Close the door, throw the key...

piątek, 22 lutego 2013

Rozdział 71

- Liam, zamknij oczy- poprosiłam, a gdy wykonał moje polecenie, dałam znać chłopakom, że mogą już przytachać pudło do pokoju.
Kiedy stało już na stole w całej swojej doskonałości, kazałam mu podnieść powieki. Na samym początku wlepił wzrok w kartonowe opakowanie i gapił się tak przez pół minuty, po czym poszedł na żywioł, zdzierając z niego kolorowy papier.
Na pokrywce starannym pismem Zayna, napisane było: "Podstawowy zestaw Payne'a", co niezwykle solenizanta rozbawiło i musiała minąć chwila, zanim się otrząsnął i wrócił do prezentu. Teatralnie otworzył wieko. Na pierwszy ogień poszedł ogromniasty widelec. Chłopak uśmiechnął się lekko i spojrzał na każdego z nas z miną "Bardzo zabawne". Odłożył sztuciec na bok (oczywiście zaraz został on przywłaszczony przez Horana i użyty do konsumpcji tortu, choć był on ze dwa razy większy od blachy, na której on leżał) i ponownie dał nura do wnętrza pudła. Tym razem w ręce wpadła mu zapakowana w przezroczystą folię kolekcja filmów Disney'a. Spędził jakiś czas na wzdychaniu nad grafiką jednego z nich, po czym je również ułożył na brzegu stołu, postanawiając, że musimy obejrzeć choć część z nich dzisiejszego wieczoru.
- To był pomysł Zoe!- krzyknęłam, gdy rozanielony prawie odrywał się od podłogi, widząc całą resztę przygotowanego przez nas prezentu.
Uśmiechnął się do niej od ucha do ucha, ona natomiast spojrzała na mnie z miną "WTF?", co natychmiast pozwoliłam sobie zignorować i wzięłam się za pomoc Niallowi w wyciąganiu widelca z ust. Jak ten chłopak go tam wcisnął, ja się pytam?!
- Dobra!- sielankę przerwał Louis, którego najwyraźniej znudziło obserwowanie gołąbeczków (czyt. Liama i Zoe)- Zayn, czyń honory i zanieś pudełko na górę, do pokoju Liama... A potem przenosimy naszą dżamprezkę na podwórko!!!
***
Jak powiedzieliśmy, tak zrobiliśmy. Już po niecałych dziesięciu minutach w piknikowym nastroju rozpalaliśmy grilla na zewnątrz. Właściwie to Eleanor rozpalała i próbowała nauczyć Louisa, jak dobrze ułożyć drewno i węgiel, by ogień dłużej się palił.
- Rose, Zoe, idźcie do kuchni po jakieś mięcho- zarządził Niall, kończąc drugą paczkę chipsów- Głodny jestem, wiecie?
- To może ruszysz te swoje cztery litery i sam pójdziesz?- zaproponował Harry.
- Miejsce dziewczyn jest w kuchni!- dumnie stwierdził nasz farbowany filozof.
- Tak, na krześle z nogami na stole i rękami pod głową, przyglądając się, jak facet gotuje im pyszny obiad- uściśliła Zoe, ale zgodnie uznałyśmy, że nie mamy niczego lepszego do roboty i powlokłyśmy się w stronę domu.
- Dlaczego powiedziałaś mu, że ten prezent i ogólnie impreza to był mój pomysł?- zapytała na wstępie, wyjmując ketchup z lodówki.
Na początku skomentowałam to zwyczajnym milczeniem.
- Przecież obie wiemy, że to wszystko wymyślił Louis. My tylko pomagałyśmy- dodała.
- Wiem- mruknęłam wymijająco.
- Ale czemu?- dociekała.
- Czy ty naprawdę nie widzisz, że on cię kocha?- zapytałam chyba zbyt głośno, przez co prawie upuściła sztućce na podłogę.
- O czym ty mówisz, co?- spojrzała na mnie jak na idiotkę, a wtedy ja także spojrzałam na nią jak na idiotkę, bo naprawdę nie dowierzałam, że jeszcze tego nie zauważyła.  
- Proszę cię, Zoe- zaczęłam- Liam sporo przeszedł, teraz jeszcze bardziej się to wszystko pokomplikowało i...
- Rose, do czego zmierzasz?- przerwała mi. 
-Odpuść trochę z tym Zaynem. Ja naprawdę się cieszę, że jest między wami OK, ale przystopuj odrobinę... Przynajmniej na razie...- poprosiłam.
- Po kilkunastu latach spotykam przyjaciela z dzieciństwa, a ty mi mówisz: "przystopuj"?!- wrzasnęła, posyłając mi kpiące spojrzenie- Ty sobie żartujesz?
Zawiesiłam się na moment, nie rozumiejąc zupełnie nic z tego, co przed chwilą powiedziała. A czułam, że powinnam o tym wiedzieć, więc oczywiście od razu musiałam się o to dopytać.
- Nie chcę ci się spowiadać- mruknęła z kaprysem. 
- Ale... Zoe...- nalegałam.
Dziewczyna pokręciła głową z niedowierzaniem, lecz posłusznie zajęła miejsce przy stole, odkładając uprzednio opakowanie jakiejś przyprawy do grilla na stos czystych talerzy. Ja natomiast klapnęłam na przeciwko niej i z wyczekiwaniem patrzyłam prosto w jej czarne oczy.
- Zayn i ja byliśmy... Przyjaciółmi... Bardzo dobrymi zresztą- uściśliła- Wszystko robiliśmy razem... Wiesz graliśmy w klasy, rzucaliśmy się śnieżkami w zimie... Na pozór idealnie. I rzeczywiście... Na początku właśnie tak było... IDEALNIE... Ale potem...- głos jej się złamał, a po jej policzku spłynęła jedna, dyskretna łza- Potem mój ojciec zrobił coś, czego NIGDY mu nie wybaczę.
Z zainteresowaniem wsłuchiwałam się w każde jej słowo, starając się przyswoić jak najwięcej szczegółów z jej opowieści. Nie zapowiadało się to za dobrze, lecz przez całe życie przyzwyczaiłam się do różnych chorych i niekoniecznie miłych sytuacji, tak więc myślałam, że niczym mnie już nie zaskoczy.
- On... Zabił jego siostrę, rozumiesz to?- zapytała, starając się za wszelką cenę utrzymać kamienną twarz.
Ta informacja uderzyła we mnie jak grom z jasnego nieba. Naprawdę... W głowie układałam sobie różne scenariusze... Nie wiem... Wyprowadzili się z kraju, wyjechali na dziesięcioletnie wakacje, jej ojciec obrabował bank... Ale nawet przez chwilę nie pomyślałam o czymś takim. Doszłam do wniosku, że ta dziewczyna jest jednak biedna... W oczach zbierało mi się coraz więcej łez i lada chwila wybuchnęłabym płaczem. Wstrząsnęło mnie to. Nie miałam zielonego pojęcia, że Zayn miał jeszcze jakąś siostrę...
Z rozmyśleń wyrwał mnie dźwięk czyichś kroków.
Odwróciłam głowę w tamtym kierunku i gdyby nie to, co przed sekundą usłyszałam, zaczęłabym śmiać się jak jakiś niezrównoważony psychicznie człowiek (którym, jak tak głębiej się przyjrzeć, chyba jestem). Harry stał z miną POKERFACE z jedną nogą w pudełku po torcie, po czym wyjął ją, demonstrując nam swój lukrowany bucik.
- Kurdzieńdobryjestem...!!!- krzyknął, najprawdopodobniej usiłując zatuszować swoją głupotę, co (powiedzmy sobie szczerze) raczej niespecjalnie mu się udało- Widzę piknikowy nastrój, dziewczynki!
Puknęłam się otwartą dłonią w czoło i kątem oka spojrzałam na Zoe, która ledwie panowała nad swoimi łzami. I warto dodać, iż nie były to bynajmniej łzy szczęścia...
- Harry, kocie... Nie chcę nic mówić, ale trochę się pogrążasz- zauważyłam i pakując mu miskę kiełbasy, wyrzuciłam go na zewnątrz, by dostarczył ją reszcie.
Podałam Zoe chusteczkę higieniczną.
- Idziemy?- zaproponowałam, chwytając część pozostałego "prowiantu".
Kiwnęła niechętnie głową i powlokła się za mną. Ledwie wyszłyśmy na podwórko, już zostałyśmy z powrotem wysłane do kuchni, żeby wyjąć piwo z lodówki, gdyż naszego przecudnej urody Zayna Malika naszła nagła ochota na "coś mocniejszego".
Gdy już dumnie zasiadłyśmy na drewnianych krzesełkach przy stole wraz z całą resztą, na dobre rozpoczęła się balanga. Dziwię się, że ta przemiła sąsiadeczka z naprzeciwka jeszcze się nie pojawiła, ale obstawiam, iż jeśli tylko byłaby w domu, z pewnością złożyłaby nam niejedną wizytę. Pewnie pojechała gdzieś niańczyć jakieś wnuki, czy coś w ten deseń... Zresztą... Czym ja się teraz przejmuję?
***
Po mniej więcej trzech godzinach rozmawiania o ulubionym smaku lodów, komplementowania nowych butów Malika, słuchania najnowszych przebojów jazzowych (podziękujmy wyrafinowanym gustom muzycznym Eleanor), tańczeniu niezidentyfikowanych tańców godowych plemion starożytnych, obżerania się tłuszczem i cholesterolem oraz oczywiście wypiciu połowy zapasów alkoholu, Zoe oznajmiła, iż źle się czuje i nie ma najmniejszej ochoty, aby nadal przebywać w naszym towarzystwie. Mina Liama w tamtym momencie mówiła sama za siebie, jednak pozwolił jej na oddalenie się. Ja natomiast nie garnęłam się do udzielenia jej takowej zgody, więc pobiegłam za nią, żeby ją zatrzymać. Po drodze potykałam się o własne nogi, bo tak już działają na mnie napoje procentowe i nic na to nie poradzę.
- Zoe!- darłam się- Poczekajże, zacna dziewojo!
Nawet się nie odwróciła, tylko dalej biegła do mojego pokoju. Ona... Cóż... Ona za wiele nie wypiła, także chyba jakąś tam trzeźwość umysłu zachowała... Ale w sumie ja też... Nie no dobra, kogo ja oszukuję?! Ja byłam tak wstawiona, że ledwo pamiętałam moje imię. Mimo to doskonale wiedziałam, jaka jest moja misja (i nie, nie chodziło mi wtedy o dotarcie na nieznaną ludzkości planetę)!
- Zoe, weź... Idź tam. To są urodziny Liama!- poprosiłam.  

<OCZAMI LIAMA>
Cóż, trzeba przyznać, że to ja byłem najbardziej... Myślący z całego towarzystwa, dlatego też to mnie przypadł zaszczyt pilnowania Rose. Harry mnie o to poprosił, gdy zobaczył, jak prawie zabiła się o próg przy drzwiach do domu. On sam poleciał jej na ratunek, ale nie był lepszy, bo wywinął orła już na trawniku, tak więc niczym największy dżentelmen wyznaczył mnie jako swego zastępce, po czym zaliczył niewielki zgon.
Podszedłem pod drzwi pokoju Rose (i teraz też Zoe).
- Nie będziecie mi ustawiać życia! Ja rozumiem, że to jego urodziny, ale chyba mam prawo gorzej się poczuć, tak?- wrzeszczała ciemnowłosa- Poza tym żaden laluś nie będzie mnie ograniczał. Przecież się nie popłacze, jak mnie nie będzie, mam rację? A nawet jeśli, to mam to głęboko gdzieś! Podobnie jak jego całego!!!
Poczułem się jakoś tak... Źle... Ba! OKROPNIE. W gardle stanęła mi wielka gula i nie byłem w stanie nic z siebie wydusić. Może to i lepiej, bo i tak nie wiedziałbym, co.
Stać było mnie tylko na to, by uciec... Do mojego pokoju, ponieważ dalej raczej nie dotarłbym w takim stanie.
Kiedy tylko opadłem na łóżko, rozległ się dzwonek mojego telefonu komórkowego. Zignorowałem ten fakt, jednak osoba dzwoniąca najprawdopodobniej oczekiwała śmierci, bo ani myślała przestać się dobijać. Westchnąłem głęboko i podniosłem się z miękkiego materaca, chwytając leżące na jednej z półek urządzenie. Udało mi się odebrać, gdy melodyjka dochodziła końca, więc uśmiechnąłem się sam do siebie na tę myśl i mruknąłem jakieś "cieplutkie przywitanko".
Nie miałem nastroju, żeby rozmawiać z jakimkolwiek ina tym świecie, ale co ja mogłem na to poradzić?
- Liam?- usłyszałem po drugiej stronie słuchawki. 
- Ta- burknąłem od niechcenia.
To, co potem usłyszałem niemalże zwaliło mnie z nóg...
__________________________
 Siema, bejbeczki!
Co tam u Was?
Słuchajcie, coś mi z komentarzami się pogorszyliście, także muszę podjąć radykalne środki i... 17 komentarzy= NOWY ROZDZI!!!
I to byłoby tyle :D
Mam nadzieję, że Wam się ten rozdział spodobał (choć mnie się nie spodobał)...
I teraz zgadujcie, kto i dlaczego zadzwonił do Liama?!
  Kocia3ek
 

