Close the door, throw the key...

poniedziałek, 21 stycznia 2013

Rozdział 67

Usłyszałam trzaśnięcie drzwiami i wparowałam do kuchni, gdzie przy stole siedział nabuzowany Liam i skaczący wokół niego Niall, Louis i Harry.
- Co się stało?- zapytałam zaniepokojona i nalałam Payne'owi trochę wody do szklanki. To wszystko nie wyglądało mi na miłą pogawędkę, a z doświadczenia wiedziałam, że to pomaga w takich chwilach.
- Zayn się stał!- wrzasnął Hazz.
- Nic mu nie pasuje!- dopowiedział Niall.
- Zachowuje się jak bachor- mruknął Lou- Wstrętny, mały, niemarchewkowy bachor.
- NIENAWIDZĘ GO!!!- uniósł się Li, wstając gwałtownie i zamaszyście machając rękami, prawie zwalając naczynia ze stołu.
- Ej, ej! Spokojnie, chłopaki! Choćby nie wiem, co robił i mówił pozostaje waszym przyjacielem- uciszyłam ich.
- Ale...
- CISZA!!!- przerwałam- A teraz... Wytłumaczy mi ktoś powoli i po ludzku, o co się rozchodzi?
I rozpoczął się małpi gaj; zaczęli się wzajemnie przekrzykiwać, darli się jak w jakimś zoo, każdy chciał dodać coś od siebie.
- Może by tak pojedynczo, co?- zaproponowałam- Harry, kochanie, zaczniesz?
Zrobił teatralną minę i wziął głęboki oddech niczym aktor przed wygłaszaniem długiego monologu.
- Pan Malik nie potrafi dorosnąć i robi nam wyrzuty, że Zoe u nas została. Doszedł do niezwykle dorosłego wniosku, iż jeżeli ona tutaj zostanie, to już możemy się z nim żegnać, bo on się pakuje i wyprowadza- wyrecytował na jednym wdechu.
Uniosłam brwi do góry i jeszcze chwila, a wybuchnęłabym długim, głośnym, sarkastycznym śmiechem, lecz powstrzymałam się i w spokoju czekałam na dalszy ciąg wydarzeń.
Liam zacisnął dłonie w pięści i zabrał głos:
- My wstaliśmy wcześnie rano, żeby zrobić ci pyszne śniadanko, żebyś miała niespodziankę, bo tak umówiliśmy się wczoraj. Wtedy przecudowny, nafaszerowany sterydami,  zapatrzony w siebie debil, który świata poza swoją dupą nie widzi...
- Liam! Spokój!- przerwałam mu, bo zrobił się cały czerwony na twarzy i bałam się, że zaraz dostanie apopleksji- Zrozumiałam, ok? Jesteś bardzo, bardzo zły, ale opanuj emocje, a za ten czas, jeżeli pozwolisz, Niall dokończy za ciebie. Tylko Niall- dodałam szeptem- Trochę mniej emocji, co ty na to?
- Nie ma problemu- wyszczerzył się- No... To... Było tak, że... Zayn zszedł sobie na papieroska. I zaczęło się od tego, że powiedzieliśmy mu, że nie lubimy, kiedy pali. A on się na nas wydarł, że on nie lubi obecności Zoe, a jakoś to nam nie przeszkadza. I wtedy zaczęła się ostra kłótnia z Liamem. Wyzywali się od najgorszych, prawie się pobili...
Słuchałam w milczeniu, rytmicznie kiwając głową na znak, że wszystko dotarło do mojej łepetyny i zrozumiałam każdy fragment.
- Ale nie przyszło wam do głowy, że warto porozmawiać i spróbować go zrozumieć?- domyśliłam się.
- A co tu niby jest do rozumienia?- zaciekawił się l;ouis.
- Dużo- odparłam wymijająco i porywając jabłko ze stołu, poleciałam na górę.
Stanęłam przed drzwiami pokoju Malika i zapukałam lekko. Nikt się nie odezwał, lecz i tak postanowiłam wejść do środka. Mulat leżał na brzuchu na łóżku z głową w poduszce i przeklinał coś pod nosem. Usiadłam na skraju i położyłam mu dłoń na plecach. Podniósł się na moment, po czym znowu opadł bezwładnie na swoje poprzednie miejsce, jakby moja obecność nie robiła mu żadnej różnicy.
