, nienormalni ludzie, taczki z jedzeniem, znam to! Ale przypominam, że jest z nami niejaki Niall Horan), a Harry trzecie ze... mną. No co? Nie chciało mi się iść!
- Zajechaliśmy, milordzie- zapowiedział Hazza i wysadził mnie z "karety". 
Zayn i Liam zaczęli rozpalać ognisko, choć szło im to niezbyt sprawnie; Louis nabijał marchewki na kije; Niall wpieprzał surową kiełbasę; ja i Harry skakaliśmy dookoła nierozpalonej jeszcze kupki drewna, tańcząc jakiś taniec szamana i drąc się do Malika "Jaki piękny stosik!".
Dopiero, gdy zrobiło się ciemno, mogliśmy usiąść na pieńkach wkoło ogniska i zacząć piec sobie kolację. Gdy Niall już porządnie sobie pojadł, wziął gitarę i zaczął brzdąkać, a my coś tam wyliśmy zupełnie bez sensu, jak jacyś co najmniej pijani.
Zakończyliśmy biesiadę dopiero po północy, ponieważ mama zaczęła się dobijać, że się o nas niepokoi i w ogóle.
Jako pierwsza dobiłam się do łazienki, wzięłam prysznic i przebrałam w piżamę, po czym położyłam się w łóżku i nie czekając na resztę, zasnęłam.
***
Obudził mnie dźwięk wiadomości tekstowej. Przetarłam oczy i spojrzałam na wyświetlacz.
"Uraczysz nas swoją obecnością na śniadaniu? Czekamy!!! Harry xoxoxoxo"
Oprócz niej była jeszcze:
 "Złaź na dół!!!! Głodny jestem, a bez ciebie nie jemy"  od Nialla.
 Była godzina 10:00. Wygramoliłam się więc z łóżka i z zestawem ubrań powędrowałam do łazienki, by ogarnąć facjatę.
Z dołu dobiegły mnie krzyki chłopaków:
- Jedzmy już ludzie!!!- wrzeszczał Niall.
- Zachowuj się, człowieku- uspokajała go mama.
- Właśnie. Nie po to Harry wstał przed ósmą, żebyś ty zeżarł Rose wszystkie naleśniki- powiedział Liam.
Urwali swoją konwersację, gdy pojawiłam się w kuchni. Harry spalił buraka, ale ja się tylko do niego uśmiechnęłam i poczęłam spożywanie jego mistrzowskich naleśniczków.
________________________________________________________________________
Cześć! Rozdział 44. Krótki rozdział 44! Ale błagam, wybaczcie mi to!!! BŁAAAAAAAGAM!
Od kilku dni próbuję go napisać, ale wiecie... Wyszedł, jak wyszedł i nie miejcie mi tego za złe, ok?
Mój numer gg- 4935256
AHA! I teraz naprawdę ważna dla mnie sprawa:
Moja współautorka z bloga 1d-takemehome.blogspot.com zrezygnowała z dalszego pisania. Niestety!
I zostałam sama. A raczej nie uda mi się samej go pisać, więc jeżeli ktoś byłby chętny do współpracy z nieogarniętą nastolatką- OTO JESTEM!
Kocham was i dziękuję za wyrozumiałość!
 Kocia3ek

12 komentarzy:

  1. Chora jestem i ten rozdział zdecydowanie poprawił mi humorek <3 Przeczytałam go chyba z 10 razy i zapewne przeczytam jeszcze kolejne 10 <3
    Kocham twojego bloga i dzięki, że tak bosko piszesz

    OdpowiedzUsuń
  2. Ooo, to może Harold zwiąże się z Rose, skoro okazało się, że Niall to jej brat :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wyścigi Quadami. Hehe..:D
    Taczki... Hehehe...
    Kocham tego bloga..:D
    Rozdział jak zawsze bomowy i ja na pewno ci wybaczę, choć nie ma czego wybaczać, bo rozdział jest wspaniały.:D

    OdpowiedzUsuń
  4. hahahaha, podróż taczkami rządzi!
    skąd ty czerpiesz te pomysły?
    aż tak wcześnie Harroldzik wstał? coś się dzieje!
    <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Ohh Tak myślę, że Harry będzie z Rose :) On - tak- wcześnie- wstał?! Co się z nim dzieje.. hehe rozdział jest cudowny, jak zawsze :)

    http://one-direction-opowiadanie-i-inne.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  6. Harry? Tak wcześnie?!

    OdpowiedzUsuń
  7. Zajebisty. Nie no te rozdziały są coraz lepsze chodzi mi że ciekawsze. Czekam na nn. :*
    all-for-1d.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Kocham , kocham , kocham tego bloga <3

    http://enszantix.blogspot.com/ [nazwa nic nie mówi , ale to blog o 1D]

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej
    Kiedyś (w wakacje) czytałam każdy rozdział na tym blogu i komentowałam (jako LaDy PaTi). A potem zaczęła sie szkoła i nie mialam czasu tu zaglądać. Teraz w szkole w końcu się uspokoiło i powróciłam! Tylko, że na innym koncie, znowu czytam to co piszasz i czekam na następny rozdział.
    Teraz mam też swojego blog na którym piszę opowiadanie. Wpadniesz?
    http://pokochacmarzenia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny rozdział. Oby tak dalej. ;)
    Zapraszam do mnie
    superman-girl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń