- Przepraszam, ale... Mówiłeś coś? Bo nie dosłyszałam...- zapytała dziewczyna, gdyż nie była pewna, czy były to słowa Zayna, czy może raczej jej jakże bujna wyobraźnia- Możesz powtórzyć?
Chłopak schował głowę w kolanach, a gdy ją podniósł miał całe czerwone policzki i smutnym wzrokiem badał całe pomieszczenie, jakby po prostu chciał uciec. Westchnął ciężko, przygryzł dolną wargę i niepewnie otworzył usta.
<OCZAMI ZAYNA>
Nie wiem, dlaczego, ale postanowiłem jej zaufać. Nie znam jej, nawet specjalnie za nią nie przepadam, jednak czułem, że ona jako jedyna wysłucha mnie do końca i może w jakiś sposób spróbuje mnie zrozumieć. Nie jestem pewien, w jakim stopniu jej się to uda, lecz i tak zdecydowałem się jej wygadać. Dusiłem to w sobie zbyt długo. I chyba za bardzo starałem się udawać twardego.
<OCZAMI ZOE>
- Bo... Ja mieszkałem kiedyś w Bradford... I tam miałem przyjaciółkę. Wszystko robiliśmy razem, nie odstępowaliśmy siebie nawet na krok. Pewnego dnia...- wziął głęboki oddech- Pewnego dnia wszystko legło w gruzach.
Spojrzałam w jego przepełnione smutkiem oczy. Widziałam, że go to boli. Domyślałam się też, że zapewne niekoniecznie ma ochotę o tym mówić. Ale mówił dalej...
- Ona często do mnie przychodziła. Znała każdy zakątek mojego domu. Ja natomiast tylko raz przekroczyłam próg tej rudery, w której mieszkała z... ojcem. On... Był kryminalistą- głos łamał mu się z każdym kolejnym słowem, a jego oczy zaszkliły się.
Z całych sił próbowałam skupić się na jego wypowiedzi, przekonując samą siebie, że to jakiś żart. Ta cała opowieść przypominała mi jakiś kiepski film detektywistyczny... I nie tylko zresztą...
- Kiedyś włamał się ze swoją bandą do mojego domu. Mnie wtedy nie było. Ale...- urwał i wierzchem dłoni wytarł pierwszą łzę, która sprawnie spłynęła po jego policzku, zostawiając długi, mokry ślad- Była ONA. Moja siostra. Stanęła im na drodze, więc po prostu... Po prostu się jej pozbyli. Zabili ją! Rozumiesz? Z zimną krwią zabili małe, sześcioletnie dziecko!
Popatrzyłam na niego i nadal nie mogłam uwierzyć w to, co właśnie usłyszałam. Wielka gula stanęła mi w gardle. Do tej pory odczuwałam tylko złość. NIGDY nie był to smutek, tak więc NIKT w życiu nie dostrzegł na mojej twarzy choć najmniejszej, słonej kropelki. Mama od nas odeszła- nie płakałam. Ojciec traktował mnie jak śmiecia- nie płakałam. Ludzie mogli mnie wyzywać, poniżać, śmiać się ze mnie, a ja i tak nie dałam im tej satysfakcji. A teraz? Teraz coś we mnie pękło. To było okropne uczucie. Kilka gorzkich łez postanowiło pościgać się po moich policzkach.Po chwili lały się już strumieniami, co w krótkim czasie przerodziło się w istną histerię.
Przez "mgłę" dostrzegłam, jak Zayn wstaje i powoli idzie w moim kierunku. Usiadł zaraz obok i objął mnie ramieniem, a ja ułożyłam głowę na jego torsie.
- Cicho... Nie płacz... Zoe.... Hej- uspakajał mnie, gładząc moje plecy.
- Zayn... Jak miała na imię ta dziewczyna?- szepnęłam.
- Hmm... Chyba... Sam- odparł niepewnie.
Zapadła niepokojąca cisza. Musiałam mu powiedzieć, bo teraz miałam stuprocentową pewność.
- Bo... To ja byłam tą dziewczyną...
<OCZAMI RENESME>
Cała w skowronkach siedziałam w kącie i bawiłam się loczkami Hazzy, który leżał teraz wygodnie na moich kolanach, najprawdopodobniej próbując zasnąć, co dosyć skutecznie uniemożliwiałam mu do tej pory.
Cieszyłam się, że tak się stało. Już nawet perspektywa bycia kilkanaście metrów nad ziemią została zniwelowana przez wyobrażenie rozmawiających ze sobą Zoe i Zayna.
- Na pewno wreszcie się pogodzą!- klasnęłam w dłonie uradowana.
Louis i Niall żywo dyskutowali na jakiś temat (z tego, co zrozumiałam nadal kłócili się o kształt tamtego obłoczka, ale teraz wpletli do rozmowy także jakże ciekawy i interesujący wątek ukraińskich kierowców tirów, cokolwiek miało to oznaczać).
Natomiast Liam... Ten wyglądał trochę tak, jakby minutę temu skończył bieg dookoła Wielkiej Brytanii lub jakby został przejechany przez traktor. Siedział skulony przy jednej ze ścian z wyrazem twarzy "Za moment nie wytrzymam i kogoś zabiję" i przeklinał na coś pod nosem. Z oczu biła mu złość. Ares to przy nim lalka Barbie- wierzcie mi na słowo.
- Ale super, nie?- krzyknęłam rozanielona.
- Mhm... Tak, kochanie... Świetnie- uśmiechnął się Harry i nie otwierając oczu obrócił się na lewy bok.
- No- mruknął Nialler.
- Genialnie, fenomenalnie, fantastycznie!- wrzasnął Lou.
- Fajnie, że chociaż ty podzielasz mój entuzjazm- ucieszyłam się.
- Eee... Coś mówiłaś? Bo wiesz... Mi chodziło o ten... No... Remont na skrzyżowaniu koło galerii- wyszczerzył się- Ale to co mówiłaś na pewno było równie EKSTRA!!!
- Nom! Autostrada!- zawtórował mu Niall- To znaczy... BOMBA!!!
Tylko Liam nijak nie włączył się do tej wymiany zdań. Pozostawił tę sprawę bez komentarza, ograniczając się do zamordowania każdego z osobna wzrokiem.
Nie miałam pojęcia, co go ugryzło, lecz nie zamierzałam dociekać na siłę, dochodząc do jakże inteligentnego i trafnego wniosku, iż przechodzi kryzys wieku średniego i na razie potrzebuje ciszy i spokoju.
<OCZAMI ZOE>
- Ty zawsze miałeś lepiej ode mnie. Wychodziłam z założenia, że kiedy powiem mu, jak wy żyjecie, my będziemy żyli dokładnie tak samo. Zazdrościłam ci- westchnęłam, zwinnie wyrywając się z jego uścisku- Czułam się zła, że ja nie mam tak, jak ty. Mieszkałeś jak królewicz. Codziennie jeździłeś z tatą na wycieczki rowerowe, bawiłeś się z siostrami w ogrodzie, piekłeś ciasta z mamą... A ja co?! Każdego poranka i każdego wieczoru modliłam się, żeby tylko ojciec znowu nie przyszedł do domu pijany, żeby mnie nie uderzył- przerwałam na moment, widząc jego zdziwioną minę- Tak, Zayn. Bił mnie. Traktował jak worek treningowy.
Z wściekłości kopnęłam w podłogę. Wszystkie wspomnienia wróciły.
- Ja... Ja nie wiedziałam, że jest aż takim potworem! Że zrobił coś tak okropnego. I to jeszcze tobie- teraz rozpłakałam się na dobre... Właściwie... Nie, to nie był płacz... Granica płaczu już dawno została złamana... Nie mogłam zapanować nad moim zachowaniem. Zaczęłam się rzucać, kopać, uderzać pięściami w powietrze, jakby było moim największym wrogiem. Teraz już wszędzie widziałam JEGO twarz i ciągle słyszałam ten szyderczy śmiech. Takiej złości nie odczuwałam jeszcze nigdy. Jak ja mogłam nazywać kogoś takiego "tatą"?
Zayn złapał mnie za nadgarstki i przysunął do siebie, po czym objął mnie mocno i pogłaskał po głowie.
- Spokojnie, Sam... Już wszystko dobrze- mruknął, a ja powoli zaczęłam wyrównywać swój oddech.
<OCZAMI RENESME>
Obudziłam się, kiedy poczułam, że kopuła zaczyna powoli opadać w dół. Spojrzałam na Styles'a. Spał tak słodko, że miałam ochotę zrobić mu zdjęcie, ale na moje nieszczęście padła mi bateria w komórce.
Szturchnęłam go lekko w ramię, a gdy już otworzył oczy, zabraliśmy się za przywracanie reszty do życia. Po niecałej minucie staliśmy w piątkę gotowi do rychłego wyjścia na świeże powietrze, na nadmiar którego (jak tak teraz myślę) w chwili obecnej nie mogliśmy narzekać.
Trochę zatrzęsło, lecz tym razem na naszą korzyść. Drzwi otworzyły się, a my wypatatajaliśmy na zewnątrz, gdzie dostrzegliśmy jakiegoś kolesia. Stanęliśmy w rządku i oczekiwaliśmy na kopułę Zayna i Zoe.
Jarałam się jak pochodnia, a widząc ich razem miałam ochotę odtańczyć taniec szczęścia. Dziewczyna leżała oparta o ramię Malika. Wyglądali tak uroczo, że po raz kolejny w dniu dzisiejszym chciałam usmażyć się za to, iż nie naładowałam telefonu przed wyjściem z domu.
<OCZAMI LIAMA>
Zbadałem ich wzrokiem i nie wiedzieć, dlaczego, ale naszła mnie nagła chęć zadźgania Zayna wykałaczką. Obok mnie stała Rose i skacząc z radości, piszczała z zachwytu jakby właśnie zobaczyła Michaela Jacksona w stroju Kopciuszka. Posłałem jej karcące spojrzenie, lecz nie byłem pewien, czy aby na pewno je odebrała.
- Panie Payne- zaczepił mnie jakiś facet po trzydziestce, w którym rozpoznałem właściciela wynajętego przez nas Wesołego Miasteczka- Bardzo przepraszamy za te komplikacje. Wystąpił problem techniczny, którego nie potrafimy do końca uzasadnić...Zważając na to, co się stało, pokryjemy wszystkie koszty. Bardzo nam przykro... Jest pan bardzo zły?
Mój wzrok mimowolnie padł na dwójkę gruchających gołąbeczków. Zoe właśnie otworzyła oczy i blado uśmiechnęła się w kierunku mojego "przyjaciela". Ten natomiast pomiział ją po plecach i złożył delikatny pocałunek na jej czole. Coś się we mnie zagotowało...
- Tak- syknąłem prosto w twarz mężczyzny- Tak, jestem zły.
I szybkim krokiem odszedłem w kierunku samochodu.
<OCZAMI RENESME>
Dojechaliśmy do domu. Postanowiłam, że w najbliższym czasie porozmawiam z Liamem, ponieważ nijak nie mogłam zrozumieć jego zachowania. W tej chwili jednak najważniejsze było dla mnie iść do swojego pokoju i przebrać się w świeże ubrania. Gdy już to zrobiłam, zeszłam na dół, gdzie czekało na mnie przepyszne obiadośniadanie w postaci tostów z dżemem i ciepłego kakao.Zajęłam miejsce przy stole i zajadając posiłek, błądziłam wzrokiem po twarzy każdego z moich towarzyszy, co, wbrew pozorom, było naprawdę ciekawym zajęciem.
- Co potem robimy?- zapytał Lou.
- Możemy w coś pograć... Nie wiem... W kalambury, w monopoly...- zaproponował Niall.
- Możemy...- przytaknęłam.
I w ten właśnie sposób cały dzień minął nam na graniu w planszówki, oglądaniu głupich komedii, jedzeniu żelków, jedzeniu żelków podczas oglądania komedii oraz oglądaniu komedii o żelkach.
Kiedy zakończyliśmy zabawę w bieganie po całym domu i chowanie Louisowi marchewek, zamknęłam się w swoim pokoju. Już chwyciłam piżamę i byłam w połowie drogi do łazienki, gdy ktoś zapukał.
Przekręciłam klucz i otworzyłam drzwi. W progu stał Harry, a gdy mnie zobaczył, uśmiechnął się promiennie.
- Gdzie się wybiera moja księżniczka?- zapytał, całując mnie delikatnie w usta.
- Spać- ziewnęłam.
- Taka piękna noc, a ty chcesz spać?! Nie ma mowy! Twój SUPERMAN na to nie pozwoli!!!- krzyknął, a ja poczułam, że się unoszę.
- Harry... Puść!- wierzgałam nogami z rozbawieniem- Ja naprawdę chciałam spać...
- Ale nie będziesz spać, bo mam dla ciebie niespodziankę i teraz cię porywam- oznajmił.
- No to... Mogę przecież iść tam sama!- stwierdziłam.
- Możesz, ale nie musisz... Nie będziesz mi się tutaj nadwyrężać.
Wyszliśmy na podwórko, ale nie za wiele widziałam, bo wszystko zasłaniało mi jego jakże cudniste ciało. W końcu jednak puścił mnie i mogłam swobodnie stanąć na własnych nogach.
Przytulił mnie mocno od tyłu i złożył pocałunek na mojej szyi.
- Niespodzianka- szepnął mi do ucha.
Moim oczom ukazał się gigantyczny (naprawdę, śmiało zmieściłoby się tam całe zoo) namiot.
Uśmiechnęłam się szeroko. Czego ten wariat nie wymyśli?
- Dzisiaj śpimy tutaj- wyszczerzył się.
Ruszyliśmy w tamtym kierunku, a gdy już weszliśmy do środka oniemiałam. Wszędzie było pełno najróżniejszych poduszek, koców, kołder. W rogu stał również stolik z pizzą i takimi wiecie... Różnymi pierdołami. W każdym miejscu porozstawiał świeczki i kupę małych latareczek, żeby oświetlały nam wnętrze w nocy.
- Dziękuję- pocałowałam go czule i przytuliłam się do niego mocno.
- Ale za co?- zdziwił się.
- Za to, że jesteś...
***
Siedzieliśmy na poduszkach pod kocem wtuleni w siebie.
- Ale fajnie, że Zayn i Zoe się pogodzili, nie?- zapytałam.
- Tak- przytaknął- Też się cieszę...
- Tam się coś musiało wydarzyć- powiedziałam.
Spojrzał na mnie z błyskiem w oku.
- No wiesz... Sam na sam... W diabelskim młynie... Światło księżyca- poruszał zabawnie brwiami.
- Zboczeniec- walnęłam go w ramię.
Zapadła cisza.
- Ale wiesz... Ja uważam, że to powinno się robić TYLKO z osobą, którą się naprawdę kocha- odparłam.
- A... Ty mnie naprawdę kochasz?- spytał.
- Oczywiście, że cię kocham- pocałowałam go- Najbardziej na świecie.
Przytulił się do mnie mocniej.
- A ty mnie?- powtórzyłam jego pytanie.
- Ja ciebie też. Jesteś najważniejszą osobą w moim życiu. I nie wyobrażam sobie, żeby cię kiedykolwiek zabrakło- wyznał.
Przybliżył się do mnie i złożył namiętny pocałunek na moich ustach. Potem następny... I kolejny... Z każdym kolejnym całował bardziej zachłannie, jakby każdy kolejny miał być tym ostatnim. Ledwo łapałam oddech, ale to nie było najważniejsze. Najważniejsze było to, co się dzieje tutaj i teraz. Najważniejszy był ON. Poczułam jego długie palce w moich włosach. Moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz. Jego dłonie powędrowały pod moją bluzkę. Doskonale wiedziałam, jak to się skończy. Ale wiedziałam także, że tego chcę. Zwinnym ruchem zdjął moją koszulkę i zaczął błądzić dłońmi po moich plecach. Powoli odpinałam guziki jego koszuli. Byłam pewna, że nie robię niczego złego. Kochałam go! Czy to taki grzech? Uśmiechnął się do mnie złowieszczo, nie przerywając pocałunku. Po chwili zostałam w samej bieliźnie, on zresztą podobnie. Jeździł swoją ciepłą dłonią po moim brzuchu w górę i w dół...
A później... No tak... Co działo się później pozostanie naszą słodką tajemnicą... Możecie jedynie wyobraxić sobie resztę...
______________________________
Cześć, bejbeczki!
Na wstępie: Przepraszam, że tak długo nie było rozdziału, ale dopadł mnie TBW.
Rozwinięcie: Jest rozdział 69 (Hazza czuwa). Cieszę się, że wytrzymaliście ze mną tak długo. Miałam w planach jakąś dobrą scenkę +18, ale coś mi chyba nie wyszło, więc... No... Ja po prostu nie lubię i nie potrafię opisywać takich rzeczy. Także wybaczcie mi :( KURCZĘ!!! Teletubisie są bardziej +18 niż to...
Zakończenie: Jak podobał wam się rozdział?
Cieszycie się, że Zoe pogodziła się z Zaynem?
Wolelibyście Zoli Shane czy może raczej Zam (od Sam) Madow???
Odpowiedzcie na te pytania :)
Kocia3ek
AHAHAHA BĘDĘ PIERWSZA! XD a więc rozdział cudoo *-* i ogólnie Harry czuwa XD [If U Know What I Mean] i fajnie że Zoe I Zayn się poggodzili i wgl fajnoo! see ya! AGNIESZKA ♥
OdpowiedzUsuńSUPEER!
OdpowiedzUsuńCzekam na next.
Buziaki xoxo
Uważam, że rozdział jest bardzo fajny. Uczucia bohaterów są napisane fenomenalnie. Widać, że wczuwasz się w rolę. Mi osobiście bardzo podobała się scenka,aczkolwiek była postawiona w dziwny momencie. Tak mi nie pasowała do rozdziału ( nie mam namyśli liczby). To chyba tyle z mojej strony... albo jeszcze raz powiem, że naprawdę masz lekkie pióro. Miło się czyta.