- Zayn....- szepnęłam- Co jest?
Westchnął głęboko, ale nawet nie drgnął, nie mówiąc już o jakiejkolwiek innej zmianie swojej pozycji. Nie zechciał także udzielić odpowiedzi na moje pytanie, ale akurat w tej kwestii mu się nie dziwiłam, bo wiem, że w tego typu sytuacjach żaden człowiek nie wykazuje specjalnej rozmowności.
- Nie przepadasz za Zoe, prawda?- zapytałam, co zabrzmiało trochę jak wypowiedź dzieciaka z przedszkola.
Znów cisza.
- Słuchaj, ja doskonale wiem, że nie masz ochoty ze mną gadać, ale z kimś musisz, a sądząc po tym, że tych czterech niezwykle sympatycznych panów na dole najchętniej by cię poćwiartowało i zakopało pod jakimś drzewem...
- Aż tak?- włączył się w konwersację.
- Sądząc po ich wypowiedziach i minach, jakby zaraz mieli iść na wojnę... TAK, dokładnie TAK- stwierdziłam- Ja niczego nie będę z ciebie wyciągała na siłę. Chcę cię tylko zrozumieć, wiesz? Nic więcej...
- A co tu niby jest do rozumienia?- zapytał identycznie jak Lou.
- Jak wy się w ogóle możecie kłócić?- mruknęłam pod nosem- Jesteście tacy sami.
Popatrzył na mnie swoimi oczyskami "WTF?" i usiadł po turecku na przeciwko mnie. Oparł się o ramę łóżka i przymknął oczęta.
- To jak będzie? Dowiem się czegokolwiek?
- Rose- zaczął- Wszystko jest w porządku.
Miałam pewność, że coś go gryzie. Na pewno coś było na rzeczy, bo przecież, gdyby nic się nie działo, nie zachowywałby się tak dziwacznie i nie trząsłby się jak galareta. Poza tym widziałam już, że chyba zaczynał się pakować, ale byłam przekonana, iż nigdzie się stąd nie wybierze.
- Przecież widzę- nalegałam.
- JEST OK!- ryknął, ale zmieszał się lekko- Przepraszam Cię, nie chciałem.
- Nie ma sprawy. Gdybyś czegoś potrzebował, wiesz, gdzie jestem, także... Daj znać- uśmiechnęłam się zachęcająco.
Na odchodne rzuciłam mu jabłuszko i po prostu wyszłam. Skierowałam się w stronę mojego pokoju, żeby przebrać się z piżamy i (przede wszystkim) sprawdzić, co u Zoe. Zastałam ją siedzącą na łóżku z rozmarzoną miną, wpatrującą się w sufit. Moją obecność dostrzegła dopiero wtedy, kiedy stanęłam dokładnie przed jej twarzą, zasłaniając jej punkt, na którym zawiesiła swój wzrok.
- Hej- przywitałam się- Jak się spało?
- Spoko- mruknęła i nie zapowiadało się, żeby pociągnęła dalej tę jakże ciekawą pogawędkę.
Kiwnęłam więc głową i położyłam ręce na biodra.
- Aaa... Może chciałabyś jakieś ubrania, czy coś?- zasugerowałam.
Przytaknęła, na co otworzyłam szafę i nakazałam jej, aby wybrała, co tylko zechce. Stanęła w wyznaczonym przeze mnie miejscu i dokładnie zbadała wnętrze mebla. Zapewne u niej prezentuje się ono nieco inaczej, ale miałam nadzieję, że znajdzie sobie coś fajnego.
Wyjęła moje stare, znoszone, trochę poniszczone, krótkie, jeansowe spodenki i zaczęła rozglądać się w poszukiwaniu bluzki. Gdy w ręce wpadła jej moja najnowsza koszulka (z jednego z najdroższych londyńskich butików), pomyślałam, że coś z tego będzie. Ona natomiast tylko podniosła ją do góry i dokładnie obejrzała dookoła.
- Ty chodzisz w takich ubraniach?- zapytała, unosząc brwi do góry- Nie masz czegoś normalnego?
- Eee... Takiego... Emm... Normalnego inaczej, tak?- zaśmiałam się. Zoe zawtórowała mi, po czym przestała, gdyż zachwyciła się przestarzałą, powyciąganą piżamą w kropki, należącą do mojej babci (nie mam zielonego pojęcia, co ona robiła w mojej szafie, ale możemy pominąć ten fakt).