23 komentarze:

  1. Super, Czekam na next !
    El xoxo

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeśli tego zaraz nie dokończysz... Grr ! Nie wiem co . :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział ;P
    Czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  4. ŚWIETNY! NO I WIADOMO, ŻE TO JA DZWONIŁAM OT CO! XD CZEKAM NA NASTĘPNY! A. ♥

    OdpowiedzUsuń

  5. KOCHAM!
    JAK W PONIEDZIAŁEK NIE BĘDZIE NASTĘPNEGO TO CIĘ W SZKOLE PALNĘ W ŁEPETYNĘ!
    OK?

    OdpowiedzUsuń
  6. NASTĘPNY ROZDZIAŁ POPROSZĘ! ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Pisz pisz pisz dobra jest <33

    OdpowiedzUsuń
  8. Huehuehuehue Tera bedzie pikny rozdział napisany przez Kota i mua!!!!! :-*
    Kocie, przyjeżdżaj do mnie na soczek! Podnieca to cie? Jacie!!!!!!!!!! :-D Jak na to zwiecie?! To melanż u Jossie, siostro i bracie!!!!!!!!!! :-D

    OdpowiedzUsuń
  9. czekam na następny. To jest świetne.... dodaj nastepny.... *.*

    OdpowiedzUsuń
  10. super! czekam n anastepny!!! / asia :)

    OdpowiedzUsuń
  11. dziewczyno ty powinnas na tym zarabiać!!!! czekam na następny!!! byle szybko!!! ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetny rozdziała. Troche szkoda mi Liama. Biedny. Musiałaś skączyć w takim momencie? Jestem strasznie ciekawa kto do niego dzwonił. Nie mam zielonego pojęcia kto to może być.

    OdpowiedzUsuń
  13. Dalej następny proszę! Może ojciec dzwonił ? XD

    OdpowiedzUsuń
  14. Bede 17! Jeśli jutro nie bedzie rozdziału, przestaje czytać ten błog! <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Oh jea! Osiemnaście komentów, mówiłam, kocie, żeby u mnie napisaś, to NIE!!!! Bo przecież im dłogo zajmuje napisanie 17 komentarzy!!!!!!!! Włśnie widze!!!!!!!!! Teraz się nie wyrobisz! I będzie globalna katastrofa, a połowa Polski wpadnie w depresje, że jutro nie bd rozdziału!!!!!!!!!!!!!!!!!!! :'-( To taka smutna wizja!!!!!!!!!!!!!!! Pisz, KOCIE!!!!!!!!!!!!!!!!!! :-D :-D :-D

    OdpowiedzUsuń
  16. Ekstra, ekstra. Strasznie podoba mi się twój blog!!!!!!!!
    -Twoja wierna czytelniczka ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. CZaddddd, chce następny, mam nadzieje,że to była babcia i zamierza ich odwiedzić!!!!!!! Wiesz o co mi chodzi....
    WEri

    OdpowiedzUsuń
  18. Hahahahahahahahahaha Wera! :=-D

    OdpowiedzUsuń
  19. Pisz blagam bez przesady mozna powiedziec ze te twoje rozdzialy staly sie moim prywatbym narkotykiem ... blagam cie... pisz dalej

    OdpowiedzUsuń
  20. http://opowiadankoz1d.blogspot.com/ - Masz genialny blog! tutaj podałam mój link nie jest tak dobry jak twój jest dopiero 8 rozdziałów za niedługo bd 9 niestety nie mam czytelników.Prosze przeczytaj i skomentuj :) Zapraszam wszystkich ! :)

    OdpowiedzUsuń