OdpowiedzUsuń<3
Tego Liama to ostatnio naprawdę wszystko gryzie.. ej on też zasługuje na jakąś miłą chwilkę <3 I pieknie piszesz :3
OdpowiedzUsuńPrzygotuj się na długi komentarz. ; D
OdpowiedzUsuńPo pierwsze: Nie kituj mi tu! Ty i brak weny? Popukaj się w czoło, dziewczyno! ; P
Po drugie: Taniec szczęścia! Wiedziałam, że Zoe to ta dziewczyna. (o tak!; jestem wszechwiedząca)
Po trzecie: Tak - teletubisie +18. xD
Po czwarte: Rozdział genialny. ♥
Po piąte: Cieszę się, że się pogodzili. ; ]
Po szóste: Ja się nie umiem zdecydować... (skumałam o co chodzi dopiero dzisiaj, chociaż czytałam to wczoraj). Jednak mam pewne obawy, co do związku Liam'a i Zoe/Sam. Na samym początku bloga (tak, mam wspaniałą pamięć xD) była scenka, że Renesme krzyknęła "To nie jest mój brat!", czy coś w tym stylu, a on się popłakał. W opowiadaniu kreujesz Payne'a na delikatnego, wrażliwego chłopaka. Boję się trochę (Boże, ja mam chyba nierówno pod sufitem; martwię się o losy bohaterów), że Zoe/Sam go skrzywdzi. Zaś Zayn i Zoe/Sam zraniliby związkiem Liam'a i tragiczne zdarzenie sprzed lat mogłoby źle wpływać na ich relacje. No nie wiem. ; (
Przesyłam wenę, choć Ty jej nie potrzebujesz,
Daria. *_*
Rozdział po prostu genialny! Cieszę się, że Zayn i Zoe się pogodzili, naprawdę uważam, że pasują do siebie i wgl. czekam na next'a! <33 :D
OdpowiedzUsuńsuperrrrrrrr już się nie mogę doczekać kolejnych
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie, właśnie zaczęłam pisać i bardzo bym chciała poznać wasze opinie : http://onedirectionimaginesforever.blogspot.com/
Super!Super! I jeszcze raz Super! ;D Według mnie Zoe i Zayn bardziej do siebie pasują, ale szkoda mi Liama :( Zrób coś żeby Liaś też był szczęśliwy, pliss <33 Czekam na nexta ;3
OdpowiedzUsuńFag Jea . Zam Madow ♥. Hu3hu3 . Zayn i Sam ( albo Zoe, jak kto woli xD) ... Faktycznie trochę szkoda mi Liama, no ale trudno ... c; . Może Liam musi poczekać na to swoje szczęście, bo ono szybko przychodzi, i dlatego możemy się z nim minąć . Ok.. Trochę odbiegłam od tematu , więc tak : trzymam kciucki za Zam Madow, a Liam musi jeszcze najwyraźniej poczekać ... Dobra, zobaczymy , czas pokaże ... Kocham Ciebie i Twojego bloga . - Hann. Pozdro ♥
OdpowiedzUsuńKłocham!!!!!! A propos Zoe i Zayna, czy Liama i Zoe, to nwm, choć tak naprawdę, to chyba mam pewien pomysł... Szykuj się :-D... Ale kotynieńku w szkole pomyślimy ;-)
OdpowiedzUsuńI love it!!!!!!!!!!! Ten rozdz. jest meeeeega!!!!!!!!!!!!!!!!!
Your Jossie <3
Ty ciągle mnie zaskakujesz! Wydaje mi się, że nie może być już lepiej, a ty co? A ty coraz lepiej piszesz!
OdpowiedzUsuńChociaż biedny Liaś, cały czas go coś złego spotyka, dajże się pocieszyć chłopakowi...
Chociaż Zoe, czy tam Sam pasowałaby mi do Malika, jakoś tak ta wspólna przeszłość i w ogóle...
Chociaż mój chory umysł protestuje przeciwko temu, że sam ma się domyślać co było potem (miałaś opisać ty, ty pisarko jedna ty!), to rozdział jest cudaśny.
Boże, czy ja się powtarzam z każdym komentarzem? :|
Dobra, nie przynudzam... Weny kochanie!
<3
kiedy nastepny??? c:
OdpowiedzUsuńSuper, super i jeszcze raz SUPER. Tylko mam jedno zasadnicze pytanie, kiedy Rose zaczyna szkołę ( przez te zwroty akcji totalnie pogubiłam się w czasie ;P)
OdpowiedzUsuń