***
- Yyy... Ty tak na serio?- tak mniej więcej wyglądała moja reakcja, gdy cała rozanielona wyszła z łazienki w spodenkach i górze od piżamy, która i tak przysłaniała całe moje jeansy, tworząc bardzo modną i stylową sukienkę, eksponującą nogi dziewczyny od połowy ud w dół.
Dziewczyna rozniosła mi chyba pół łazienki, biegając cała w skowronkach od półki do półki strojąc się w przeróżne, dziwne i obciachowe rzeczy; jednym ze świetnych przykładów jest bransoletka z rolki papieru toaletowego. Zawiesiła też sobie kilka szczoteczek do zębów na sznurówce, co miało jej służyć jako bardzo kreatywny naszyjnik. Usta pomalowała sobie pastą do zębów (tak do kompletu, żeby pasowało do naszyjnika) .Doszło do tego, że zaczęła wtykać sobie tampony do uszu, ale wyrwałam je jej w ostatnim momencie i stwierdziłam, iż tak być nie może.
- Matko, Zoe! Przestań, błagam! Wyglądasz jak moja łazienka! Przystopuj trochę!- poprosiłam.
Nadęła policzki jak naburmuszona pięciolatka, która chce jeszcze zostać chwilę w piaskownicy i bawić się z koleżankami.
- Ubierzesz się teraz w ciuchy, które ci dam, ok?- zapytałam- Pójdziemy na dół, zjemy coś i wybierzemy się na zakupy. Będziesz mogła kupić sobie, na co tylko najdzie cię ochota; kolorowy makaron, światełka choinkowe, suszone pomidory... Ogólnie: co tylko zechcesz do ubrania.
Wyciągnęłam jej z szafy NORMALNE ciuchy i zagoniłam ją do toalety, zanim zdążyła jakkolwiek zareagować.
Kiedy już wyszła, wyglądała naprawdę dobrze.
- Super!- klasnęłam w dłonie.
- Żartujesz? Wszyscy się będą na mnie gapić. Czuję się jak dziwoląg! 
Teraz przyszedł czas, żebym zajęła się sobą. Podałam dziewczynie jakiś magazyn o modzie (nie, nie był to przypadek), a sama zniknęłam za drzwiami łazienki. Ogarnęłam się, a gdy doszłam do wniosku, że nikomu nie wypali twarzy, jak będzie na mnie patrzył, opuściłam pomieszczenie.
- Idziemy na śniadanie?
Wzruszyła ramionami i ruszyłyśmy w tamtą stronę. Przy stole siedzieli chłopcy (bez Zayna) i zajadali przepyszne kanapeczki.
- Cześć, Zoe!- przywitali ją chórem, a ona tylko wzniosła oczy do "nieba" i zajęła miejsce pomiędzy mną a Niallem (na przeciwko Liama).  Payne w ogóle się nie odzywał. Praktycznie nikomu z nas nie chciało się rozmawiać. Po prostu siedzieliśmy i jedliśmy, co w naszym przypadku jest niemalże nielegalne. Płeć męska cały czas przyglądała się Zoe. Ja chyba czułabym się skrępowana, ale ona wcale na taką nie wyglądała. Nie zwracała na nich uwagi, bo była zbyt zajęta pochłanianiem soku i wpatrywaniem się w czekoladowe tęczówki Liama.
- Co robimy dzisiaj?- zapytał Nialler, nakładając chyba dziesiątą kromkę chleba na talerz.
- Przykro mi, dziś będziecie sobie musieli sami czas zorganizować, maleństwa- odparłam- Ja zabieram Zoe na szalony shopping.
Liam uśmiechnął się lekko, a Hazzie momentalnie zaświeciły się oczy, jakby wygrał milion funtów na loterii.
- Kupcie mi marchewki, bo już się kończą- lamentował Lou.
Inna sprawa, że zajmują one połowę lodówki. Ale NIE! Przecież niedożywiony anorektyk Tomlinson potrzebuje więcej! Jeszcze chwila, a zrobi się cały pomarańczowy i straci większość fanek! Nie chciałam jednak ranić jego dumy, więc obiecałam mu zakup tychże warzyw.
