Close the door, throw the key...

wtorek, 2 października 2012

Rozdział 37

Otworzyłam okno i usiadłam na parapecie. Zimny wiatr wiał w moją twarz, lecz wcale mi to nie przeszkadzało. Powietrze było ciężkie, takie... Deszczowe, jednak chciałam się po prostu przewietrzyć. Podniosłam głowę do góry.
- Tato... Nieźle się porobiło, co? Mimo wszystko... dzięki, że jestem- szepnęłam patrząc w niebo. Wiedziałam, że tata gdzieś tam jest, że mnie słyszy i próbuje pocieszyć. Pojedyncza łza spłynęła po moim policzku, jednak podmuch wiatru szybko ją wysuszył. Przecież miałam nie płakać!
- Rose!!! Zamknij proszę to okno, bo piździ!!!- warknął Zayn z dołu i bez pukania wpakował się do mojego pokoju- To źle działa na moją cerę!!!
- Przepraszam- mruknęłam i momentalnie zeskoczyłam z parapetu.
- Nie no spoko- uśmiechnął się- Jak się czujesz?
- Jak mam ci to powiedzieć, żebyś zrozumiał?- zaczęłam gorączkowo się zastanwaić nad doborem słów- Wyobraź sobie, że ze sprzedaży wychodzi twój ulubiony żel do włosów, a ty nie maż już ani kropelki...
- OŁĆ! To musi być na serio słabo- wzrdygnął się.
Przytaknęłam.
- Schodzisz na dół?- zapytał- Zamawiamy pizzę.
- Nie dzięki, nie jestem głodna- zaprzeczyłam- Harry mnie nakarmił.
Jego minka momentalnie zmieniła się w trochę mniej radosną, jednak uśmiech nie schodził mu z twarzy.
- Spoko, jakby co, wiesz, gdzie jesteśmy- powiedział i zamknął za sobą drzwi.
Położyłam się na łóżku i znowu zaczęłam myśleć. Jak to wszystko będzie wyglądało bez Nialla, co? Niby on jest, ale tak jakby go nie było! Nie podoba mi się to zupełnie!!! Poszłam do łazienki, przemyłam twarz i postanowiłam jednak do nich zejść. Potrzeba mi towarzystwa! Czuję się jak jakiś pustelnik. Nie no dobra, przesadziłam, ale wiedzcie, że czuję się strasznie samotna w tym pokoju.
- Cześć- przywitałam się.
Wszyscy siedzieli w ciszy. Pizza była nawet nie tknięta, co w przypadku Horana jest strasznie dziwne, trzeba przyznać.
Zayn natychmiast obrócił się w moją stronę.
- A... Czyli jednak księżniczka zgłodniała, co?- zapytał z durnowatym wyrazem twarzy.
- Jak się nie uspokoisz, to księżniczka zamieni się w potwora i wtedy będziesz miał problem- wydusiłam z siebie i wepchnęłam tyłek między Liama, a Louisa, którzy przyglądali mi się, jak jakiemuś dziełu sztuki. W ich oczach dostrzegałam coś jakby... Współczucie?
- W porządku?- zaniepokoił się Harry.
Odpowiedziałam mu lekkim uśmiechem i chwyciłam kawałek pizzy.
- Jecie?- spytałam.
Nialler jak na komendę rzucił się po jedzenie, jakby było conajmniej ostatnim w jego życiu. Tego właśnie mi w nim brakowało!
Resztę popołudnia spędziliśmy na grze w MONOPOLY, która była naprawdę niesamowicie nudna. Ja... Cały czas udwałam przed samą sobą, że wszystko jest w porządku. Próbowałam być twarda, nie chciałam zachowywać się jak mięczak... Ale nie potrafiłam! To mnie przerosło, i to całkowicie. W końcu się rozkleiłam i ni z tego, ni z owego przytuliłam siedzącego obok mnie Hazzę.
- Ej, co się dzieje?- odchylił moją głowę do tyłu i spojrzał mi prosto w oczy.
Nie odpowiedziałam. Objęłam go tylko trochę mocniej, jakbym bała się, że kiedyś mi go zabraknie, że go już przy mnie nie będzie... Tak jak taty, tak jak "mamy", tak jak Cookie...
- Przepraszam- wydukałam i wybiegłam z domu. Potrzebowałam spaceru.
Napisałam sms'a do Liama, żeby się nie martwili, bo chcę się tylko przewietrzyć.
Szłam mokrymi jeszcze uliczkami. Obserwowałam ludzi. Rodziny spacerujące z psami, beztrosko żyjące dzieci, zakochani staruszkowie, młode małżeństwa, grupki przyjaciół... Wszystko sprawiało wrażenie takiego... prostego. Jakby każda rzecz ciągnęła za sobą szczęście i radość. Jednak jakby spojrzeć trochę głębiej i przyglądnąc się temu wszyskiemu... No właśnie! Jedno wielkie bagno! Czyba, że... Tylko moje życie jest takie pojeb*ne.
