Tak naprawdę, porównałabym ją do Cookie. Tak samo chamska, bezczelna i dziwna. Co prawda znam ją tylko 20 minut, ale to i tak wystarczająco dużo, abym mogła stwierdzić te jakże rzucające się w oczy cechy.
- Dziękujemy- mruknęliśmy z Harrym. Może wydawało się to bardzo mało entuzjastyczną reakcją, ale naprawdę nie mieliśmy już na nic siły. Takie siedzenie w miejscu z przywiązanymi do słupka rękoma wykańcza bardziej niż roczna wędrówka na Saharze (chyba).
Dziewczyna otworzyła swoją torbę i zaczęła w niej grzebać w poszukiwaniu czegoś. Wyjęła kolejno jakiś poszarpany podręcznik do matematyki, pomazany pisakami piórnik, zeszyt z oberwaną miejscami okładką...
Ale o co chodzi? Przecież rok szkolny się jeszcze nie zaczął, nie? Chyba, że...
- Ej, może to dziwnie zabrzmi, ale...- zaczepiłam ją, na co podniosła na chwilę wzrok i popatrzyła na mnie tymi czarnymi ślepiami- Który dzisiaj jest?
- 20 sierpnia- wzruszyła ramionami. Najwyraźniej nie zabrzmiało to AŻ tak dziwnie, jak myślałam.
Spojrzałam pytająco to na jej torbę, to na nią.
- Muszę nadrabiać materiał w wakacje. Tak już jest, jak się wagaruje i "pyskuje" do nauczycieli- odparła niewzruszona tym zupełnie, kreśląc w powietrzu cudzysłów.
Kiwnęłam głową ze zrozumieniem, ale jestem pewna, że tego nie zauważyła, ponieważ od razu zatonęła z powrotem w swoich klamotach i zaczęła wyciągać kolejne przedmioty z wnętrza torby.
W końcu wstała z nożem w ręce. I teraz nasunęły mi się na myśl dwa pytania:
1. Dlaczego to dziecko ma nóż w szkole?
2. Co ona nam chce teraz zrobić, przepraszam bardzo?
Szybko jednak poznałam odpowiedź na oba pytania.
- Podprowadziłam babką z kuchni w szkole- wyjaśniła- Mnie się już raczej nie przyda, bo chciałam tylko poluzować śruby w krześle dyrka, więc macie.
Włożyła mi narzędzie wprost to dłoni.
- Ale spróbujcie pisnąć jedno słówko glinom, a przysięgam, że coś wam zrobię. A możecie mi wierzyć, że w obronie mojej rodziny, jakakolwiek by ona nie była, jestem skłonna do wszystkiego!!!
- Dziękujemy ci strasznie- tym razem postanowiliśmy oboje przezwyciężyć swoją słabość i dość głośno krzyknęliśmy. Gdybym mogła, rzuciłabym się jej na szyję, ale zważając na sytuację, w jakiej teraz się znalazłam, nie było takiej możliwości.
- Ta, tylko mi się tu nie wzruszcie- rzekła, po czym mruknęła pod nosem- Dzień dobroci dla zwierząt i mopów...
Zachichotałam, ponieważ wiedziałam, że mówiąc "mop" miała na myśli Hazzę... Chyba, że ja też tak wyglądam, co jest bardzo prawdopodobne.
- Gdzie jest ta twoja córeczka, Jackson?!- wrzasnął ktoś z podwórka.
- O k***a!- przeklnęła dziewczyna- Dobra ja spadam, a wy sobie uciekajcie albo zostańcie, nie wiem, róbcie co chcecie, dzieciaczki, bylebyście nie wpadli i nie wydali NIKOMU mojego ojca, rozumiecie?!- syknęła i nie czekając na odpowiedź, wyszła ze stodoły.
Najprawdopodobniej ani jej tatuś, ani nikt inny nie zorientowali się o jej obecności u nas, bo po prostu puścili ich wolno, a sami weszli, aby "dotrzymać nam towarzystwa". Szybko upuściłam nóż i usiadłam na nim, aby go nie zauważyli. Na szczęście ułożył się na tyle dobrze, że nie ciął mnie w tyłek.
- Człowieku!- ryknął szef na wstępie- Mówiłem ci, żebyś zamknął te drzwi na kłódkę!
- Zamknąłem- usprawiedliwił się mężczyzna.
- Nie zamknąłeś, matole!- wrzasnął.
Tamten już przestał się wykłócać, ponieważ najwyraźniej stwierdził, że nie ma to najmniejszego sensu i po prostu podszedł do mnie i uderzył mnie w twarz. Zajebiści ludzie, naprawdę! Założę się, że matka byłaby z nich teraz dumna!
Jezu! Ale boli mnie nos!!! Straaaaaaaaaasznie!!! Czy ja umieram? Czy to światełko w tunelu?!
Zacisnęłam powieki i już przestałam patrzeć na to, co robią. Nie słuchałam też tego, co mówią, bo po jaką cholerę? Jak już sobie stąd pójdą, to uciekamy i po krzyku. Adios, frajerzy! Chyba... Mam taką nadzieję przynajmniej... A wiecie, co jest najlepsze? Że ani ja, ani Harry nie mamy zielonego pojęcia, gdzie się w tej chwili dokładnie znajdujemy!
Ktoś walnął mnie jeszcze kilka razy w brzuch i ramię (co tak naprawdę było niczym w porównaniu do tego, czego już wczoraj doświadczyłam), a potem wyszli zostawiając nas samych.
Zdecydowaliśmy, że przeczekamy jeszcze jakiś czas, bo naturalnie mogą się wrócić i wiecie... Wtedy byłby problemik.
***
Dobra! Jest moc!
Minęło ponad pół godziny (tak nam się przynajmniej wydaje, ale przynajmniej nie zapowiada się na to, by mieli znowu nas teraz odwiedzić). Wzięłam nóż i zaczęłam bardzo powoli przecinać sznury Hazzy, jak to ustaliliśmy, ponieważ swoich nie dałabym rady.
- AŁĆ!- syknął.
- Jezu! Przepraszam cię... Nie chciałam!- zaczęłam się tłumaczyć.
- Żartowałem- zaśmiał się cicho.
Ten to ma tupet! Żartować podczas, gdy jest się związanym i podczas, gdy twoja towarzyszka z wielkim skupieniem próbuje cię uwolnić. Czasem mam wrażenie, że pięcioletnie dzieci mogą pochwalić się większym poziomem inteligencji niż ten, tutaj obecny, lokowaty, dorosły człowiek.
- Jest!- ucieszył się i szybko wstał i zaczął jak opętany skakać po całym pomieszczeniu, machając rękami, nogami i każdą inną możliwą częścią ciała. Jakby właśnie zapomniał o tym, że cały jest poobijany.
- Harry, nie chciałabym ci przerywać tej jakże podniosłej chwili, ale ja także tutaj jestem- przypomniałam.
On podszedł do mnie i szybko przeciął także moje liny. Spojrzałam na głębokie rany na moich nadgarstkach. Harry także je zauważył i skrzywił się na ich widok.
- Boli, prawda?- spytał. Może trochę głupie pytanie, ale w tamtej chwili najbardziej liczyło się dla mnie to, że się o mnie martwi.
- Tak nieznacznie- odparłam, ale po chwili się poprawiłam- Cholernie boli, ale trzeba być silnym, nie? Przynajmniej na razie.
On tylko do mnie podszedł i lekko mnie przytulił.
- Wreszcie- szepnął- Tęskniłem za tobą.
- Siedziałam obok ciebie, wiesz o tym?- upewniłam się.
- Wiem- uśmiechnął się- Ale to nie to samo- dodał- Kocham cię.
- Ja ciebie też.
______________________________________________________________
Cześć, kicie!
Słuchajcie mnie uważnie!
Rozdział jest krótki, ale chyba dość treściwy...
Jak myślicie, uda im się uciec?
I teraz sprawa wygląda w ten sposób:
Jeżeli chcecie mogę napisać kilka rozdziałów na przód i dodawać je mimo, iż nie będzie mnie wtedy w domu, za pomocą "Harmonogramu". Tylko, czy chcecie takie coś, czy zupełnie was to nie kręci i nie będziecie ich czytali???
A blog, który polecam w dniu dzisiejszym to: http://blue-eyedlove.blogspot.com/ Nie wiem, czy kiedyś już go nie polecałam, ale jest tak zajebisty, że po prostu... NO!!! Musicie na niego wpaść!!!
Dobra, to byłoby na tyle :)
Kocham was strasznie!!!
Kocia3ek
Świetny rozdział ;) Bardzo mi się podoba ;p Szkoda tylko, że taki krótki, bo przyjemnie i z wielkim zainteresowaniem się czyta ;) Ja tam nie wiem;) Zrób tak jak sądzisz ;)
OdpowiedzUsuńJa chcę szybko następny rozdział ! ;)
http://and-little-things-1d.blogspot.com/
lubięto,lubięto,lubięto!
OdpowiedzUsuńmyślę, że w końcu uda im się uciec, bo kiedyś trzeba, prawda? :)
jestem jak najbardziej na tak, jeżeli tylko mają być nowe rozdziały! :D
Kocham Cię i Twoje opowiadanie! <3
Dzięki za polecenie, nie spodziewałam się tego! <3
pozdrów Maćka ;)
Heuheuhe, ja już tego bloga czytam od dawna . ♥ I faktycznie jest zajebisty ! *_* Ale twój też, nie martw się . ^^
OdpowiedzUsuńSuper :D
OdpowiedzUsuńOby uciekli! Trzymam za nich kciuki! ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na nn <33
Super rozdział!! Pewnie, że uda im się uciec, wierzę w to całym sercem!! Czekam na następny i na 10000% będę czytała kolejne i kolejne i kolejne ;D
OdpowiedzUsuń♥♥
Boże, żeby tylko im się udało !
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta <3
http://pain-and-love-1d.blogspot.com/
My Ciebie też kochamy.♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
OdpowiedzUsuńMnie to kręci i na pewno będę czytała. ♥
PS. U mnie nowy rozdział. Proszę wpadnij: rozne-historie.blogspot.com. ;* ♥
Bożeeeeee ten blog jest super !!!!!!!! Wszystko przeczytałam w 2 godziny. Naprawdę wciągające, chcę dalej....... !!!!!!!!Myślę że w końcu uda im się uciec :D Kocham cię !!!! <3 ;**
OdpowiedzUsuńTak jak obiecałam tak robie.
OdpowiedzUsuńWięc na blogu liv-and-one-direction.blogspot.com pojawił się nowy rozdział więc zapraszam.
PS. Już nie moge doczekać się nowego rozdziału.