- To my się zmywamy- oznajmiłam, upijając ostatniego łyka kawy.
- Zawieźć was?- zaproponował Liam z nadzieją.
- Nie... Przejdziemy się dla zdrowotności. Jakby co, to będę dzwonić- uspokoiłam go. Doskonale wiedziałam, że liczył na to, iż dodam to ostatnie zdanie. Inaczej umarłby ze strachu.
- Rose... Nie masz telefonu- przypomniał i wyjął z szuflady zapakowany jeszcze najnowszy model IPhone'a- Udało mi się zachować twój stary numer.
Przytuliłam się do niego i podziękowałam mu, po czym wyjęłam urządzenie z pudełka i szybko wetknęłam go do kieszeni.
- Tylko nie zbankrutujcie!- zaśmiał się Loczek i pocałował mnie w usta.
- Postaramy się! Pa!- pożegnałam się.
Wyszłyśmy z domu. Powoli zmierzałyśmy w kierunku galerii handlowej, rozmawiając o przeróżnych głupotach. Dawno z żadną dziewczyną nie gadało mi się tak dobrze jak z nią.
- A ty... Jak właściwie poznałaś chłopaków?- zapytała Zoe, gdy temat zszedł na znienawidzone przez nią oceny.
- Długa historia- uśmiechnęłam się na samą myśl o naszych zabawnych przygodach.
- Z tego, co się orientuję, to te sklepy są z pół godziny drogi, więc mamy czas.
 Wzięłam głęboki oddech. Byłam ciekawa, czy panna Shadow zrozumie cokolwiek z tej zawiłej historii. Gdybym tego nie przeżyła, pewnie sama uważałabym to za jakiś kiepski film dramatyczny.
- Jestem "siostrą" Liama- nakreśliłam cudzysłów w powietrzu.
- A te króliczki po co?- zaciekawiła się.
- I tu właśnie zaczyna się ta skomplikowana część. Jakby ci to najprościej wytłumaczyć? Emm... Ogólnie prezentuje się to tak: kiedy byłam mała, umarł mój tata. Jego żona...
- Czemu nie "mama"?- przerwała mi.
- Oj... Zaraz zobaczysz! Jego żona wyszła za Richarda, ojca Liama, którego strasznie nie lubiłam. Pewnego, pięknego dnia postanowiłam coś zmienić i bez żadnego słowa pożegnania ze swoją rodzinką, wyjechałam do Londynu. Trafiłam do domu bożyszczy nastolatek na całym świecie, One Direction.
- Nadal nie ogarniam tej "żony"!
- Niecierpliwa jesteś- dźgnęłam ją w bok- Niall był moim chłopakiem.
I teraz wyobraźcie sobie jej minę: BEZCENNA.
Mnie natomiast zabolało serce, poczułam dziwne ukłucie w tamtym miejscu. Przypomniało mi się to wszystko. Tak, byłam z nim szczęśliwa, ale są w życiu takie rzeczy, na które człowiek nie ma wpływu, nad którymi nie potrafi zapanować nawet, gdyby bardzo chciał. I właśnie nasze rozstanie do takich chwil należało. Ale czy chciałabym cofnąć czas? Nie, chyba nie... No właśnie... CHYBA.
- Nasz związek długo nie potrwał. Podczas odwiedzin Richarda i Cornelii dowiedzieliśmy się...- głos mi się złamał. Starałam się trzymać i chyba do tej pory mi wychodziło, lecz z tymi wspomnieniami wróciły wszystkie uczucia- Dowiedzieliśmy się... Że... Jesteśmy rodzeństwem. Mój ojciec zdradził żonę z matką Nialla.
Wpatrywała się we mnie z szeroko otwartymi ustami. Jej oczy wyglądały, jakby zaraz miały wylecieć z orbit.
Kilka małych łez popłynęło mi po policzku. Ale dlaczego? Przecież kocham Harry'ego. Niall to TYLKO mój brat, nic więcej!
***
Stanęłyśmy na środku centrum handlowego i dokładnie badałyśmy wzrokiem każdy sklep. Zoe ciągle narzekała. "Wyglądam jak idiotka! Wszyscy się na mnie gapią!". JEZU! Miałam jej już dosyć, ale postanowiłam sobie, że wytrzymam.
- Co na początek?- zwróciłam się do niej- Zara? Reserved? Top shop?