***
Po dwugodzinnym szwędaniu się po mieście zdecydowałam, że wrócę już do domu. Robiło się ciemno, a wieczór ten do najcieplejszych nie należał. NIESTETY!
Przed domem zobaczyłam jakąś postać. Od razu poznałam, że to Malik. On... Palił papierosa?
Podbiegłam do niego i wyjęłam mu fajkę z ręki, po czym wrzuciłam ją do kałuży.
- EJ!- wrzasnął zdezorientowany.
- O nie, kochany- upomniałam go- Nie będziesz mi tu zatruwał sobie organizmu.
- Ja się tylko o ciebie martwiłem- usprawiedliwił się.
- Ale nie musisz palić tego świństwa!!!
Mruknął jakieś "OK" i wróciliśmy do domu. Od razu polazłam do pokoju, położyłam się na łóżku i rozmyślając o tym, że moja "mama" to idiotka, zasnęłam.
***
Obudziły mnie promienie słoneczne. Odsunęłam zasłony i poszłam do łazienki ubrać się w jakieś dresy i koszulkę. Następnie krokiem godnym żółwia polazłam do kuchni. Chłopcy spali. Godzina na mikrofalówce wskazywała 8:21. Zrobiłam sobię mocną kawę, żeby postwiła mnie na nogi i usiadłam przy stole. Nagle zadzwonił mój telefon.
- Halo?- odebrałam.
- Cześć! Wbijamy do galerii!- usłyszałam głos Eleanor.
- Nie mam nastroju- mruknęłam.
- No i właśnie dlatego ze mną pójdziesz!- była nieźle podjarana- Będę po ciebie za pół godziny i masz być gotowa! Ciau!
I się rozłączyła.
Chyba ją pogięło! Ja się nigdzie nie wybieram! Normalnie- byłabym pierwsza w kolejce i już dawno siedziałabym w samochodzie, żeby tylko jak najprędzej znaleźć się w galerii handlowej. Ale teraz? Nie no, błagam! Nie chciało mi się nic robić!
Usłyszałam jak ktoś schodzi po schodach i już po chwili dostrzegłam Harry'ego.
- Siemka- przywitał się i wsadził łepetynę do lodówki w poszukiwaniu jedzenia.
- El dzwoniła- powiadomiłam go.
- No mam nadzieję- wyjął sok jabłkowy i napił się z "gwinta".
- Jak to masz nadzieję? Czy ja o czymś nie wiem?- zaciekawiłam się- Weź sobie szklankę, co? Ktoś inny też będzie potem z tego pił.
Wyjął naczynie z szafki i postawił na blacie, po czym wlał do niego napój.
- Gadałem z nią, żeby cię gdzieś wyciągnęła- powiedział,jak gdyby nigdy nic- Stwierdziłem, że przyda ci się towarzystwo jakiejś dziewczyny. Ja i chłopaki po prostu nie wiemy, jak ci pomóc w takiej sytuacji.
W tej właśnie chwili rozległ się dzwonek do drzwi, więc nie zdąrzyłam zadźgać Hazzy widelcem, jak to miałam zamiar zrobić.
Loczek puścił się pędem, żeby otworzyć.
- A ty jeszcze nie gotowa?- zapytała roześmiana nastolatka.
- El, ja nie mam ochory nigdzie iść- narzekałam.
- Bez dyskusji! Wio na górę!- pogoniła mnie i już po chwili obie znalazłyśmy się w moim pokoju.
Stanęla przed moją szafą i zaczęła w niej grzebać w poszukiwaniu jakichś ubrań.
- Masz niezły porządek. Wszystko tak kolorystycznie- pochwaliła mnie- Ale nie ma czasu! Go do łazienki i czesać się,malować, ubierać, czy co tam sobie chcesz.
Rzuciła we mnie ubraniami i zamknęła mnie w łaziencie.
- Nie wychodź dopóki nie skończysz!
OKAY! Wzięłam szybki prysznic, rozczesałam włosy i zaczesałam je na bok, ubrałam się i pomalowałam oczy i usta.
- El! Jestem gotowa- oznajmiłam.
Zbadała mnie wzrokiem i wyszłyśmy z domu kierując się do największej londyńskiej galerii.
_________________________________________________________________________________
Witajcie misiaczki! Jest rozdział 37- zgodnie z umową, bo było 10 komentarzy.
Jest dziwnie i ja o tym doskonale wiem. Nie wychodzi mi już pisanie, ale nie przestanę, nie ma mowy!!! (Chyba, że przestaniecie czytać).
Rozdzialik pisany of course przy mojej ulubonej na chwilę obecną piosence "Live While We're Young" puszczanej na zmianę z "So cold".
Kocham was, ale next po 11 komciach dopiero :)
Kocia3ek

17 komentarzy:

  1. Boskie jak zwykle zresztą!!! Podoba mi się, że wkręciłaś El do opowiadania... I Rose musi być z Hazzą!!! KONIECZNIE!!!
    P.S. też kocham LWWY :)

    OdpowiedzUsuń
  2. "Rodziny spacerujące z psami, beztrosko żyjące dzieci, zakochani staruszkowie, młode małżeństwa, grupki przyjaciół... Wszystko sprawiało wrażenie takiego... prostego. Jakby każda rzecz ciągnęła za sobą szczęście i radość. Jednak jakby spojrzeć trochę głębiej i przyglądnąc się temu wszyskiemu... No właśnie! Jedno wielkie bagno!"
    Podoba mi się ten fragment. Odwzorowałaś tu całą prawdę na temat człowieka :)
    A rozdział... Cud, miód i wgl. BOSSSSKI <3333333
    Z niecierpliwością czekam na next!!!
    A wy się ludzie streszczajcie z tymi komentarzami, bo już na serio chcę następny!!!
    I <3 YOU

    OdpowiedzUsuń
  3. Super :) czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Naprawde masz talent do pisania. Nie mogę się już doczekać następnego roddziału. Dodaj szybko pls :) xx

    OdpowiedzUsuń
  5. super! *.* czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń
  6. superaśny 1! kocham twojego bloga !!
    czekan na next xoxo

    OdpowiedzUsuń
  7. super! czekam na następny i prosze wpadnij na mojego bloga http://niekochana1.blogspot.com/2012/10/wstep.html

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetnie i.. LUDZIE dajcie jeszcze ten jeden komentarz, bo ja chcę już nowy...

    OdpowiedzUsuń
  9. Chwalcie mnie!!! Dodaję właśnie 11 komentarz...
    A teraz kilka słów do mojego kochanego Kocia3ka, aktorki tego bloga: JESTEŚ BOSKA!!! I dlaczego Bóg jest taki niesprawiedliwy i to nie mnie dał takiego talentu???

    OdpowiedzUsuń
  10. Wow! A ja już wiem! Poierwsza część pisana przy ,,So Cold", a druga przy ,,Live While We Young". To się czuje, meeeeennn... ;-) A tak na serio kocham twojego bloga, a ten rozdział (szczególnie 1 część) jest genialny!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Kocham piosenkę So Cold!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Dobra, wiem, dużo rzeczy kocham...

    OdpowiedzUsuń
  11. oki jest już 14 kom a gdzie rozdzialik??? Hmmm proszęęę daj nexta.. Masz talent

    http://one-direction-opowiadanie-i-inne.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  12. Zajebiste. Nie no nie kończ. Czekamy na next. :*
    all-for-1d.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Gdzie next? Już 17 kom! Czekam i kocham <3

    OdpowiedzUsuń