Pokręciła przecząco głową i z blaskiem w oczach wskazała na jakąś budę w samym rogu.
- Ten jest super!- pisnęła.
- Eee... Zoe... To jest akurat sklep ogrodni... Dobrze!- uniosłam ręce w geście poddania- Jak sobie życzysz!
Powlokłam się niczym żółw za podjaraną koleżanką. Zachowywała się, jakby przedawkowała marsjanki. Skakała od nawozów naturalnych do najnowszych modeli kosiarek bezprzewodowych. Sprzedawca patrzył na nią jak na kosmitę, choć akurat mu się nie dziwię.
Po ponad półgodzinnym hasaniu wybrała sobie piłę łańcuchową (nie powiem, przestraszyłam się nie na żarty), kilka torebek z nasionami roślin, których nazwy słyszałam pierwszy raz w życiu, jakąś "miniaturową" palmę (miała ze 3 metry) i inne nikomu niepotrzebne pierdoły.
- Po co ci to wszystko?- zapytałam.
Nie odpowiedziała mi, bo była zbyt zajęta przymierzaniem liści kapusty w jakimś sklepie spożywczym.
***
Ta dziewczyna naprawdę ma nierówno pod sufitem!!!
- Halo?- odezwałam się do słuchawki telefonu, gdy po trzech sygnałach usłyszałam głos Liama- Cześć! Słuchaj! Błagam cię, przyjedź po nas, bo zaraz nie wytrzymam!
Zaśmiał się głośno.
- Gdzie jesteście?
- W galerii... Obok...- zawahałam się- Sklepu mięsnego.
Kolejny wybuch śmiechu.
- Dobra, już jadę. Będę za parę minut- uspokoił mnie i rozłączył się.
Oparłam się o jakiś śmietnik. Spojrzałam na wyświetlacz mojego telefonu. Spędziłyśmy na tych fantastycznych zakupach ponad 7 godzin! A i tak nie wybrała dla siebie zbyt wielu ubrań. Skupiała się raczej na... Jakby to delikatnie ująć??? Na innych rzeczach (np. bombki choinkowe, kisiel, sznury do wieszania prania, folia bąbelkowa). Jakaś paranoja!
- Cześć- przywitał mnie Liam i zaczął rozglądać się dookoła- Gdzie ta wariatka? Wpadła w piłkoszał?- dodał widząc piłę łańcuchową, wystającą z jednej z wielu toreb.
- Nawet mnie nie denerwuj!- wydusiłam- Następnym razem, sam sobie ją zabierzesz do sklepu. Ja się poddaję.
Ruszyłam w stronę parkingu, a za mną wlókł się Liaś zawalony reklamówkami i Zoe, oglądająca z zachwytem swój najnowszy zakup- kilogram mięsa wieprzowego. 
Wpakowaliśmy się do samochodu (od razu mówię, że dla mnie została może 1/10 miejsca z tyłu) i z piskiem opom wyjechaliśmy, aby już po chwili znaleźć się na podjeździe.
Wyleciałam z auta jak poparzona. Jak najszybciej chciałam znaleźć się w domu, z daleka od tego shoppingowego potwora! Zmęczona usiadłam przy stole w kuchni i czekałam, aż chłopakom uda się to wszystko wnieść do środka. Trochę im to zajęło, ale najważniejsze, że ja nie musiałam mieć już nic wspólnego z tymi "drobnymi, najpotrzebniejszymi rzeczami".
_________________________________________________________
Witajcie!
Dzisiaj rozdział jest dosyć długi (moim zdaniem). Nawet nie wiem, czy nie najdłuższy w historii tego bloga :)
Mam do was kilka pytań:
1. Lubicie Zoe?
2. Wspieracie na TT akcję #PolandNeedsTakeMeHomeTour?
3. Wiecie, że trasa TMH ma zostać zmieniona?
4. Uwielbiacie Orłosia?
Odpowiadajcie w komentarzach, chętnie poznam wasze opinie!! :D
Aham!!! I wiecie, co było w środę? Otóż... Pół roku minęło od założenia bloga! Cieszycie się? Nie wiem, jak tyle ze mną wytrzymaliście, ale dziękuję wam!!!
Nowy rozdział dopiero, gdy będzie 10 komentarzy, ok? Bo ostatnio coś straciliście formę!! <3
 Kocia3ek

16 komentarzy:

  1. Świetny rozdział <33
    I tak, lubię Zoe. Dziewczyna jest zdrowo świrnięta, ale ma coś w sobie xd
    Czekam na nn ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. 1. TAK SOBIE...
    2.TAK WSPIERAM♥
    3.WIEM :3
    4.TAK! :D ♥
    YAY! JUŻ PÓŁ ROKU? ;O ALE FAJNE PÓŁ ROKU! :D :** Z UTĘSKNIENIEM CZEKAM NA NN :) AGNIESZKA

    OdpowiedzUsuń
  3. Naprawdę bardzo dobry rozdział! <3 c do pytań to:
    1. Jest bardzo dziwną osobą, ale myślę, że wprowadzi dużo śmiechu w życie Rose i chłopaków
    2. OCZYWIŚCIE! <33
    3. Tak i cały czas mam cichą nadzieję, że Polska zostanie w niej umieszczona ^__^
    4. Tak :3
    Te pół roku minęło strasznie szybko, czekam na następne pół roku oraz kolejny rozdział! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. 1. Tak sobie ..
    2. Oczywiście !!
    3. Wiem z fb . :3
    4. KOCHAM ! <3

    Rozdział cudny, a co do Zoe jesteś przerażona . xd

    OdpowiedzUsuń
  5. tez lubiłam Rose i Nialla jako pare :(

    OdpowiedzUsuń
  6. JA kocham Zoe... Z resztą, sama ją stworzyłam, więc... :-D
    Przepraszam! Po części Klaudia i Kocia3ek, ale ja wymyśliłam te superstories, które się z jej udziałem pojawią i które się pojawiły :-D
    Ten kto TAK SOBIE lubi Zoe będzie miał ze mną do czynienia!!!!!!!! :-D

    A tak serio to polubicie za parę rozdziałów, jak już superstory wyjdzie na jaw! -_-

    Jossie :-D

    OdpowiedzUsuń
  7. Zostałaś nominowana do Liebster Award !

    http://onedirection--kissyou.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. 1.Tak sb, jest troche walnięta na łeb, ale ma to coś! ;)
    2.No pewnie! Tak się zaangażowałam że już 2 raz mi konto zawiesili! ;) hahah
    3.JEST!! Woho! Party Hard!
    4.Ja go lovciamm ;)!!
    Co do bloga to jest zajebisty! Ma naprawde lekkość pisania i niesamowity styl! Co do rozdziału to jest naprawde dobry! ;)) Pozdrawiam Magda ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Hahahahah 10 komm!! Dowaj Nn! ;***

    OdpowiedzUsuń
  10. ej no kiedy następny jest już 10 komentarzy! :C a tak wgl. to tęsknie za Rose i Niall'em ;c

    OdpowiedzUsuń
  11. Mmmmmmm Jak ja kocham zajrzeć na twojego bloga i nagle zobaczyć nowy rozdział wtedy takie ciepło zalewa moje serducho !!!!!!!!!!! Już nie mogę sie doczekać następnego <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetny rozdział ;DD
    1. Jest trochę zdrowo walnięta ale to dobrze (wytrzymała by z moimi fiends forever xddd)
    2.Nie mam tweetera więc nie
    3. Słyszałam ale ominęli Polskę
    4. No jasne ;pp

    OdpowiedzUsuń
  13. 1. Jest spoko, ale jakby bardziej się ogarnęła z tym mięsem i piłą to by była idealną przyjaciółką dla Rose *.*
    2. Nie mam teetera ;)
    3. Oby była Polska *.*
    4. Pewno :D

    A teraz muszę Ci powiedzieć, że nadrobiłam wszystkie zaległości i jestem z siebie dumna!
    Więcej rozdziałów takiej długości, bo się fajnie je czyta i powiem Ci, że mi brakowało twojego opowiadania *.*
    Uwieelbiam Cię! <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Na moim blogu http://liv-and-one-direction.blogspot.com została nominowana do Versatile Blogger :-)

    OdpowiedzUsuń
  15. Podczas pisania tego komentarza, dwa razy wyłączyli mi prąd. Jeśli stanie się to po raz kolejny t zwątpię xd
    Jak się wzięłam za czytanie, to przeczytałam wszystkie rozdziały (robiąc dość długie przerwy - "dzięki mamo..." xd) w 8 godzin. I zdecydowanie było. Świetnie piszesz. W niektórych momentach po prostu nie wyrabiałam. Od teraz będę tu wpadać dość często.
    Co do twoich pytań to pierwsze ląduje na koniec:
    2. brałam
    3. tak, ale polska podobno się na te zmiany nie załapała
    4. i to jak <3
    1. lubię ją. a jej styl mnie rozwala. ona to mięso jako naszyjnik czy ciuch będzie nosić? xd

    OdpowiedzUsuń